Dom Carol i Charlie'go

Future Lover

zdjęcie później

-------

Tarantino

*Bijou wchodzi na twardy chodnik wysokim obcasem*
-Moze wlasnie tutaj uda nam sie uciec od tych cholernych problemow . . . - mowi do siostry i wchodzi do domu. Z samochodu razem z Elle wyciagaja ogromna walizke, nie otwieraja jej, zostawiaja ja w szafie. Bijou natychmiast zaczyna otwierac zestaw nowych zapachowych swiec i ustawia je w domu*

Future Lover

Elle z lekkim uśmiechem odpowiedziała:
-O to możesz być spokojna...-Poprawiła opaskę na oko i zabrała się za rozpakowywanie swoich rzeczy.

Tarantino

- Zaparzyc Ci herbaty?

Future Lover

-Poproszę.-Usiadła sobie gdzieś przy stole.
-Poznałam paru sąsiadów.

Tarantino

- Tak? I jacy sa? *zapytala z zaciekawieniem, zrobila herbate i polozyla na lekko zakurzonym stoliku w salonie. miala zamiar wlaczyc telewizor, ale przypomnialo jej sie, ze jest trzecia nad ranem, a zadne odpowiednie dla niej programy w tym czasie nie leca, wiec odlozyla pilota*
- Myslisz, ze tutaj bedziemy bezpieczne?

Future Lover

-Są raczej nieszkodliwi i... "szczęśliwi". Więc nie będą się nami interesować. Co do bezpieczeństwa... chyba tylko głupiec szukałby nas na Wisteria Lane.-Założyła nogę na nogę i napiła się herbaty.

Tarantino

*odetchnela*
- Ide na gore spac, jutro czeka mnie ciezki dzien. Dobranoc.
*poszla do sypialni*

Future Lover

-Dobranoc Bijou..-Upiła kolejny łyk herbaty i siedziała sobie tak rozmyślając.

Tarantino

*Bijou lezac w lozku nie mogla zasnac, wiec podjela decyzje, ze dzis spac juz nie bedzie. Zeszla na dol, uchylila okno i usiadla na tej sofie co Elle. Nic do siebie nie mowiac siedzialy, a Bijou wpatrywala sie w stare okno jadalni*

Future Lover

/Robimy już, że jest 9 czy coś?

Arno

/ Jak na moje to gdzieś koło 08 - 08:30

.
Zresztą Ty admin to decyduj Wink

Granmor nieobecny to mozesz niedlugo przeskok zrobic jak tylko dotra do wytworni/szkoly.

lub gdzie indziej etc. /

Future Lover

/Ja nie mogę przesuwać czasu

Dobra uznajemy, że jest 8 rano.
Elle krzątała się po kuchni. Miała nadzieje, że nikt nie przyjdzie z odwiedzinami, bo nie była na to przygotowana. Próbowała coś tam upichcić dla siostry.

Tarantino

/ok, moze byc\
*Bijou patrzyla jak siostra nie moze znalezc skladnikow do posilku, nie zamierzala sie wtracac, bo zadna z nich nie lubila jak ktos wchodzi im w droge. Jasnowlosa kobieta wyszla na balkon, ujrzala w oddali krzatajaca sie po ogrodzie Susan Mayer. Patrzac na nia, poczula wspolczucie i od tej pory wiedziala . . .

. . .

ze na Wisteria Lane nie wszyscy maja rowno pod sufitem*

Future Lover

/Rozwaliłeś mnie tym tekstem xDDDDDDDDDDDDDDDDDDD
-Damn it..-Wymruczała. Dzisiaj będzie miała pełne ręce roboty, a teraz nie może zrobić prostego śniadania. W końcu się udało.
-Masz ochote na śniadanie?!-Krzyknęła, bo Bijou była na balkonie i nie miała pewności czy ją usłyszy.

Tarantino

*Bijou odwrocila sie i pokiwala glowa. Byla glodna nie tylko czujac brak jedzenia, ale takze brak uczuc, ktore ostatnio ja wrecz rozpieraly*
- Prosze, tylko zrob cos slodkiego, nie bede mogla zjesc jakiejs solonej jajecznicy.
*Zaczela poprawiac poduszki na kanapie i ogolnie potem sprzatala*

Future Lover

-Okej.-Zastanawiała się czy brać siostre na otwarcie wytwórni i czy w ogóle tam iść. Przygotowując śniadanie dla Bijou podjadała sobie z tego co wcześniej zrobiła no i zaczęła sobie gwizdać

Tarantino

/jakiej wytworni?\

*Bijou wlozyla zolte tulipany do starego, lecz bardzo eleganckiego srebrnego wazonu. Teraz ich dom przypominal palac krolowej sniegu. Wszystko zimne, lecz z szczypta elegancji i wykwintności.*

Future Lover

/Patrick'a Hadley'a

Poprawiła opaskę na oko. Posiłek był gotowy. Postawiła go na stole no i krzyknęła:
-Gotowe!
Podeszła do okna i zaczęła przyglądać się przechodniom.

Tarantino

- O, dzieki. A ty nie zjesz ze mna?

Future Lover

-Nie. Nie jestem głodna.-Odparła z lekkim uśmiechem. Ale za to szczerym.. Bardzo rzadko uśmiechała się szczerze.

Tarantino

*Bijou podzeszla do siostry i ja przytulila. Rzadko to sie zdarzalo.*
- Ja tez mam taka sama nadzieje jak ty. . .

Future Lover

-Mówią, że nadzieja matką głupich...
Westchnęła i po chwili dodała:
-Ale na szczęście nie w naszym przypadku.-Nie chciała żeby Bijou się zamartwiała.

Tarantino

*Bijou usmiechnela sie*
- Pojdziemy gdzies do sasiadow?

Future Lover

-Właśnie miałam to zaproponować. Nie możemy tu siedzieć przez cały dzień.-Odeszła od siostry i podeszła do lustra. Poprawiła ogólnie wygląd.