Ogólny widok na Wisteria Lane...

Arno

Podczas gdy przechadzali się po Wisterii ta postanowiła rozpocząć rozmowę na nowy temat.
- Nadal nie wiem czym się interesujesz oprócz muzyki, Jamie. - stwierdziła idąc z nim pod rękę.

candace

- Czymś oprócz muzyki? To chyba tylko gotowaniem. Wiem, że to dziwnie brzmi w ustach mężczyzny, ale naprawde całkiem nieźlę sobie z tym radzę. - powiedział z uśmiechem.

Arno

- To nie brzmi dziwnie...to brzmi uroczo. - spojrzała na niego uważnie z uśmiechem na ustach.

candace

Tez jakoś tak spojrzał na nią przez krótką chwilę. - Uroczo? No nie wiem. Ale jak chcesz, mogę kiedyś zaprosić Ciebie na jakiś domowy obiadek. - akurat w tym momencie potknął się o jakiś kamień, ale tak, że nie poleciał za bardzo. xd

Arno

- Oczywiście, że chcę... - uśmiechnęła się niezauważalnie - Dobrze, że nic Ci się nie stało...a nawet jeśli do masz lekarza pod ręką...i to dosłownie. - powiedziała już po fakcie.

candace

- A no, fakt. - kiwnął głową. - Mi się często przydarzają takie 'wypadki', ale z reguły uchodzę z życiem. - podrapał się po głowie. - a Ty sie czym interesujesz? Oprócz muzyki, oczywiście.

Arno

- Filmem, modą...gotowaniem... - spojrzała na niego niewinnie - Kiedyś zajmowałam się modelingiem... - uśmiechnęła się delikatnie do niego - Dopóki nie rozpoczęłam studiów medycznych...no a potem to już wiadomo, tylko praca. Najpierw w Seattle, a teraz tu. Nudziara ze mnie. - puściła mu oczko.

candace

- Modelinigem? No łał. Napewno nie jesteś nudziarą. - uśmiechnął się do niej. - Nawet ja moge to stwierdzić, chociaż nie znamy się jeszcze za dobrze. Raczej.

Arno

- Dzięki. Nie wyglądam na była modelkę, co? - uśmiechnęła się do niego uroczo.

candace

Podniósł jedną brew do góry. - Że niby nie wyglądasz? A masz lustro w domu? - zapytał z wieeelkim uśmiechem. No bo on uważał, że jest śliczna. - Czemu wydajesz sie być taka zakompleksiona, Chloe? Jesteś przecież bardzo ładną kobietą. Naprawdę.

Arno

- I'm blushing... - wyszeptała z delikatnym uśmiechem, po czym odpowiedziała - To tylko takie moje gadanie...Tak naprawdę wcale nie mam kompleksów. A tamto pytanie to była spontaniczna reakcja na twoje "wow".

candace

Pokręcił głową. - Co do jednego masz rację, rumienisz się. - powiedział w nieukrywalną, jakąś, radością. Bo już mam dosyć pisania, że z uśmiechem xd

Arno

- Ciekawe czyja to zasługa... - zatrzymała się na chwilę.

candace

- Może wiatru? Zimno dzisiaj troche, no i wieje. - też się zatrzymał. - Czemu ... stanęłaś?

Arno

- Po prostu chciałam na chwilę się zatrzymać. - powiedziała - Nie jest aż tak zimno, żebym miała rumieńce na twarzy... - spojrzała mu w oczy.

candace

- No to może z natury jesteś wstydliwa? - wyszczerzył się.

Arno

- Zwłaszcza jeśli taki miły facet prawi mi komplementy. - wyszeptała i uśmiechnęła się tak, że widać było jej dołeczki w policzkach.

candace

- Hmm, awansowałem na miłego faceta. To chyba dobrze. - puścił jej oczko.

Arno

- Wcale nie musiałeś awansować... - uśmiechnęła się niewinnie, lekko się rumieniąc i przygryzając wargę.

candace

- Okej, to, że jesteś niepoprawna w prawieniu komplemetów już wiem. - uśmiechnął się i tak przestąpił z nogi na nogę.
- A może Ci ciężko? Pomóc Ci nieść te płyty? - troche dziwne, ze nie przyjechali samochodami, ale no. xd nieważne.

Arno

- Nie ma co ukrywać, trochę ważą, ale nie chciałabym Cię dodatkowo obciążać. - uśmiechnęła się po raz kolejny.

candace

- Oj, no to daj. Będę miał chociaż satysfakcję z tego, że Ci w czymś pomogłem. - wziął od niej tą torbe z płytami.
Stanął na przeciwko Chloe i spojrzał na nią. - A więc ... będziemy tak stać?

Arno

- Żeby Cię nie obciążać zbyt długo to któreś z nas musiałoby dotrzeć do domu. - uśmiechnęła się delikatnie i znów wzięła go pod rękę.

candace

- Wykalkuluj więc do kogo jest bliżej. Albo po prostu odprowadzę Cię do domu. - uśmiechnął się ładnie.

Arno

- Skoro masz ochotę, to nawet nie mam zamiaru kalkulować. - wyszczerzyła się.