 Wysłany: Nie 21:25, 16 Sty 2011 Temat postu: Satine York |
|
| IMIĘ: Satine
NAZWISKO: York Przezwisko: Diamond, Sparkling Diamond Płeć: Kobieta Wiek: 32 Pochodzenie: Paryż Włosy: Ogniste, piękne. Wspaniałe. Oczy: Zielone Wzrost: Wysoka, a zwykle to i na szpilkach chodzi... więc.... bardzo wysoka. Waga: Nie wiem. Osobowość: Satine jest.... diwą. To jej podstawowa cecha. Jest z Francji, to po niej widać. Ma genialny gust jeżeli chodzi o modę, zawsze świetnie ubrana. Prawdopodobnie idzie spać w makijażu. Ale to wcale nie oznacza, że jest tępą modnisią. Nie... Satine jest przebiegła, zawsze dojdzie do tego czego chce. Nie obchodzą ją uczucia innych ludzi, uważa że każdy jest jej podległy. Z facetami idzie łatwo, ma w sobie coś z modliszki. NAWET jeżeli kogoś podrywa, bo jej się wydaje np. zajebiście męski, po jakimś czasie nie urywa mu głowy lecz jaja. Oprócz tego, jest zimna, nie okazuje uczuć, tylko o nich mówi. Nie wybacza, jest wyniosła [ale to już w sumie napisałem]. Wredna manipulatorka. Wygląd: 
Rodzina: Rodzina Wyatt'ów. Sarah była jej siostrą adoptowaną. Słabości: Satine i słabości? HAHAHAHAHAHAHAHAHHUIHUHUHUHUHUHUHUHUHUHUHUHHAHAHAHHA. Co za żart. Umiejętności: Nie wiem jakie ma, to kobieta zagadka. Nie potrafi gotować, to jest pewne. Ma od tego ludzi. Nie wiem czy odkręca kurki w domu, może od tego też ma ludzi. Zainteresowania: Moda, Polityka, Biznes i Ekonomia. Historia: Sarah, choć nie zdążyliście się tego dowiedzieć, była adoptowana. Co się z nią działo, to nadal tajemnica. Powiem tylko kim jest Satine. Satine to córeczka tatusia, zawsze jak coś miała to to dostawała. Jeżeli było inaczej, tupnęła nogą, i dopiero wtedy to dostawała. W Paryżu chodziła do najlepszych szkół, miała najlepszych nauczycieli. Kiedyś był taki chłopak, Jean. Raz jednak się dowiedziała od swojej przyjaciółki [obie miały po 12 lat] że całował się z inną. W zamian poszła na randkę z jego kolegą, a gdy się o tym dowiedział i powiedział że jest nienormalna powiedziała jemu ojcu że ją pobił. Satine nie boi się niczego i nikogo, ma w dupie wszystko. Dosłownie. I wtedy dostała telefon, z Fairview... |
|
