Dom państwa Solis

Seniorita-Qabi

-W kuchni nie przyjmuję gości-warknęła-Wynoś się stąd-szturchnęła go.

Sahem

- Ej! - jęknął rozmasowując ramię - Zapomniałaś co mówił mój prawnik? Nie masz prawa mnie stąd wyganiać

Seniorita-Qabi

-Wiesz gdzie mam twoich prawników-wyszeptała mu na ucho-Mam gosci i wynoś sie stad.

Sahem

Drużyna, której kibicował i tak przegrywała już trzy do zera i może lepiej, żeby nie widział jej przegranej, ale nie mógł jednocześnie dać za wygraną Gabby.
- Nie - odparł rozkładając się jeszcze bardziej w fotelu.

Seniorita-Qabi

Patrzyła na niego ze wściekłością w oczach. Chciała mu przywalić w twarz, ale nie mogła miała gości-Proszę wyjdz stąd!

Sahem

- A oddasz mi biżuterię mojej matki, którą ci podarowałem? - ta... Trochę tego było i nie byle co. A skoro miał się wynieść to niech przynajmniej zyska jego konto rozwodowe.

Seniorita-Qabi

-Każdą rzecz którą mi dałeś staje się moją własnością. Biżuteria twojej matki też-założyła ręce na biodra.

Sahem

- W takim razie... - sięgnął po pilota i pogłośnił - Zostaję tutaj - uśmiechnął się ironicznie i zaczął wpatrywać w telewizor.

Seniorita-Qabi

-Carlos, na miłość boską-wyjęczała-Daj nam godzinkę czasy-rozsiadła się wygodnie na kanapie.

Sahem

- Brylantowy naszyjnik mojej matki... - odparł sięgając po puszkę z piwem.

Sahem

[jakoś po przeskoku, czy jakoś tak xP]

W mieście był jakiś koncert, ale mu się na niego iść nie chciało. Wolał siedzieć w domu i oglądać kanał sportowy.

Seniorita-Qabi

Szykowała się na koncert czy jakieś spotkanie ze znajomymi.

Sahem

Sięgnął po puszkę z gazowanym napojem.
Upił odrobinę nie chcąc zalać dywanu.

Masełko

Stanęła pod drzwiami i zapukała w nie.

Sahem

Dzwonek do drzwi jakoś z początku nie zwrócił jego uwagi. Kiedy po raz trzeci krzyknął do Gabrielle, aby ta otworzyła zwlókł się z kanapy i podszedł do drzwi.
- Taaak?

Masełko

- Dzień dobry Carlos.- powiedziała nieco podenerwowana, bo niby kiedyś się zdążyli już spotkać.- Mam małe kłopoty, potrzebuję pomocy. Mogę wejść.- spytała z nadzieją w głosie.

Sahem

Kiwnął głową zaskoczony i niepewny. No, ale pięknym kobietom nigdy nie odmawiał. I często miał za swoje...

Masełko

- Nie powiem ci, co tak naprawdę się dzieje. Potrzebuję pieniędzy. Wiem, że rozwód dużo cię kosztuje, ale naprawdę. Błagam.- pisnęła. Myśl o tym, że prawdopodobnie zaniedługo będzie w więzieniu wcale ją nie cieszyła.

Sahem

/ej, solisowie mają pieniądze, czy są splukani, bo nie pamietam xP

Masełko

/ carlos przecież ma xd

Sahem

[u]- Eeee...[/i] - zamknął za nią drzwi. Musiał to trochę przemyśleć, nie chciał jednak wypytywać się na co to, chociaż... Miał już kłopoty z prawem właśnie z powodu źle ulokowanych oszczędności.

Masełko

- Słuchaj jestem w kropce. Umrę jeśli mi nie pożyczysz, błagam zrób to dla mnie, zlituj się.- zaczęła beczeć i uklękła przed znajomym latynosem. Przytuliła się do niego i zaczęła szlochać.

Sahem

- No... Już... - dobra, nie pozwoli, żeby kobieta tak błagała. No, chyba, że byłaby to Gabby. Jej nie dałby nawet centa... - Ile potrzebujesz? - zapytał pomagając jej wstać.

Masełko

Wstała i z lekkim uśmiechem tylko się ukłoniła. Tak naprawdę, to chciała walnąć Carlosa w ryj. Nie znosiła się podlizywać, bo ona dalej taka zuaa przecież jest, nie zmieniła się, ale dla pieniędzy wszystko.
- Piętnaście tysięcy.- odparła bez ogródek.

Sahem

- Piętnaście? - powtórzył podchodząc do sekretarzyka. Wyciągnął książeczkę czekową, bo przecież nie miał w szufladzie takich sum... Na jakimś legalnym koncie ulokowane były "drobne" na wydatki. Wypisał sumę na blankiecie. Wręczył go kobiecie.
- Oddasz, gdy będziesz mogła