Forum Desperate Housewives RPG ver. 3.0 Strona Główna
 
 FAQFAQ   FAQSzukaj   FAQUżytkownicy   FAQGrupy  GalerieGalerie   FAQRejestracja   FAQProfil   FAQZaloguj 
FAQZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   
Flashbacki osób różnych
Idź do strony Poprzedni  1, 2
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Desperate Housewives RPG ver. 3.0 Strona Główna ->
Wspomnienia
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Granmor
DIVA



Dołączył: 23 Lis 2006
Posty: 14886
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Chorzów

PostWysłany: Nie 16:21, 06 Mar 2011    Temat postu:

*Paryż, kilka dni temu*

Satine York zakuta w kajdanki przechodzi przez korytarz więzienny. Naczelnik Joseph Claude czekał na ten dzień od dawna. Co prawda, Satine nie miała tutaj zostać na długo - w końcu przedstawiono jej tylko jeden zarzut, ale Claude postanowił cieszyć się każdą minutą tego czasu. Spoglądał na rudowłosą przez wielkie okno, z którego miał widok na większość cel sali B.

-Prokurator prosił o osobną celę dla Pani York. - oznajmiła jego asystentka, Josephine.
-Co z tego. - uciął jej wywód naczelnik. -Satine York jest takim więźniem jak każdy inny, otrzyma współlokatorkę. Zadbam oto, by to była twarda suka.
-Przepraszam? - zdziwiła się Josephine.
-Niech dzieli celę z Tanią. To powinno ją czegoś nauczyć...


Tak, Claude chciał zniszczyć psychicznie York. Mężczyzna nie przewidział jednak, jak szybko Satine znajduje sobie przyjaciół. BBF - idealni do planu zemsty.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Granmor
DIVA



Dołączył: 23 Lis 2006
Posty: 14886
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Chorzów

PostWysłany: Pon 13:32, 28 Mar 2011    Temat postu:

Moskwa, Sześć lat temu.



Taksówka stanęła tuż obok budynku teatru. Kierowca dostał anonimowy telefon, w którym ktoś przestraszony prosił natychmiast o taksówkę. Chociaż zwykle dyspozytorka pytała klienta o nazwisko - albo chociaż numer kontaktowy, tym razem nie mogła tego zrobić. Jej rozmówca się rozłączył.

Po kilku minutach, kiedy kierowca zaczął dotkliwie odczuwać to jak było zimno - zauważył że od strony alejki za teatrem - ktoś biegnie w jego stronę. Początkowo nie potrafił zidentyfikować kształtu - jednak gdy dłużej mu się przypatrzył, zauważył że to kobieta. Miała długie, blond loki które opadały na jej ramiona. Była ubrana w futro, a na nogach miała wysokie szpilki. W takich butach, naprawdę trudno jej się biegło - co sprawiło że była bardzo powolna.

Kilka minut później, z alejki wybiegła druga osoba. Ta jednak trzymała dziwny przedmiot w rękach. Kierowca ożywił się, tuż po tym jak usłyszał wystrzał z pistoletu. Blond piękność upadła, po czym zaczęła się wykrwawiać na zlodowaconym chodniku.

Job jego mać! - krzyknął kierowca.

Druga osoba powoli schyliła się nad ciałem blondynki, po czym wstała i wystrzeliła w nie drugi raz. Spojrzała w stronę kierowcy. Szybkim krokiem przebyła dystans i po chwili stała tuż za jego drzwiami. Wystrzeliła kolejny raz, prosto w jego głowę.

Kilka minut później, gdy tylko pozbyła się ciał w alejce teatralnej - rozdzwonił się jej telefon komórkowy.

-Jaki status misji? - zapytał rosjanin.
-Misja zakończona. - oznajmiła kobieta.
-Wiesz co robić Tania. - dodał rosjanin, rozłączając się przy tym.

Tania uruchomiła silnik taksówki, a gdy była już wystarczająco daleko - uruchomiła detonator. Teatr eksplodował.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Granmor
DIVA



Dołączył: 23 Lis 2006
Posty: 14886
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Chorzów

PostWysłany: Śro 14:56, 15 Cze 2011    Temat postu:

Tydzień temu.

Detektyw Foyle siedział w swoim gabinecie i jadł hot doga, kiedy rozległo się pukanie. Musicie wiedzieć, że detektyw nie lubił gdy przeszkadza mu się gdy je śniadanie.

-Foyle, jest sprawa. - powiedziała Ana Lucia, która właśnie weszła do pokoju detektywa.
-Co się znowu dzieje? - oburzył się Foyle, spoglądając przy tym na latynoskę. -No co? ukradziono coś w galerii handlowej? znowu?
-Pamiętasz ten telefon, tydzień temu w sprawie pytania o miejsce pobytu Julie Walker? - zapytała Ana Lucia, siadając na drugim fotelu.
-Pamiętam, to był telefon całkowicie z kosmosu. Kto by chciał wiedzieć, gdzie jest Julie?
-Nie wiem, Foyle. Ale jest sprawa. - odpowiedziała znudzonym tonem Lucia.
-No? O co chodzi tym razem? - zapytał detektyw, mieszając przy tym swoją kawę.
-Ktoś włamał się do archiwum. - odpowiedziała Ana.
-Niech zgadnę, ukradziono akta sprawy? - Foyle już był wkurwiony, z kim on musi pracować.
-Nie, schowałam je. Ale ktoś bardzo chce odnaleźć Walker. Nie wiem czemu.

Foyle też nie wiedział, jedno było pewne - zainteresowanie oznacza kłopoty.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Granmor
DIVA



Dołączył: 23 Lis 2006
Posty: 14886
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Chorzów

PostWysłany: Nie 11:36, 26 Cze 2011    Temat postu:

Becca siedziała na ganku swojego domu, obserwując samochody mężczyzn wracających z pracy. John niedługo powinien być w domu, obiad już na niego czekał podgrzany. Była bardzo senna, dlatego po chwili zamknęła oczy - chcąc tylko chwilę odpocząć, przecież on i tak by ją obudził. Zasnęła.


Kiedy się obudziła, wokół już nie było żywej duszy - wszyscy kładli się spać, jej telefon który znajdował się tuż obok na ganku, za to dzwonił. To właśnie dźwięk telefonu ją rozbudził.

-Halo? John? Gdzie jesteś, czekam i czekam. - powiedziała zaspana Rebecca, ziewając przy tym do słuchawki.
-Witaj Rebecca, chcesz zagrać w grę? - zapytał męski głos w słuchawce.
-To chyba jakaś pomyłka, przepraszam ale czekam na męża. Do widzenia. - rozłączyła się i spojrzała w stronę wylotu z ulicy, samochodu Johna nadal nie było widać. Za to telefon, zadzwonił ponownie.

-Słucham? - zapytała ponownie Rebecca.
-Powiedz mi coś Becca, co sprawia że myślisz że John przyjedzie do domu? Co sprawia, że nie myślisz o tym że coś się stało? Czy to bezpieczna atmosfera przedmieść? Skąd pewność, że nie leży teraz z nożem wbitym w plecy i nie wykrwawia się, próbując Cię zawołac? -zapytał mężczyzna.
-Słucham? Proszę Pana, to naprawdę nie jest zabawne. - Beccę zdenerwowało to, jak ktoś może się nudzić żeby ludziom dzwonić i mówić takie rzeczy.
-On nie wróci, dopilnowałem tego. - oznajmił mężczyzna. - A teraz chcę zagrać w grę.
-Spadaj.
-Rozłączysz się, a Twoja córka też zginie! - wrzasnął mężczyzna, a wtedy Becca usłyszała stłumiony krzyk córeczki. -Jak więc będzie, B? Gotowa na grę?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Granmor
DIVA



Dołączył: 23 Lis 2006
Posty: 14886
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Chorzów

PostWysłany: Nie 11:49, 26 Cze 2011    Temat postu:

Rebecca oczywiście szybko weszła do domu i zamknęła drzwi frontowe. -Gdzie jesteś?
-To nie jest ważne, B. Ważne jest, byś wygrała życie swoje i swojej córki. Bo na biednego Johna, już jest za późno.
--Nie wierzę Ci. - odpowiedziała szybko Rebecca.
-Odbierz mail. - polecił Ghostface. -No dalej, zrób to. Albo od razu, zarżnę Twoją córkę jak świnię.
-Dobra! - powiedziała podniesionym głosem kobieta i poruszała myszką z komputera. Monitor się rozjaśnił, Becca wpisała hasło na swoją pocztę i widziała nowy mail. Od "Obserwator". Po tym jak go otworzyła, jej piersi wypełnił przeraźliwy krzyk. Fotografia cyfrowa przedstawiała jej męża... a także jego wnętrzności.

-O Boże..... O Boże...... - szeptała Becca.
-Daruj sobie, dziwko. Odpowiadasz na pytania, przeżywacie. Czy gra jest prosta? - zapytał Ghostface.
-Tak....tak.... - łkała kobieta.
-Kto był mordercą w Piątku 13? - zapytał Ghostface.
-Co? Nie rozumiem pytania... - przeraziła się Becca, wiedząc że musi odpowiedzieć dobrze.
-Kto mordował, to takie trudne? - zapytał spokojnie morderca.
-Jason.... - szepnęła po czym powiedziała głośniej, pewnym tonem. -To był Jason.
-Przepraszam, ale obawiam się że to zła odpowiedź! - powiedział z udawanym przejęciem Ghostface.
-Słuchaj dupku, widziałam Piątek 13-stego wiele razy, to był Jason!
-Skoro go widziałaś, powinnaś wiedzieć że oryginalnym mordercą była matka Jasona! On sam nie pojawił się aż do sequelu! - krzyczał mężczyzna. -Ale dostaniesz dodatkowe pytanie, obawiam się jednak że Lucy odpada z gry.

Dźwięk noża, krzyk córki i po chwili cisza. Becca była już całkowicie złamana psychicznie.

-Ostatnie pytanie.... gdzie jest Julie Walker? - zapytał spokojnie morderca.
-Kto...? Ja nie...
-Julie Walker! Piosenkarka, mieszka niedaleko Twojej matki Patrici! Gdzie ona jest? - pytał zaniepokojony Ghostface.
-Nie wiem, nie wiem, nie wiem naprawdę. - jąkała się Becca.
-Przepraszam, ale to zła odpowiedź! - rozłączył się.

Becca rozejrzała się, gdzie on był? Gdzieś musiał. Szybko zamknęła drzwi tylnie, kuchenne. Ale wtedy mężczyzna wyrósł tuż przed nią.

-Przepraszam Becca, to była prosta gra. Mogłaś powiedzieć, gdzie ona jest. Ale teraz- przegrywasz. - kilka ruchów i Becca nie żyła.... ale Ghostface masakrował ją dalej, a potem zrobił zdjęcie które kiedyś, podeśle jej matce.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Granmor
DIVA



Dołączył: 23 Lis 2006
Posty: 14886
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Chorzów

PostWysłany: Nie 11:45, 03 Lip 2011    Temat postu:

Stukot klawiatury rozlegał się po rzymskim mieszkaniu. Paul siedział przy otwartym oknie, z którego rozlegał się widok na te długowieczne miasto. Zapalił papierosa. Co teraz powinna zrobić Lucy, kiedy już się okazało że Gregor był tamtej nocy na miejscu morderstwa?

Kiedy tak się nad tym zastanawiał, usłyszał odgłos otwieranych drzwi.

-Felicia? - zapytał głośno gasząc papierosa i niedopałek wyrzucając przez okno.
-Si, Paul. - odpowiedziała po krótkim namyśle Felicia. Weszła do pokoju, po czym pocałowała swojego ukochanego.
-Jak było u terapeuty, moja droga? - zapytał Paul zamykając laptop.
-Powiedział mi. - Felicia przerwała, ponieważ poczuła dym papierosa. -Powiedział mi, że musimy spróbować hipnozy. Moje sny muszą mieć większe znaczenie.

Paul spojrzał na nią zdziwiony. Hipnoza? Dlaczego? - To tylko proste sny, nic wielkiego.
-Nigdy nie byłam w Fairview, a jednak coś mnie wciąż do niego ciągnie. - odpowiedziała Felicia zniecierpliwiona. -Muszę wiedzieć co jest w tym mieście, dlaczego je wciąż widzę w snach.
-Nonsens. - prychnął Paul. -Fairview to miasto w którym co chwilę dochodzi do skandalu, lub morderstwa. Nic dobrego tam nas nie czeka.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Granmor
DIVA



Dołączył: 23 Lis 2006
Posty: 14886
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Chorzów

PostWysłany: Nie 14:09, 03 Lip 2011    Temat postu:

Dryn, dryn. Paul nadal śpi. Dryn, dryn. Paul powoli otwiera oczy, jest jeszcze ciemno. Zapala światło, znajdujące się tuż obok łóżka i odbiera telefon.

-Halo? - zapytał zaspanym głosem.
-Tu Josephine. - oznajmił damski głos. -Dzwonię w sprawie Pani Howard.
-Felicii? Mojej Felicii? - Paul szybko się wybudził. -Co się stało, nie było jej dzisiaj cały dzień. Gdzie jest?
-Jest bezpieczna, w Fairview. Zalecenia lekarza, musi wiedzieć co się dzieje.
-Jak to w Fairview? - oburzył się Paul.
-Nie mogę dłużej rozmawiać, Panie Salvatore. Prosimy jej nie szukać, Pani Howard sobie tego nie życzy. - tajemnicza kobieta rozłączyła się.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Granmor
DIVA



Dołączył: 23 Lis 2006
Posty: 14886
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Chorzów

PostWysłany: Pon 23:20, 04 Lip 2011    Temat postu:

Paul wbił uważnie wzrok w mężczyznę, który stał za ladą w sklepie znajdującym się przy stacji benzynowej. Mężczyzna, którego twarz ozdabiała siwa broda, skrobał się po czole, spoglądając na portretową fotografię.

-Nie, nie znam jej. - oznajmił w końcu, podsuwając bliżej Paula fotografię Felicii. Musiał się z tym liczyć, że kolejna osoba nie będzie wiedziała gdzie ona jest. Te Fairview go coraz bardziej denerwowało. Przełknął ślinę i spojrzał na mężczyznę.
-Jest Pan tego pewien? - pytając stukał delikatnie palcem o fotografię.
-Na sto procent, mój młody człowieku. - stwierdził starszy człowiek.

Paul westchnął, to już kolejna osoba która nigdy nie widziała w Fairview Felicii. Wtedy usłyszał za sobą dzwonek otwieranych drzwi sklepowych.

-Danielle? - starzec spojrzał na nowo przybyłą. -Rousseau, skrzynki są na tyłach. Załaduj je na pick upa.

Paul spojrzał mimowolnie w stronę starszej kobiety, której brązowy tshirt odsłaniał żylaste, chude ręce. Na dłoniach znajdowały się bandaże, a na nosie kobiety okulary przeciwsłoneczne.

Starzec spojrzał w stronę Paula, a potem znów na Danielle. -Może Ty coś wiesz, ten Pan szuka osoby z tego zdjęcia. - starzec podsunął zdjęcie Felicii do starej francuski. Kobieta spojrzała na zdjęcie, po czym zerknęła na Paula. Potem znów zlustrowała wzrokiem zdjęcie, a następnie zdjęła okulary.

-Znam ją. - rzekła krótko Danielle, co obudziło Paula i jego nadzieje.
-Zna Pani Felicię? Wie Pani gdzie ona jest? - zapytał z nadzieją Paul Salvatore.
-Spotkałam ją w Davenport dwa tygodnie temu, szukała transportu do Fairview. - odpowiedziała Danielle, poprawiając przy tym pasek który przytrzymywał jej wojskowe spodnie. -Felicia? Tak się nazywa?
Tak, Felicia. - potwierdził szybko Paul. -Felicia Howard. Gdzie ona może być?
-Nie wiem, mówiła mi tylko że musi odwiedzić miejskie archiwum. Nie wiem czego szukała.

Paul szybko wybiegł z sklepu, Danielle powiodła za nim wzrokiem.

-Więc Danielle, jak ma się Alex? Co w szkole? - zapytał uprzejmie sprzedawca.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Granmor dnia Pon 23:22, 04 Lip 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Granmor
DIVA



Dołączył: 23 Lis 2006
Posty: 14886
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Chorzów

PostWysłany: Sob 9:40, 23 Lip 2011    Temat postu:

Już prawie dojechała windą na odpowiednie piętro, chrząknęła cicho stojąc w windzie. Chciała tym sobie oczyścić gardło. W końcu usłyszała znajomy dźwięk, sygnalizujący dojechanie na odpowiednie piętro. Wyszła z windy i udała się na prawo, do swojego gabinetu.

Wtedy, zauważyła ją Elaine, która szybko do niej podeszła.

-Ally! - powiedziała głośno, tak aby Ally się zatrzymała.
-Co? Um, co się stało?
-Larry był u Ciebie - oznajmiła Elaine, w rękach trzymała małą kartkę.
-Mówił coś? - zapytała zaniepokojona Ally.
-Nie, dał mi tylko to - Elaine pokazała jej karteczkę, ale Ally jej nie wzięła. -Nie przeczytasz?
-Nie - zaprzeczyła szybko McBeal. -Wiem, co tam jest napisane. - dodała Ally wchodząc do swojego gabinetu.

Elaine jednak, jak zwykle nie potrafiła pohamować swojej ciekawości i kartkę otworzyła. W środku było napisane " I love you, Goodbye".


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Desperate Housewives RPG ver. 3.0 Strona Główna ->
Wspomnienia
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2
Strona 2 z 2

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Style edur created by spleen & Programy.
Regulamin