Dom państwa Solis

Sahem

Szkoda, że Addie wpadła tak późno, bo zobaczyłaby Shannon tańczącą z David'em, a tak tylko obok siebie stoją, no i jeszcze Julie, która przeprasza za oblanie Shannon sokiem.
- Kosztowała majątek... - mruknęła zrywając ze stołu jakąś chusteczkę.

Arno

- Co za bachory. - na serio go wkurzyła Julie; po chwili dodał - Przepraszam Cię. - iodszedł ; po czym z szerokim uśmiechem na twarzy zmierzał ku Addie.

Sahem

To jakaś klątwa, czy co? Każdy zostawia ją dla innej...
No, ale już ona zadba, żeby jeden się nią zainteresował na nowo.
- Pomożesz mi to zmyć? - popatrzyła na Julie, no to było raczej pytanie retoryczne.

Dean

Stała obok kłócącego się z jakąś laską latynosa... I kurde wywniosowała, że oni byli małżeństwem! Wewnętrznie popadła w cudnie i szczerze rozbawiony śmiech, a zewnętrznie czekała, co się stanie (ale usunęła się trochę...).

[Ona coś jeszcze robiła w tej sytuacji...? Aha, i kiedy Xiao rodziła? Kurdelebele, kieeeeedy ja to oglądałem Neutral

]

Seniorita-Qabi

Zauważyła Davida i pomachała do niego, przyspieszyła kroku i doszła do niego-Cześć kotku-pocałowała go delikatnie w usta.

Arno

Odwzajemnił króciutki pocałunek i zaraz się oderwał , po czym spojrzał jej zadowolony w oczy :
- Hej kochanie.

Nina

/niech się gaby z carlosem pokłóci o perły, to wkroczę xiao xDD
Susan pokręciła głową.
- Ale co z Mike'm... Co z Jane? Nie mozemy tak... - jąkała się i spłonęła rumieńcem.
Lynette widząc wściekłą Gaby, udała że jej nie ma i zwiała gdzieś tam spoza zasięgu jej wzroku.
- Gdzie byłeś? - spytała Sawyera. - Dzwoniłam do pani McDonald, twierdzi że wszystko w porządku, a Jamie śpi jak anioł.

Sahem

- Dzwoniła Madeline - odpowiedział sięgając po kieliszek, w końcu przecież nie kłamie...

Granmor

Carlos podszedł do Gaby.-Oddaj perły mamy. - i wyciągnął po nie dłoń.

Viktor

- Obydwoje wiemy że na razie ich niema, Susan już czas żebyśmy zaczęli coś nowego.

Nina

- Czego mogła od ciebie chcieć Madeline? - uniosła brwi.
- Ian, naprawdę nie sądzę, że to dobry pomysł... Powinniśmy się wycofać zanim... zanim to zajdzie za daleko... - Jej już zaczynało zależeć na Ianie i jednocześnie czuła się, jakby zdradzała Mike'a.

Seniorita-Qabi

-Nie-odsunęła się i spojrzała na niego.
-Jak sie bawisz?-zapytała, rozglądając się po ludziach, poprawiła kieckę.

Viktor

Spojrzał jej w oczy, chwycił za rękę i powiedział
- A jestem pewien że powinniśmy być razem, nie bój się... spróbujmy chociaż.

Granmor

A Carlos się zbliżył.-Należą do mojej rodziny.

Seniorita-Qabi

-Ja też jeszcze należę do twojej rodziny-warknęła i zrobiła krok do tyłu.

Granmor

Carlos znowu się zbliżył.-Ale chcesz ją opuścić, dawaj perły. no i zaczał za nie ciągnać.

Seniorita-Qabi

-Nie Carlos!-wrzasnęła, wtedy naszyjnik rozerwał sie i wszystkie perły spadły na podłogę-Ouuu, widzisz co zrobiłeś!-uderzyła go pięścią w klatę piersiową, kucnęła i zaczęła pospiesznie zbierać perły.

Granmor

Carlos też je zbiera bo go Gaby okrada XD.
[wchodzi : detektyw]
Rozejrzał się, podchodzi do Toma i pyta się o Orsona.

Seniorita-Qabi

-Zostaw-odepchnęła Carlosa i zbiera perły, kładąc się na ziemi.

Granmor

[b]-To Ty je zostaw! - warknął zbierając.

Arno

- Wreszcie dobrze. - odrzekł z uśmiechem na twarzy,

Sahem

[ten detektyw o Bree się pytał xD]

Pokroili tort, a później Orson zaczął gadać z grupą kumpli ze szkoły.

Patrzyła na kłócącą się parę.

Granmor

[Bree, orson, łotewer XDDDDDD]

No to detektyw poszedł gdzieś indziej, bo coś mu mówiło że o Bree ma sie spytać. No to podszedł do......? Do Lynette, niech bedzie. xD

Seniorita-Qabi

-Wynocha!-wrzasnęła i położyła się na ziemi, zbierając pod swoje ciało perły.
-Mmm, tęskniłam za tobą-masowała dłońmi jego ramiona.

Arno

- Kiedy się wreszcie przeprowadzisz do mnie? Wtedy będziemy już ze sobą dzień i noc... - odrzekł uśmiechając się słodko.