Dom państwa Solis

Mortifere

A on dalej obserwował dom.

Naomi/Missy

- I co ? Zmieniło się coś ? - spytała biorąc kolejny kąsek dania.

Czemu ta siostra prawie zawsze robi to co ona ? Wkurzyła się jeszcze bardziej i wyszła z przyjęcia. Wpadła na Kyle'a. - I'm so sorry. - wyszeptała patrząc na tego przystojnego mężczyznę i powoli uśmiechając się do niego.

Mortifere

-Nic się nie stało. Uśmiechnął się do dziewczyny.

Arno

- Bo mnie zna. - mruknął mówiąc prawdę i spojrzał z niepokojem na Kamilę.
Nie zwracając uwagi na Kamilę podbiegła do nich i ucałowała Masona w policzek; po czym powiedziała :
- Tęskniłam.
A w Masonie się gotowało; wytarł policzek...

Kamila

- Witam. Kamila Clobber, dziewczyna Masona. A pani jego dawna przyjaciółka ? - spytała podając rękę tej osobie. Uśmiech już zszedł jej z twarzy, a zastąpiła go złość na kobietę.

Arno

- Smith, Meagan, mówmy sobie na Ty. - wybałuszyła oczy słysząc słowo dziewczyna - Ja przyjaciółka? Dawna? Jestem dziewczyną Masona. - spojrzała dziwnie na Kamilę.
- Meg! - wrzasnął na nią - Rozstaliśmy się ponad dwa lata temu czyś ty oszalała?! W ogóle co Ty tu robisz?!

Naomi/Missy

- Nie wchodzisz do środka ? Teraz jest wesele.

Kamila

- Więc pewnie zaszła pomyłka, bo to ja jestem dziewczyną twojego byłego chłopaka i planujemy razem ślub, więc radzę ci się trzymać od nas z daleka. - powiedziała to z uśmiechem, lecz miała ochotę powyrywać jej wszystkie włosy.

Arno

- Jak to co tu robię? Przyjechałam do Ciebie; Mad podała mi adres i jestem... To racja, że zaszła pomyłka. Mason co Ty wyprawiasz; wyjechałeś bez słowa... - i spojrzała na niego z nadzieją.
- Dokładnie Meg. Zaszła pomyłka; nie wiem po co tu przyjechałaś. Zdradziłaś mnie i się rozstaliśmy; a potem musiałem się przeprowadzić. W ogóle jakim prawem śmiesz mieć jakieś oczekiwania w stosunku do mnie? Ja jestem z Kamilą i się kochamy. Zjawiasz się tu i jeszcze się wykłócasz. - za chwilę nie wytrzyma...

Kamila

Dobra, przysłuchała się trochę temu i zabolało ją, że Madeline podała tej kobiecie adres Masona.
- Kochanie, mam was zostawić samych ? - spytała Masona i ścisnęła lekko jego dłoń, co miało znaczyć, że zawsze może na nią liczyć.

Arno

- Nie kochanie. To ją zostawimy samą; żegnaj Meg. - odrzekł z szyderczym uśmiechem i z Kamilą weszli do domu Sollisów.
- Mason! - wydarła się histerycznie.

James/Johnny

Nie jestem pewien, ale chyba coś w salonie. rzucił byle jak ze wzrokiem wbitym w butelkę wina. Aż zaschło mu w gardle.

Arno

Przytulił Kamilę.
- Kochanie, przepraszam Cię za nią; ale ja nie wiem, co ona tutaj robi. A tymczasem muszę jeszcze iść do Julie. Możesz iść do mnie; Nicolas jest w domu; będziemy w kontakcie. - pocałował ją namiętnie; po czym wybiegł z posiadłości Sollisów puszczając Kamili oczko; kochał ją.
A Meg świetnie się bawiła tańcząc i popijając szampana; to jeszcze nie koniec.

Kamila

Ale ona została jeszcze została i poszła do swojego towarzystwa (czyt. współlokatorek).
- My z Ewą będziemy już wracały do domu. - stwierdziła Paulina i po prostu sobie wyszły.
[wychodzą Ewa i Paulina]
- To ja może go zagadam, a ty szybko się czymś zajmij. - wyszeptała Domcia i skierowała się w kierunku Adama. No i Kamila podjęła desperacki krok i postanowiła porozmawiać sobie z rywalką.
- Wiesz co, spytam wprost. Po co tu przyjechałaś ? - spytała groźnie Meg i patrzyła na nią złowrogim wzrokiem.

A Allison przypatrywała się wszystkim i zastanawiała się, czy ona tu w ogóle pasuje ?

Sahem

[niedlugo trzeba te wesele skonczyc xP]

Goście dobrze się bawili cały wieczór, a niektórzy zdążyli już nawet wyjść.
A Orson cieszył się, jak nigdy dotąd.

miss.

Po szampanie często boli ją głowa, nie że zaraz chora czy przesadziła z jego ilością.... poprostu boli ją głowa. Tak było i tym razem.
Znalazła gdzies tam Jamiego, o powiedzmy że sie rozdzielili xD
- Wracamy czy chcesz jeszcze zostać?

Granmor

-Jeśli chcesz, możemy wracać. - odparł z uśmiechem.

miss.

- Idziemy.
Wstali i poszli sobie stąd.

Granmor

[zaczniesz u niej? XD]

Mortifere

-Nie znam tu nikogo, więc nie wchodzę. Znowu się uśmiechnął.

Masełko

- Dziękuję za radę. I przepraszam za sukienkę. Ja chyba z moją matką nie mogłabym o czymś takim rozmawiać. Dowidzenia, Shann.- uśmiechnęła się i poszła do domu, bo późno się zaczynało robić.

Sahem

Końcówkę wesela przesiedziała w łazience zapierając i susząc sukienkę. W końcu wyszła i razem z Grace opuściły dom/ogród Solisów.

[wychodzi: Grace i Shannon]

Arno

Cmoknął Addie w usta i powiedział :
- Przepraszam na chwilę. - i poszli z Ann na stronę; wyglądało to jakby się do siebie przytulali; ale w rzeczywistości szeptali sobie do uszu mając swoje głowy nad ramionami rozmówcy.
- Nie masz nic na mnie. - szepnął niepokojąc się.

Granmor

-Problem z tym że jestem wyżej od policji i mogę Cię zabić tylko za to, że Cie nie lubię. - odpowiedziała z uśmiechem.

Arno

- A co ma piernik do wiatraka?