Dom Jamiego Underwooda

Arno

Napiła się tylko herbaty i chwilę później odstawiła filiżankę, przysunęła się do niego.

candace

Też odstawił kubek czy w czym on tam pił i wyszczerzył się do niej.
- a więęc?

Arno

- Nie zwalniamy tempa? - uniosła brew i uśmiechnęła się cwanie.

candace

- Hmm... - przechylił sie i pocałował ją jakoś tak w szyję. A co tam. - ... zastanowię się nad tym. - dodał po chwili, mierząc ją wzrokiem.

Arno

- Przestań się zastanawiać... - wydusiła z siebie i celowo odkryła szyję odgarniając włosy, które ją zasłaniały na drugie ramię i przybliżając się do niego.

candace

Pocałował ją więc ale w policzek, haha.
I zaczęła mu cieknąc krew z nosa, bo czasami mu tak leci.
Tylko tego nie poczuł nawet xd

Arno

- Nadal masz wątpliwości? - uniosła brew i spojrzała mu w oczy - Zaraz się rozmyślę... - i w tej chwili zobaczyła, że leci mu krew z nosa - Jamie... - wskazała palcem na jego nos.

candace

To on tam nie widział o co chodzi, złapał sie za nos i uspokoił ją, że to nic takiego. No i nie wiem co dalej bo nowy dzieeeń.

*rano.*
Śpi u siebie, bo do pracy i tak nie musi wstawać xd

Arno

[nar] Później chwilę sobie pogadali, a ona wróciła do siebie do domu, bo niestety rano musiała się udać do pracy. [/nar]

candace

nowy dzień.

Dzisiaj miał dobry humor nawet. Zjadł sobie śniadanie, zrobił wolny dzień dla gosposi i wykupił jej dzień w spa.
I przegląda sobie teraz jakąś książkę kucharską, a słucha oczywiście Pink Floydów.

Wyszedł z domu, zabrał rower i pozamykał swoj dom na wszystkie spusty.[poszedł jamie]

candace

Boże Narodzenie.
Wczoraj przygotował wszystko, tj. jedzenie. Dał wolne na święta gosposi, a teraz sprząta w domu.
Ale tak słąbo bo nadal jest zaspany i musi sobie zrobić dużą czarną kawę.
W końcu gotowanie do późna w nocy jest męczącym zajęciem.