Rezydencja Satine York

Granmor

Satine roześmiała się, nieco tak teatralnie. -Vous savez mnie, musiała zapłacić za opór.

Future Lover

-Miałam większy ubaw niż na tym bezmyślnym filmie, 'wyznania zakupoholiczki.'-Zdecydowanie. No bo, haha. Buldożerem? Dom? Bez żadnej zgody? Veronica lubi takie zagrywki.

Granmor

Satine pokazała Veronice stolik z trunkami. -Napijesz się czegoś? po czym stanęła przy kominku. Patrząc w ogień odezwała się. -Już niedługo, Fairview będzie zupełnie inne.

Future Lover

O tym również słyszała. Ktoś bardzo zły nie omieszkał zostawić liściku w jej gabinecie. Nie odpowiedziała, podeszła do tego stolika i nalała sobie whisky.

Sahem

[wchodzi]

Ubrana była w czarny strój. Na głowie jak to miała w zwyczaju miała nałożoną koronkową woalkę, która zakrywała jej część twarzy.
Podeszła do drzwi.
Rozległ się głos dzwonka. Ach... Jak ona lubiła te złowieszcze brzmienia starych dzwonków w dużych rezydencjach...

Granmor

Wtedy ktoś kto stał pod ścianą podszedł do Veronicii. -Przepraszam, ale nie chcę stracić pracy. Następnym razem, proszę kiwnąć do mnie, to Pani naleję czego Pani chce. Wiedział jak się kończy obijanie się na służbie u tej dziwki.

Satine spojrzała na Veronicę. - Zostanę burmistrzem. To postanowione. - uśmiechnęła się nieco tajemniczo, bo ona rzadko się szczerzyła. xD

Future Lover

Ile ona by dała, żeby popatrzeć jak Satine zwalnia tego kogoś. Brakowało jej rozrywki.
-Burmistrzem...-Powtórzyła.
-To... Hm. Odpowiedzialne stanowisko.-Uśmiechnęła się szeroko. Oho, dzwonek. Ciekawe kto to...

Granmor

-O tak, na pewno. - zgodziła się uprzejmie.

Wtedy ktoś wpuścił Lady G.

-Och, Charlotte. Witam. - powiedziała oficjalnym tonem. -Brakuje jeszcze jednej zaproszonej osoby i możemy zaczynać.

Sahem

Przywitała się kiwnięciem głowy.
"Jak miło was widzieć" byłoby zbyt... nie w jej stylu.
- Proponowałabym uważać na służbę - odparła obojętnie siadając na jakiejś kanapie.

Granmor

Satine pokiwała głową. -Jak wiecie, nie udało mi się odkupić mojego domu. Dlatego też, będziecie mogli mnie znaleźć tutaj. - kiwnęła głową do kogoś z obsługi, po chwili Lady G zaproponowano trunki.

-Czekamy tylko, na naszego legendarnego monsieur J.

Future Lover

Napiła się swojego whisky i buchnęła dymem z papierosa. Ona już wiedziała kim jest ostatnia zaproszona osoba.
Nagle otworzyły się wielkie podwójne drzwi. Skądś. Jakieś. Wyszedł z nich Joker i jakiś dziwny pan w okularach. W sumie młody. Miał związane ręce.
-Oh.... hej.-Uśmiechnął się krzywo.
-Wybacz Satine ale... okno było. Otwarte.-Spojrzal wtedy na mężczyzne.
-Ja i pan... Birkhoff. Pozwoliliśmy sobie wejść.

Sahem

Poprosiła...
Wróć. Zażądała whiskey z lodem.

Ach... Jak miło. Prawdziwy dżentelmen. Przyprowadził kogoś, by rozweselić damy.
Kiwnęła do niego głową w ramach przywitania.

Granmor

-Parfaitement! - może nie krzyknęła, ale powiedziała to tak bardzo żywo. -W takim razie, poproszę wszystkich o chwilę uwagi. Potem będzie czas na wolne wnioski. spojrzała na Jokera. -Jak wszyscy już wiemy, starać się będę o fotel burmistrza. To da nam wszystkim wiele nowych możliwości rozwoju. - uśmiechnęła się pod nosem. Ale teraz już całkiem poważnie dodała. -Ale w mieście istnieją osoby, które wiedzą że Fairview nie chce mnie mieć za swojego przywódcę. Jedną z takich osób, Sarę Ford wysłaliśmy już na długie wakacje z porwanym synem, czas na innych. Collard, Shepard, Fortenberry..... - więcej na razie nie pamiętam. -Musimy ich usunąć, ostatecznie.

Future Lover

-Takk...-Nie słuchał.
-Cóż, to... to nie jedyny problem.-Popchnął okularnika tak, że ten upadł na ziemię.
-Gościmy dzisiaj pana Birkoffa, informatora F B I.-Spojrzał na Satine.
-Bardzo... Hm. Bardzo mi przykro.-Pokręcił głową.
-Pan Birkoff doskonale wie co... Drogie panie... Hm. Przeskrobały.-To nie do pomyślenia. Teraz dopiero mogły zobaczyć, że płaszcz Jokera w jednym miejscu był nienaturalnie wygięty. Tak, tak, tak. To była strzelba. Wyjął ją i przeładował. Strzelba wydała z siebie złowieszczy dźwięk.
-Pan Birkoff... Cóż... Jest niewinny.-Powiedział. Spojrzał na twarz biednego mężczyzny który 'odetchnął z ulgą' po czym z dziwną mechanicznością wymierzył w niego strzelbą i strzelił.
-Jest niewinny, bo.... Prawdziwymi celami... Oprócz Shepard, Collard i wszystkich innych...-Troche tam jednak słuchał.
-Jest para agentów F B I.-Uwielbiał to podkreślać.

Sahem

Mmm... Kolejna intryga.
Wprawdzie najczęściej działała w pojedynkę (pomijającą sługusów, którzy wykonywali większą część "brudnej" roboty), to wizja współpracy z tak... barwnymi postaciami przedstawiała jej się wyjątkowo owocnie.

Granmor

Satine spojrzała na Birkoffa i na Charlotte. -Kim jest ta para? Bo oczywiście moi goryle znów przynieśli mi niepełne teczki, w których ani mowa o nowych agentach! - wrzasnęła za siebie. Po czym, zupełnie jak jakaś Bree spojrzała na Charlotte, Ver i Jokera znów spokojna.

Future Lover

-Jeanelle Angelline i Damen Sadi.-Odpowiedziała za Jokera i buchnęła dymem z papierosa. Ona była troche takim Snapem. Niby zła ale niby dobra. xD
-Wyjątkowo upierdliwi ludzie.-Tak, tak. Dostała pare upomnień przez tą dwójke.
Joker pokiwał głową. Dla niego było oczywiste, że oni muszą zginąć. Muszą.

Granmor

Satine zmarszczyła brwi. -Bien, zaznajomię się z nimi ale już teraz wiem, że skoro tak mówicie- to to musi być prawda. Zostaną więc usunięci.

Future Lover

Spojrzał na zwłoki Birkoffa. Hm. Nie mógł się już doczekać aż zobaczy w takim stanie dwójke tych agentów. A może zrobi ten sam numer co z Ann i zmusi ich do zabicia cywili? Zobaczymy... Uśmiechnął się szyderczo.
-Świetnie... To... To zapewnienie mi.. Wystarcza.-Przewrócił te zwłoki tak, na plecy. Bo to nie był widok odpowiedni dla pań!

Granmor

Satine uśmiechnęła się znów delikatnie. -Czy ktoś jeszcze wie o kimś, kto musi zostać wyeksmitowany z naszego placu zabaw?

Sahem

- Wyjątkowa para - po długim milczeniu odezwała się w końcu - Miałam przyjemność... - na jej twarzy malowało się coś na kształt obrzydzenia, co jednoznacznie wskazywało, że nie była to przyjemność - Poznać tę dwójkę - dokończyła.
A zwłoki całkowicie jej nie przeszkadzały. Traktowała je jak element dekoracyjny.

/Lady jest jak Bellatrix! Czarna wdowa ślepo dążąca do celu. Brakuje tylko Czarnego Pana. Joker się pisze?

Granmor

Satine spojrzała na Charlotte. - Masz jakiś pomysł, jak ich wykończyć?

Future Lover

/Tak!, Taaaak! Taaak! i no ogólnie. birkoff to ta nauczycielka mugolstwa czy coś, haha. XD
Milczała na razie, no bo.. jej to tam nikt nie przeszkadzał oprócz tej dwójki. Oni chyba wszysktim przeszkadzali.

Sahem

- To nie jest zwyczajna dwójka - odparła spokojnie - Nazwałabym ich... specjalnym przypadkiem - spojrzała na Satine - Pozbycie się tej dwójki nie będzie tak proste jak wykończenie burmistrza, czy zastępcy gubernatora - westchnęła. Stare dobre czasy...
- To wymaga specjalnych działań

/Fy! Od razu jak go Joker wprowadził, wiedziałem, że gra rolę Charity xD

Granmor

Satine pokiwała głową, po czym spojrzała na jej kieliszek. Kazała ruchem dłoni dolać Charlotte tego co tam piła. -Kontynuuj, moja droga.