Korytarze

Arno

- Na przykład? - uniosła brew, chciała, żeby jakieś wymienił.
- Jak widać do tej pory przeżyłeś. - puściła mu oczko i skręcili w kolejny korytarz.

Future Lover

Do głowy przyszedł mu właśnie the joker, bo jakos o nim rozmyślał.
-Badałem sprawę faceta identyfikującego się jako the joker.-Powiedział takim poważnym tonem.
-Trop urwał się nagle.-Znowuż tak poważnie.
-Później odkryłem, że zdołał uciec do Fairview.-Potem udał się na prom i reszte historii wszyscy już znają.

Arno

- Then you're obviously good. I feel honoured. - uśmiechnęła się do niego delikatnie, ale chwilę potem zdała sobie sprawę z tego, że dopiero dzisiaj przyjechał.
- To twój pierwszy raz w Fairview? - spytała

Future Lover

Pomyślał, że pierwszego razu w Fairview jeszcze nie było hihihihi.
-Oui.-Tak oszczędnie. Już się nie mógł doczekać tego raportu chyba. No ale nawet fajnie mu się rozmawiało z Chloe. Nawet bardzoo. Czy coś.

Arno

Zaprzeczał sam sobie, więc poczuła się odrobinę zdezorientowana.
- To niby jakim cudem prowadziłeś sprawę Jokera? - uniosła brew i przygryzła dolną wargę.

Future Lover

-Czy nie wspominałem, że trop urwał się po jego ucieczce do Farivew?-Chyba miała jakieś problemy, albo była rozkojarzona. Westchnął i uśmiechnął się do siebie.

Arno

- So...nie przyjechałeś za nim do Fairview? - uniosła brew.

Future Lover

-O tym, że tutaj był dowiedziałem się niedawno. Już nie zajmowałem się tą sprawą.-O i wybrnął jakoś z tego.

Arno

- Masz już miejsce na nocleg? - zapytała z czystej ciekawości, jeśli nie to da mu numer do którejś z agentek, albo do hotelu.

Future Lover

-Czy to przesłuchanie?-Zmarszczył brwi. Czuł się troche nieswojo. Czy wszyscy w tym miasteczku są tak bezpośredni?

Arno

- Najwyraźniej rolę się odwróciły. - uniosła brwi i uśmiechnęła się pod nosem. Po krótkiej chwili milczenia znów się odezwała.
- Nie, po prostu pytam z czystej ciekawości, w końcu jesteś nowy w mieście.

Future Lover

-Poradzę sobie.-Uśmiechnął się złośliwie. Obejdzie się bez pomocy jakiejś... kobiety z małego miasteczka.

Arno

- Nie wątpię. - westchnęła.
- Z raportem jednak niekoniecznie. - stwierdziła, sugerując, że nie poradzi sobie bez jej pomocy. W końcu dotarli do korytarza, w którym znajdowało się biuro eksperta medycyny sądowej.

Future Lover

-Dlatego wykorzystam cię niczym męska szowinistyczna cochon.-Przystanął przy tym gabinecie. Wreszcie dostanie ten nieszczęsny raport.

Arno

Zabrzmiało to dosyć dwuznacznie.
- Bynajmniej. - stwierdziła, po czym zapukała do drzwi i zgrabnie prześlizgnęła się przez drzwi przed François i weszła do gabinetu stukając obcasami o zimną posadzkę.

Granmor

[wchodzą: David, Drew]

No i mówił co gdzie jest. -Skąd przyjechałeś, David?

Future Lover

-Miami. Kompletne przeciwieństwo tego miasteczka.-A on rozglądał się i obserwował wszystko.
-Lubie zmiany.-C-C-C-C-C-Changes!

Granmor

-Chyba są zdrowe, bo szybko łapie rutyna w jednym miejscu. - powiedział uśmiechając się do jakiejś pielęgniareczki. xDDD

Future Lover

-Bardzo zdrowe.-Skomentował tylko tak. Oszczędnie.

Future Lover

Veronica pewnie przechodziła jakąś trudną operację. Fransua chodził nerwowo w jedną stronę, a potem w drugą rozmawiając z kimś po francusku przez komórke. Strasznie się denerwował. Przywiązał się w końcu do tej starej wariatki.

Sahem

Znalazła się po raz kolejny w tym szpitalu.
Nie lubiła tu przebywać. Chyba, że rodziła któraś z jej przyjaciółek.
Siedziała w milczeniu na krześle obserwując nerwowe ruchy asystenta Veronici.

Future Lover

Skończył wreszcie gadać. Znał procedury, musiał teraz pogadać z Bree. Usiadł obok niej.
-Musi pani złożyć zeznania. Policja będzie chciała wiedzieć czy użycie broni było konieczne.-Zwłaszcza, że nie miał pozwolenia na broń. Tylko Veronica miała, ale czy mogła przewidzieć, że właśnie dzisiaj Myers zaatakuje?

Sahem

Dobrze to rozumiała. Jeżeli chodziło o broń i regulamin jej stosowania dobrze wiedziała o co chodzi.
- Oczywiście - odparła - To on pierwszy oddał strzał - a to rozwiązywało sytuację.

Future Lover

-Bien...-Mruknął pod nosem.
-W takich wypadkach zwykle... korzysta się z usług psychologa.-Gestykulował strasznie.
-Jeżeli pani tego potrzebuje..-No to on to załatwi.[/i]

Sahem

- Widziałam już tyle różnych rzeczy w życiu, że psycholog tutaj nie pomoże - uśmiechnęła się po matczynemu klepiąc go po kolanie - Lekarze już coś mówili? - martwiła się o Veronicę. W końcu uratowała jej życie.