Kawalerka Juliet

miss.

malutka.

Sahem

[wchodzi]

Taksówka zatrzymała się pod samym apartamentowcem.
Wysiadła i od razu windą wjechała na odpowiednie piętro.

Arno

Dosłownie dwie minuty później zajechała pod apartamentowiec kolejna taksówka, z Juliet "na pokładzie". Zapłaciła taksówkarzowi, wysiadła znów taszcząc ciężką walizkę i weszła do budynku. Wsiadła do windy i pojechała na odpowiednie piętro. Gdy wysiadła z windy, ciągnąc za sobą walizkę, od razu zauważyła blondynkę, ruszyła w jej kierunku, stukając obcasami.

Sahem

- Zapewne panna Sharp - uśmiechnęła się wyciągając do niej dłoń - Shannon Rutherford, witam serdecznie w Fairview.

Arno

- Exactly. I'm pleased to meet you, Ms. Rutherford. - uśmiechnęła się serdecznie i uścisnęła jej dłoń.
- Obawiałam się, że w takim miejscu agentką nieruchomości będzie jakaś starsza kobieta, po serii zastrzyków z botoksu, ale na szczęście się myliłam. - stwierdziła z uśmiechem i spojrzała na nią wyczekująco.

Sahem

To był chyba komplement.
Chyba.
Szkoda, że Juliet nie wiedziała o tym, że jej agentka jest morderczynią.
No, może nie do końca.
- Chodźmy, więc - uśmiechnęła się do niej i skierowały się do jakiegoś mieszkania - To te drzwi - no i je otworzyła - Jest niewielkie, ale przeszło ostatnio gruntowny remont - zaczęła tę śpiewkę co zawsze.

Arno

Weszła do mieszkania zaraz za Shannon, postawiła walizkę w hallu.
- Modern style. - uśmiechnęła się pod nosem z aprobatą.

Sahem

- Mieszkanie wynajmowała młoda dziewczyna, przez krótki czas - odparła, gdy przechodziły do kuchni - Szafki wykonano z prawdziwego drewna - tu otworzyła jedną z nich - Podwójnie malowane z wyciszanym zamykaniem - no i zamaszyście szafkę zamknęła, a ta tuż przed uderzeniem z hukiem, wyhamowała i się cicho zamknęła - Koniec z trzaskami w nocy - uśmiechnęła się.

Arno

Uśmiechnęła się delikatnie pod nosem. Taka drobna rzecz, a jak cieszy.
- Dobrze wiedzieć. - poprawiła sobie torebkę, która wisiała na jej przegubie.
- A sąsiedzi, jacyś strasznie ciekawscy, wścibscy? No wie Pani...To już nie NY i tu paparazzi pewnie nie biegają za Tobą na każdym kroku, ale pewnie niektórzy ludzie nie mają w tym drobnym miasteczku lepszych rzeczy do roboty...It's so little... - powiedziała z przekąsem i jakby z nutką współczucia, a nawet obrzydzenia w głosie; miała na myśli Fairview.

Sahem

- To nie Wielkie Jabłko - uśmiechnęła się do niej lekko - Sąsiedzi interesują się bardziej swoim życiem, niż życiem sąsiadów - ta, jasne... - Ale w każdym mieście znajdą się jacyś wariaci

Arno

- Nie wątpię... - stwierdziła dosyć dziwnym tonem. - Czyli sądzisz, że nie będzie problemów z natrętnymi lokatorami? - zapytała jeszcze raz, aby się upewnić.

Sahem

- Do tej pory nie miałam żadnych skarg - bo raptem sprzedałaś tu kilka mieszkań - Sądzę, że powinnaś mieć spokój - uśmiechnęła się - Podpisujemy umowę czy szukamy dalej?

Arno

Rozejrzała się po mieszkaniu z założonymi rękoma, trzymając komórkę w jednej dłoni. Przyłożyła sobie palec do skroni.
- How much the rent is gonna amount exactly? - spytała unosząc brwi.

Sahem

Podała jakąś cenę, która była odpowiednia dla studenta, czy też niepracującej dziewczyny.
- Myślę, że całkiem sensowna propozycja jak za mieszkanie w takiej lokalizacji

Arno

Uśmiechnęła się delikatnie. - I think you're right.

Sahem

Wyciągnęła z teczki odpowiednią umowę.
- Będę musiała prosić cię o zapłacenie miesięcznego czynszu jako zaliczkę - rozłożyła papierzyska na blacie w kuchni - Oczywiście do zwrotu po tym jak z niej zrezygnujesz

Arno

- Teraz? - uniosła brew, no tak, nie była przygotowana, w końcu przyjechała prosto z lotniska.

Sahem

- Możesz przelać pieniądze na konto właściciela - uśmiechnęła się - Umowa zyska ważność, gdy pieniądze znajdą się na koncie właściciela budynku - uzupełniła, żeby nie było niedomówień.

Arno

- Nie mam teraz przy sobie gotówki. - rozłożyła ręce.

Sahem

- W takim wypadku wybierzemy opcję z przelewem - i coś zaznaczyła na umowie. Zapisała jej na kartce numer konta, na który ma przelać pieniądze.

Arno

- Guess I have no choice. - uśmiechnęła się do Shannon. - Powiesz mi coś więcej o mieście?

Sahem

Nie lubiła opowiadać klientom o Fairview. A już szczególnie, gdy była nieco podpita, a w domu czekała na nią dobra znajoma, z którą zamierzała spędzić miły wieczór w miejscowych barach.
- Ludzie tu mieszkający są naprawdę przyjaźni - uśmiechnęła się - Mimo, że wydaje się takie małe, Fairview ma wiele do zaoferowania, wiele gwiazd się tu osiedliło - kilka nawet zostało psychopatami...

Arno

- To świetne, mam nadzieję, że nie zostanę tu zlinczowana, a wręcz przeciwnie. - uśmiechnęła się do niej szeroko i złożyła dłonie razem. - In fact, I don't mean to sound straight-forward, but I'd like to invite you to some drinks tonight... - spojrzała na nią pytającym wzrokiem - Of course, if there's any club in this town... - uniosła brwi.

Sahem

- Zlinczowana? - popatrzyła na nią zaskoczona - Tu nawet morderców nie linczują... - no i jej się wymsknęło.
Ale szybko zamaskowała to uśmiechem, że niby taki żarcik.
- Drinki? - westchnęła - Naprawdę mi przykro, ale już się z kimś umówiłam - nie zaprosi przecież obcej dziewczyny na popijawę z Rebeccą.

Arno

- Morderców? - zaśmiała się odrobinę nerwowo i odłożyła torebkę na stół. - Date? - uniosła brwi z uśmiechem. - It's just that...well, I need someone to show me around here, and I think you'd be the perfect choice. - uśmiechnęła się szeroko i spojrzała na nią wyczekująco...musiała się jakoś wkręcić w towarzystwo, wkupić w ich łaski.