Uliczka

miss.

Miała dzisiaj zły dzień, bo nie znalazła dobrego miejsca parkingowego przed swoimi butikiem i teraz po nocach musiała się szlajać po mieście, żeby dojść do samochodu. A każdy wie jakie jest Fairview... i to po zmroku.
No i masz Ci los! Szła sobie spokojnie, starając się przemknąć niezauważoną, zdradzał ją tylko stukot obcasów o chodnik, kiedy zaczepił ją jakiś typek. A Brooke jaka jest gdy ma zły dzień to każdy wie. Pyskate to to. A typkowi się to nie spodobało. Więc zaczął ją jeszcze bardziej zaczepiać. A to ona jeszcze bardziej pyskowała. A on sie jeszcze bardziej wkurzał. I chyba zaraz dojdzie do rękoczynów ale nie jestem pewna kto pierwszy uderzy... XD

Viktor

Alcide był dzisiaj strasznie zmęczony i miał ochotę się napić, niestety w jego domu nie był wódki więc musiał udać się do sklepu. Nie znał dobrze miasta bo jakoś tak się jeszcze nie zapoznał no... zagubił się w tych uliczkach i napotkał Brooke szarpiąca się z jakimś kolesiem.
- Jakiś problem? - chwycił gangstera jedną ręką i uniósł go jakieś 10 centymetrów nad ziemię - Ten pan się pani narzuca? - zapytał Brooke

miss.

On lata! Znaczy sie ten typek... Brooke zrobiła przez chwilę mało inteligentny wyraz twarzy. I zmierzyła go wzrokiem - tego typka. Później Alcide'a (nie umiem tego odmieniać, sorry xD) i już uśmiechnęła się Brookowato.
- No... tak jakby. Ale nic wielkiego, już na pewno nie będzie.
Bo biedny Typek wyglądał jakby się miał zamiar zaraz popłakać. A B. sie cieszyła, że nie musiała się posunąć do rękoczynów bo jeszcze by sobie połamała paznokcie i dramat.

Viktor

- W takim razie panu już podziękujemy. - i jeps rzucił nim przed siebie niczym oszczepem xD
- Nic pani nie zrobił?

miss.

I znowu ta mina... taki karpik.
- A... a... ale jak to? - była pod wrażeniem. Bo przecież ten Typek nie był wcale taki malutki. I ona nie ogarniała jak on to zrobił.
- I nie... nie. Dziękuję bardzo. - uśmiechnęła się znowu. Chociaż dalej była w szoku.

Viktor

- Nie lubię kiedy dręczy się kobiety. - uśmiechną sie lekko do niej oczywiście no bo Brooke przepiękna jest i ten jej głos mmmm...
- Nie powinna pani sama chodzi o tej porze.

miss.

- Ugh... wiem. Ale zaspałam i nie miałam gdzie rano zaparkować. I teraz idę do samochodu. Cholerne centrum. - wywróciła ślipiami.
- Brooke Davis. - przedstawiła się wyciągając do niego łapkę, tak kulturalnie.

Viktor

- Alcide Herveaux. - uściskali swe dłonie
- Rozumiem i nie zatrzymuję, pewnie chłopak w domu się niepokoi. - obrączki nie miała więc...

miss.

- Niestety w domu czeka na mnie tylko stera dokumentów.- biedna stara panna z zaawansowanym pracoholizmem ;c
- I... muszę się jakoś odwdzięczyć. Podwieźć gdzieś?

Viktor

Miał isc do monopolowego ale piekna Brooke sprawiła ze odechciało mu sie zapijac smutki.
- Najchętniej wróciłbym do domu na Wisteria Lane ale nie chce sprawiać problemu.

/w domu na Brooke będzie czekała niespodzianka - stara znajoma Xdd

miss.

Basia? XDDD

- To nie problem, mam po drodze. Bardzo po drodze. - i poszli. a ja idę na chwilę obecną. może później wrócę.

Viktor

- No dobrze. - uległ pięknym oczętom i pojechali nie?

/oki doki
tak Basiaaa xDDDDDD

miss.

Tak tak, pojechali. Ale że do końca nie wiem co gdzie i jak to weź ich przenieś.

Viktor

/ dobra tam daje ich pod chatę wilczka najwyżej se pod domem w aucie pogadają xD