Dom Chris i Danny'ego

Masełko · Wysłany: Pon 12:30, 30 Mar 2009 Temat postu:

- Może dla Ciebie był starym prykiem, ale dla mnie mężczyzną, którego kochałam. Noszę jego dziecko. To przez niego. Spłodził i zostawił. Lepszy niż Hefner, nobla powinien dostać. Wyboorne. xd Ale ty nie rozumiesz, bo siedzisz z założonymi rękami w domu, faceci wszyscy na Ciebie chuchają i jest cudnie. Może owinęłabyś mnie w folię, pomalowała białą farbą to przypominałabym trochę górę lodową Titanica. - zaczęła gestykulować i Bóg wie, co jeszcze robić. Wznerwiła się.

candace · Wysłany: Pon 16:26, 30 Mar 2009 Temat postu:

Zrobiła sobię kawę i usiadła gdzieś na przeciwko siostry. Załozyła noge na noge, napila się i tak mlasnęła. - Z tym ostatnim to dobry pomysł. Ale są takie białe worki, że nie tzreba ich malować. Po co mam sie męczyć.

Masełko · Wysłany: Pon 19:29, 30 Mar 2009 Temat postu:

Przewróciła oczami i spojrzała na sis tak spod buta.
- Nie rozróżniasz ironii, kobieto! - westchnęła - Nawet się nie przejęłaś.

candace · Wysłany: Pon 20:32, 30 Mar 2009 Temat postu:

- Nie? Wydaje Ci się, ja to w sobie ukrywam. Wewnątrz mnie otwiera sie takie 'ojej, biedna'. Na zewnątrz jest to niezauważalne. - poprawiła sobie włosy i związała w kitkę. Wstała wzięła kawę i poszła so siebie do pokoju. - Aha i jak masz ochotę się na kimś/czymś wyżyć, to najlepiej nie w tym domu. Trochę mi szkoda wnętrza. - rzuciła i poszłaaa.

Masełko · Wysłany: Pon 22:33, 30 Mar 2009 Temat postu:

- Jaasne. Jeśli jestem dla Ciebie takim ciężarem, to mogę sobie iść. Do diabła z Tobą, Chris. Tak jak ty mnie denerwujesz to chyba nikt. Jeśli dziecko będzie miało skośne oczy czy zespół downa, to będę wiedziała komu podziękować. - krzyknęła za siostrą.

candace

[przelotem Danny]

W międzyczasie zrobił zakupy. I przyszedł tu na chwilę, żeby je zostawić. Ale jak zobaczył, że siostry sie pokłóciły i ogółem atmosfera nieciekawa to uciekł. xd

Masełko

No to pogłaskała się po brzusiu, bo zaczęła odczuwać bolesne kopniaki. No i wzięła płaszczyk i poszła sobie gdzieś xd

candace

A ona wyniuchała, że nikogo nie ma w domu. Więc sobie trochę jeszcze posiedziała, a że nie miała zbyt dobrego humoru i było jej jakos smutno, wzięła pod pachę niedawno co wypożyczoną książkę, kocyk i poszła do parku.

[wychodzi : Chris]

candace

Wróciła i śpi.

A on siedzi w swoim pokoju i pisze wiersz, bo dostał jakoś weny twórczej.

Masełko

Okej, no to Andi schodziła sobie ze schodów. Potknęła się na skórce od banana i po prostu wyglebiła na dół. Głośno syknęła i straciła przytomność.

/uznajmy, że będzie w szpitalu i poroni. póki mnie nie ma niech tam siedzi xd

miss.

Chciała coś od Danny'ego. Więc zapukała.

Ale masło sobie date wybrałaś Xd dzisiaj maja sie cieszyć bo wesele a następnego dnia jest skok piecioletni xD

candace

Osz w dupę. xd Ul, ty to zawsze wybierzesz xd

Danny usłyszał, że Andrea spadła ze schodów i w ogóle pobiegł do niej. Potem poszedł po Chris, wybudził ją i zadzwonił na pogotowie. A na dodatek ktoś pukał do drzwi xd Szybko je otworzył. - Boże, Andrea spadła ze schodów. - powiedział w trakcie otwierana drzwi, a dopiero potem zauważył, że to Ania. - Hej, jak sie czujesz?- jakos ręce mu sie trzęsły i usmiechnął sie nerwowo.

A Chris szybko coś na siebie założyła i pojechała z siostrą do szpitala. Po drodze rzuciła jeszcze 'hej' do Ani.

[wychodzą siostry.]

miss.

- C-co sie stało? - mam nadzieje, że krwi tam nie było, bo wtedy trzeba by ją zbierać z podłogi XD

candace

W sumie jak ma poronić to powinna byc, ale dajmy na to, że nie ma xd - No spadła. Ze schodów. Wystarczy, że gdzieś jestem to pełno nieszczęść. - pokazał jej żeby sobie usiadła w salonie.

miss.

- Przecież to nie twoja wina... i nawet tak nie myśl. Wiesz jak jestem ci wdzięczna, że wczoraj u mnie byłeś? - uśmiechnęła się lekko.
- Jak samopoczucie?

candace

- Jak zawsze. Z takim wyjątkiem, że pisałem wiersz. Nie wiem co mnie naszło, wariuję. - usiadł gdzieś na tej sofie/kanapie po turecku. - To chyba ja się powinienem zapytać jak u Ciebie? - zapytał z minimalnym uśmieszkiem.

miss.

- Byłam na spacerze... i spotkałam jakąś Veronicę. No i namówiła mnie do przyjęcia tego zaproszenia na ten ślub. Też je na pewno dostałeś. Wszyscy je tutaj dostali... i wiesz. Głupio iść samej tym bardziej że mało kogo tutaj znam. Więc przyszłam namawiać Cię, żebyś też poszedł. Zero nieszczęść. Zwykłe wesele. - wyszczerzyła się.

candace

Do niego to doszło dopiero po paru minutach, bo on i wesele? hehe dobre xd - Ja? - zrobił takie przerażone oczy i spojrzał na nią. - Ale.. ale.. garnitur. I w ogóle. Co do nieszczęść też nie byłbym tego taki pewny.

miss.

- Garnitur nie gryzie przecież... a wręcz przeciwnie - faceci w garniturach sa totalnie seksowni [ a heath to już w ogóle XD]. Więc nie daj się namawiać... Prooooszę. - spojrzała na niego niczym kot ze szreka XD

candace

hahah xd A on lubi tego kota ze szreka xd

A on sie patrzył na nią takim wzrokiem 'nie, nie, proszę'. Ale uległ. - Dobrze. To ja pójde zobaczyć jak sie ma mój garnitur. - bo on go długo juź nie nosił. Zaczął gestykulowac i za chwilę wrócił ze strojem. Polożył go na sofie. - Trochę się pogniutł... - pomijając fakt, że spodnie były granatowe, a marynarka czarna xd

miss.

Zamrugała kilkakrotnie. Zmierzyła wzrokiem garnitur i jego również.
- Chodź do mnie. - wzięła go za łapkę i pobiegli do ani.

[wychodzą: Ania i Danny]

candace

*przeskok*

Chris sie obudziła tak jak zawsze, łyknęła z rana tabletki, zjadła, przebrała sie i poszła do pracy.

A Danny siedzi w pokoju i próbuje napisać wiersz. Ale jakos mu nie idzie odkąd jest czysty. Raczej nie jest zadowolony.

Wreszcie sie wkurwił wyrzucił wszystkie papiery i nawet złamał mu sie ołówek. Wyszedł trzaskając drzwiami.

[wychodzi: Dan i Chris]

Jazine

[Wchodzą: Danny, Emily]
- Jeśli możesz, podaj mi wodę utlenioną i bandaż. Zmartwiona wciąż obserwowała krwawiącą rękę.

candace

- To nic takiego, przecież. Po co bandaż, przestań. - ale poszedł i przyniósł tą wodę. A potem spojrzał na nią. Bo ona tak bez bluzki siedzi. xd - Czekaj. - rzucił do niej i poszedł bo jakis swój t-shirt. No bo Chris miała zamknięty swój pokój i nie mógł sie do niej dobić. Wrócił i jej go podał. - Chyba Ci zimno jest. - uśmiechnął się. - A ta ręka, to na serio. Nic takiego. - I polał sobie ją wodą utlenioną. Przygryzł policzki od środka po troche piekło.

Jazine

Założyła bluzkę. - Nic poważnego? Dlaczego to zrobiłeś?