Dom państwa Solis

Granmor

-To że będzie mi miło jak będziesz błagał o jeszcze kilka dni. - odpowiedziała wymijająco pijąc drinka.

Seniorita-Qabi

Patrzyła sobie na Davida i tą laskę i nie wiedziała co myśleć, no bo zazdrosna w sumie była.

Sahem

[powiedzmy, ze Carlos mieszka juz z Gabby]

Siedział, a może należałoby powiedzieć leżał na kanapie i oglądał mecz.

Viktor

Błąkała się po ulicy już dosyć długo, stwierdziła że nadszedł czas na odwiedziny Solisów, wiele o nich słyszała ale jeszcze ich osobiście nie poznała
- Pamiętaj cały czas się uśmiechaj. -powiedziała do Lucy i zadzwoniła

Sahem

Wydawało mu się, że usłyszał dzwonek do drzwi. Nie, chyba się przesłyszał. No, ale właśnie nadawali reklamy w przerwie meczu, więc postanowił to sprawdzić. Wstał i podszedł do frontowych drzwi.
- Ee... - zauważył jakieś nieznajome kobiety, chociaż może je kiedyś widział... - Mogę w czymś pomóc?

Viktor

- Dzień dobry, nazywam się Ruth Dern rozumiem że mam przyjemność z Carlosem Solisem. -uśmiechnęła się tak po swojemu

Future Lover

Ona sie na razie nie odzywała tylko się uśmiechała.

Sahem

Jakieś akwizytorki?
Pokiwał głową będąc nadal niepewnym co do przyczyny, dlaczego tu przyszły. W międzyczasie zajrzał do wnętrza domu, czy reklamy się skończyły.

Seniorita-Qabi

-Kto tam?-wrzasnęła z góry bo brała gorąca kąpiel i szykowała się do wyjścia. Powoli wyszła z wanny, wytarła się i obwinęła ręcznikiem, na głowie zawinęła turban i podeszła do szafy z ubraniami.

Viktor

- Mam nadzieję że nie przeszkadzamy, mieszkam w tej okolicy już jakiś czas i pomyślałam że w końcu muszę poznać właścicieli tego pięknego domu. A to dla pana. -tu wepchnęła Carlosowi ciasto
- A to Lucy córka mojej dalekiej krewnej, mieszka zemną.

Sahem

Od jakiegoś czasu jadał wyłącznie gotowe dania z mikrofalówki, więc ciasto domowej roboty było miłym urozmaiceniem. Odebrał prezent od sąsiadki i wpuścił je do środka.
- Chodź tutaj, goście przyszli! - zawołał na górę znów zaglądając do salonu, chcąc się przekonać, czy już po reklamie.

Viktor

- Nie chcemy przeszkadzać ale z miłą chęcią wejdziemy. -no i weszły
- Piękny dom, wspaniale urządzony. -powiedziała rozglądając się

Sahem

O salonie tego powiedzieć nie można było. Lepiej pasowałoby określenie "legowisko niedźwiedzia". Wkoło walały się jakieś puste puszki po piwie, paczki po chipsach i skarpetki.
- Mogłabyś się z łaski swojej pospieszyć! - mecz miał się zaraz na nowo zacząć, a Gabby stroiła się na górze, gdy na dole czekali na nią goście. Przynajmniej on sądził, że to Gabrielle powinna się nimi zająć.

Viktor

Ruth chciała być miał więc ciągnęła dalej
- Przyszłyśmy chyba jednak nie w porę... -uśmiechnęła sie do Carlosa
- Nie musi pan tak poganiać żony, kobiety potrzebują trochę czasu dla siebie, ale komu ja to mówię przecież jesteście szczęśliwym małżeństwem już od tak dawna... -dobrze wiedziała że mają problemy

Sahem

- Kobieta potrzebuje czasu, ale ta na górze przechodzi samą siebie - mruknął spoglądając w wyciszony telewizor - Szczęśliwym małżeństwem?! - wybuchł ironicznym śmiechem - Jesteśmy w trakcie rozwodu - dodał dość szybko.

Viktor

- Czyli jednak to prawda... -westchnęła
- Myślałam że to tylko plotki.

Seniorita-Qabi

Zeszła na dól zapinając guziki ciemnej bluzeczki-Ty to zawsze marudzisz, przecież muszę jakoś wyglądać, a nie tak jak ty-skrzywiła się patrząc na Carlosa, ale zaraz wyszczerzyła się szeroko do kobiet-Witam, Gabrielle. Napiją się panie czegoś?-zapytała nadal uśmiechając się serdecznie.

Viktor

- Z przyjemnością.- uśmiechnęła się do niej

Sahem

- Nie zapominaj, kto ci to wszystko kupił - uśmiechnął się ironicznie kierując się do salonu - Ale to załatwi z tobą mój prawnik - usiadł i włączył głos w telewizorze.

Seniorita-Qabi

Warknęła coś niezidentyfikowanego w stronę Carlosa i wprowadziła kobiety do salonu-To czego się panie napiją?-usadowiła je na kanapie.

Sahem

- Nie widzisz, że oglądam?! - rzucił jej mordercze spojrzenie, a następnie uśmiechnął się krzywo do sąsiadek.

Viktor

- Ja herbatki a Lucy soczku. -uśmiechnęła się

Seniorita-Qabi

-A gdzie mam patałachu przyjmować gości, wynoś się stąd ale już!-warknęła w stronę Carlosa, ale już po chwili uśmiechała się do kobiet. Poszła po herbatę i sok, już za chwilę była spowrotem-Proszę-podała im to co chciały.

Sahem

- A od czego masz kuchnię?! - tu spojrzał na prawie-byłą-żonę - Zapomniałem, ty nie wiesz, do czego służy kuchnia - mruknął rozkładając się w fotelu i pogłaśniając mecz.

Viktor

- Może jednak przejdziemy do kuchni? -zaproponowała chociaż wcale nie chciała tam przechodzić