Dom państwa Solis

Sahem

- Prosiła, żebym zaglądał do jej domu - no i zaczął pić szampana.

Sukienka na szczęścia zaczęła się odpierać.
- Skoro już mnie oblałaś, to należałoby się przedstawić - uśmiechnęła się lekko - Shannon - no, ale nie wyciągnęła ręki, bo zapierała plamę.

Kamila

- Przede mną nic nie ukryjesz. No już, mów co się dzieje. - zażądała kładąc ręce na biodrach.

- Echm, nieważne. Czemu państwo młodzi wsiedli do radiowozu ? - zdziwiła się Alli spoglądając na swoją *ukochaną* siostrzyczkę.

Nina

Xiao Mei odczuwała bardzo silne skurcze i zaczęła wołać panią Solis. Nikt jej jednak nie słyszał, więc zebrała siły i w koszuli nocnej zeszła na dół.
- Pani Solis? - zapytała, stając nad kłócącymi się o coś Solisami na szeroko rozstawionych nogach.
Lynette uniosła brwi, widząc kłótnię Gabrielle i Carlosa, a teraz obserwowała jeszcze Xiao Mei.
Nawet Susan oderwała się od dyskusji z Ianem i spojrzała na ciężarówkę.
- Ja... Naprawdę... Nie... Co ona tu robi? - wyrzuciła z siebie.
A Sara natomiast spojrzała na Sawyera unosząc brwi.
- I nie ma do tego bliższych w rodzinie? - zakpiła. - Musiała poprosić akurat ciebie?

Seniorita-Qabi

-Nie teraz Xiao Mei-dalej szarpała sie z Carlosem i łapała turlające sie perły.

Nina

- Ja myślę, że własnie teraz... - jęknęła, czując kolejny skurcz. A potem wody płodowe odeszły jej prosto na parkiet.

Seniorita-Qabi

Usłyszała chluśnięcie czy coś i spojrzała na plamę, później na Xiao Mei, a na końcu na Carlosa.

Viktor

Wszystkie trzy gapiły się na Xiao Mei.

Sahem

- Widocznie jestem jakąś powierniczką na tej ulicy, czy czymś w tym rodzaju... - uśmiechnął się krzywo, a następnie spojrzał na kobietę w koszuli nocnej - A jej się chyba imprezy pomyliły...

Była na setkach imprez, ale Chinki w koszuli nocnej jeszcze nie widziała na żadnym. Przysłuchiwała się i przypatrywała im uważnie.

Nina

Najpierw pomyślała, że Sawyer póbuje cwanie zmienić temat, ale faktycznie spojrzała w tamtą stronę.
- O... Ona chyba... Rodzi? - zapytała i otwarła buzię z niedowierzaniem.

Dean

A Nora, która siedziała już przy stoliku z miłymi panami, spojrzała zdziwiono na grubą laskę i zobaczyła wylatującą jej z koszuli nocnej CIECZ. Załapała szybko, że to nie jest otyła sikająca baba. Po chwili zobaczyła obok swojej stopy samotną perłę, szybko schyliła się więc i capnęła zdobycz Very Happy

Naomi/Missy

- Nasz ślub był najpiękniejszy na świecie, ale takie wielkie wesela są sto razy piękniejsze. - stwierdziła. - Usiądziemy do stołu ?

[i]- Nie wiem, ale pewnie to jest zaplanowane. Przecież już ktoś tu mówił, że ta ruda nie ma nic niezaplanowanego. - odpowiedziała siostra i rozglądała się za jakimś facetem do poderwania. Hmmm... większość i tak jest zajętych, więc musi pogodzić się z wiecznym przebywaniem z siostrą.

James/Johnny

Usiądź sama, ja tymczasem skorzystam z toalety. a po drodze wziął kieliszek wina i wypił jego zawartość za domem.

Arno

- Pokłóciłem się z Julie. - zmyślił na poczekaniu, przy okazji mając pretekst dla Kamili dla odwiedzenia Jules i zrobił minę jakby był balonem , z którego wypuszczono powietrze.

Zdziwił się na widok Ann; ach tak ją też kojarzył, ale tylko troszkę; powiedział do Addie :
- No kiedyś w końcu trzeba - spojrzał znów na Ann; po czym odezwał się :
- Ann! Miło Cię widzieć. - skłamał; zastanawiał się czy rzuci mu się w ramiona w ramach przedstawienia.

Granmor

Ann szepnęła mu do ucha.-Proponuję załatwić to bez show, po prostu Cię aresztuję.

Kamila

- Am, ta chinka rodzi. - patrzyła na Xiao Mei i na odpływające z niej wody. Sama nie wiedziała co robić, a może siostra będzie wiedzieć.

- O co się z nią kłóciłeś ? - drążyła temat niemiłosiernie. - Co się dzieje ? Wiesz może, kim jest ta chinka ? - zapytała nieco zdziwiona odchodzącymi wodami z Xiao Mei.

Arno

- Nie wiem kim jest. A tak się posprzeczaliśmy trochę. Będę musiał ją przeprosić... - i uśmiech wrócił na jego twarz; spojrzał jej w oczy.

Kamila

- Jeśli to konieczne... ale za nim do niej pójdziesz, to daj mi ogromnego buziaka. - zażądała i uśmiechnęła się znacząco.

Arno

- I tu Cię mam. - odrzekł z cwanym uśmiechem i kamień spadł mu z serca, że dała się nabrać... - Pójdę do niej później. Ale buziaka i tak ci dam. - odrzekł; po czym pocałował ją namiętnie i delikatnie.

W końcu odnalazła dom Gaby Sollis. Weszła do ogrodu rozglądając się w poszukiwaniu Masona.

Kamila

- Widzisz może gdzieś państwa Hodge'ów ?

Arno

- Nie. A czy to istotne? Widzę piękną kobietę. - odrzekł z uśmiechem.

Kamila

- Dziękuję. - no zarumieniła się.

Arno

- Prawda. - odrzekł lakonicznie patrząc jej w oczy.

Wreszcie odnalazła go wzrokiem; stała parę metrów od nich; mimo wszystko wykrzyknęła głośno i radośnie :
- Mason! - i uśmiechała się jak w avie.

Masełko

- Miło mi, Shannon.- uśmiechnęła się lekko. Chyba pierwszy raz od tego całego 'wypadku'.- W końcu to tylko pomarańczowa soda, więc na pewno się spierze.- dodała, opierając się o kaloryfer (?) Tak lekko.
- Nowa w mieście?- spytała, nie przypominając sobie jej twarzy wcześniej.

Kamila

- Mason, kim jest ta kobieta ? - spytała go i na powitanie przesłała miły uśmieszek tej oto kobiecie.

Arno

- Jaka? - spytał i spojrzał na nią, po czym ujrzał Meg i zaklął pod nosem, czego ona może chcieć...?