Dom Teddy'ego

Ofelia

W szczerym polu, daleko od miasta, stoi średniej wielkości drewniany dom. A raczej to, co z niego zostało. Nikt tu od dawna nie mieszkał. Z desek, którymi obłożony jest dom, odpadają resztki białej farby. Dwie okienncie przetrwały i wiszą na jednym zawiasie. Dach w niektórych miejscach jest dziurawy. Kilkadziesiąt dachówek odpadło. Walają się w zaroślach dookoła domu.
Schodki prowadzące na taras spruchniały i skrzypią przy każdym zejściu. W każdej chwili mogą ulec zniszczeniu. Balustrada otaczająca taras, miejscami jest wybrakowana. Podobnie jak ściany budynku wygląda jak "obdarta" z farby. Nad dzrwiami, które ledwo się trzymają na zawiasach, wisi lampka z pękniętym kloszem.
To, co kiedyś było ogrodem, teraz jest dżunglą pełną chwastów i zarośli. Ścieżka prowadząca do domu jest praktycznie niewidoczna.

Wewnątrz jest ciemno. Wszystko pokrywa gruba warstwa kurzu. Pająki działały tu przez długi czas, wszędzie są pajęczyny. Mebli nie ma. Najwyraźniej poprzedni właściciele postanowili zabrać je ze sobą. Pomieszczenie, które prawdopodobnie kiedyś było kuchnią, wygląda jak po pożarze.
Schody prowadzące na drugie piętro są miejscami wybrakowane, tak więc dostanie się na górę nie jest łatwe.

Teddy mieszka tu nielegalnie. Narazie nie stać go na własne mieszkanie. Doszedł do wniosku, że nikogo tu nie było od jakichś 40 lat. Pomijając myszy, szczury, pająki i inne żyjątka. Może od czasu do czasu przenocował tu jakiś bezdomny.
Jednak warunki, panujące w domu niezbyt mu odpowiadają. Nawet Theodor nie lubi mieszkać w takim syfie. Podsumowywując, będzie miał dużo pracy.

/nie znalazłam odpowiedniego zdjęcia xD

Guzik

Joel znalazła się na przedmieściach, przemierzając boczne uliczki na swoim, tzn. raczej pożyczonym i wysłużonym harley’u-davidsonie z 1998 roku.
Zatrzymała się dopiero przed drewnianym domem, który wyglądał na opuszczony lub też nawiedzony.
Tak szczerze mówiąc to nie miała pojęcia, że w środku jest T-Bag. Po prostu chciała odpocząć po wykańczającej podróży, a to miejsce wydało się jej odpowiednie.
Zgasiła silnik, zdjęła kask odgarniając włosy do tyłu i zsiadła z maszyny, kierując się prosto do drzwi.

Ofelia

Teddy właśnie zamierzał pojechać na miasto. Otworzył drzwi, które ledwo trzymały się na zawiasach. Przeciągnął się i zszedł po skrzypiących przy każdym kroku schodkach. Zauważył dziewczynę, zmierzającą do drzwi. Uśmiechnął się do siebie.
-Nie przypominam sobie, żebym dziś dzwonił po prostytutkę.- "przeleciał" ją wzrokiem. No bo skąd mógł wiedzieć, że to jego córka?

Guzik

/-Daddy?! xDDD

Ona nawet się nie zatrzymała. Zignorowała jego słowa i szła dalej pewnym krokiem, machając tyłkiem na boki, a mijając T-Baga obróciła się na pięcie i palcem przejechała po jego podbródku.
-Wprowadzam się tu. -oznajmiła chłodnym tonem i ruszyła do drzwi.
Jeszcze nie wiedziała, że to jest jej ojciec. Nigdy nie widziała jego zdjęcia. Znała jedynie nazwisko.

Ofelia

Przez chwilę gapił się na jej tyłek, ale w końcu zdecydował, że musi coś zrobić. Wyprzedził ją i zagrodził wejście na ganek samym sobą. Oparł się o filar, podtrzymujący dach i uśmiechnął się do niej jednym kącikiem ust.
-Nie ma mowy skarbie. Tu mieszka Teddy.- powiedział stanowczo..

Guzik

Przystanęła i spojrzała na niego, przechylając głowę lekko w bok.
-Ahhaa... -przytaknęła z rozbawieniem, przykładając palec wskazujący do do dolnej wargi. -Jakoś nie boję się pluszowych misiów. -uśmiechnęła się ironicznie i czekała aż zrobi jej przejście.

Ofelia

Wyciągnął z kieszeni papierosa i zapalniczkę. Podpalił go i zaciągnął się. Chciał pokazać, że wcale mu się nie spieszy i że nie ma najniejszego zamiaru się stąd ruszać. Wypuścił z ust dym w postaci kółeczek.
-Nie chciałabyś takiego pluszowego misia jak ja. Zapewniam Cię.- odpowiedział i znów się zaciągnął.

Guzik

Joel miała w sumie duuużoo czasu, ale z drugiej strony nie chciało jej się czekać.
Uniosła do góry jedną brew i przyjrzała się Teddiemu.
-Być może. –mruknęła, zbliżając się do niego na bardzo niebezpieczną odległość. –Przepuść mnie. –zażądała.

Ofelia

-'Przepuść mnie'.- powiedział głosem, który miał naśladować jej głos. Chuchnął dymem z papierosa w twarz dziewczyny i przejechał językiem po górnej wardze. -Z bliska jesteś jeszcze ładniejsza, skarbie.- uśmiechnął się jednym kącikiem ust i dalej palił. Nie miał zamiaru jej przepuścić. Nie wyglądała na taką, która da się przelecieć, a po co mu taka w domu?

Guzik

Mogłaby posprzątać, ale Theodor nie mógł wiedzieć że Jo ma zamiłowanie do wycierania kurzy, mycia naczyń, prasowania itp.
Zamknęła powieki, zaciągając się papierosowym dymem. Nie miała papierosa w ustach od... godziny i głód tytoniowy odrobinę jej doskwierał.
-Nie będę się powtarzać.- powiedziała oschle, patrząc prosto w te zimne oczy T-Baga.

Ofelia

-W takim razie możesz już sobie iść.- podsumował i machnął ręką na znak, że jej tu nie chce. Gdyby ładnie poprosiła i jakoś się odpłaciła to co innego. Np. buziakiem, albo... wiadomo czym. Znów chuchnął jej dymem w twarz. -No już skarbie. Papa.

Guzik

Nie zdenerwowała się, była po prostu lekko poirytowana, ale mimo to wyrwała mu papierosa z ust i ... nie przydepnęła go glanem. Raczej zaciągnęła się raz i porządnie, wypalając go do końca. Wypuściła dym przez nos i dopiero teraz rzuciła peta pod nogi.
-Nie mów do mnie skarbie. – obróciła się na pięcie i ruszyła w kierunku swojego, tzn. pożyczonego motoru –Znajdę sobie inną spelunę. –dodała, obojętnym tonem. A co? Niech ją błaaaga, żeby została

Ofelia

Nawet nie zareagował na to, że zabrała mu papierosa. Uśmiechnął się wrednie jednym kącikiem ust i patrzył, jak się zaciąga. Trzeba przyznać, że mu się podobała.
-Nazwałem Cię już dzisiaj tak dwa razy. Dlaczego dopiero teraz zaczęło Ci to przeszkadzać, skarbie?- zapytał kładąc wyraźny nacisk na słowo "skarbie". Wyjął z kieszeni kolejnego papierosa i podpalił go. -Patrzcie, jaka zbuntowana.- zaśmiał się szyderczo i poszedł za nią, wodząc oczami za jej tyłkiem. Gdy była już praktycznie przy motorze, złapał ją za ramię.
-Nie uciekaj, skarbie. Możemy ponegocjować. Ja pozolę Ci tu zamieszkać, ale ty musisz dać mi coś w zamian.

Guzik

Właściwie to nazwał ją tak po raz czwarty xD Jo uznała, że facet widocznie nie skończył nawet szkoły podstawowej, skoro nie potrafi liczyć do 3.
Rzuciła mu przelotne spojrzenie przez ramię i walnęła z całej siły z łokcia w bok.
-Nie dotykaj mnie. - mruknęła, przez zaciśnięte zęby, obracając się w jego stronę.
-Możemy ponegocjować. - przystała na jego propozycję -Ja nie powiem policji, że tu mieszkasz, w zamian za co Ty pozwolisz mi spędzić tu jedną noc. -przedstawiła mu swoją wizję.
Wiedziała, że policja zapewnie nie ma pojęcia o tym, że ktoś tu mieszka.

Ofelia

Teddy zgiął się w pół i złapał za bok, w który dostał z łokcia. Upuścił papierosa. Przez tą kobietę zmarnował już dwa. Mimo wszystko uśmiechał się. Tradycyjnie jednym kącikiem ust, ukazując przy tym kilka pożółkłych zębów.
-Ależ ty brutalna. Zwykle małe dziewczynki nie biją swoich pluszowych misiów.- skomentował jej czyn i spróbował się wyprostować. Bolało. -Ten układ średnio mi pasuje.- spojrzał jej w oczy -Chyba, że urozmaicimy sobię jakoś tę noc. Skarbie.- dodał. Przejechał językiem po górnej wardze i zbliżył swoją twarz do jej twarzy. -I nie rób tego więcej. Nie chcemy przecież, żeby twojej ślicznej buźce się coś stało, prawda?- każde słowo wypowiedział bardzo wyraźnie.

Guzik

Każdy normalny człowiek w jej sytuacji zacząłby uciekać. Ale ona była odważna, pewna siebie i ... zmęczona. A ten miks sprawił, że nie miała już ochoty droczyć się z tym zdecydowanie podejrzanym facetem.
-Jeżeli chcesz prostytutki, zadzwonią po prostytutkę. Ja nią nie jestem. –powiedziała z lekkim znudzeniem, wsiadając na motor.
-Żegnaj Teddy.- dodała, zakładając kask na głowę. Po chwili silnik zamruczał donośnie, w powietrze wzbił się kłęb piasku i Jo odjechała.

Ofelia

-Nie chcę prostytutki skarbie. Chcę ciebie.- powiedział przeszywając ją groźnym, napalonym wzrokiem. Gdyby wiedział, że tak patrzy na własną córkę, chyba zrobiłby sobie krzywdę.
-Żegnaj nieznajoma.- krzyknął za nią uśmiechając się do siebie. Przeczesał ręką blond czuprynę i rozmasował miejsce, w które oberwał. Następnie wsiadł do swojego starego pickupa, przekręcił kluczyki i wcisnął gaz do samego końca. Opony zaczęły się szybko obracać. Odjechał szybko, zostawiając za sobą smugę kurzu.

Future Lover

/Dobra. Trza zacząć.
[narracja]Rozległo się pukanie do drzwi.[/narracja]

Ofelia

Teddy zawrócił, gdy przebył zaledwie 1/4 drogi. Doszedł do wniosku, że nie wystarczy mu benzyny, a nie miał najmniejszego zamairu pchać samochodu. Jutro pójdzie pieszo na stacje bęzynową. Tak więc wrócił do domu jakiś czas temu. Siedział na podłodze i czytał przy świetle latarki gazetę. Nagle rozległo się pukanie do drzwi. Był ciekawy kogo niesie o tej porze, na takie zadupie. Leniwie podniósł się z ziemi i poszedł otworzyć. Tak więc otworzył drzwi i spojrzał na gościa.
-Czego tu?- zapytał uprzejmnie xD

Future Lover

Spojrzała na niego.
-Teddy to na prawde ty?-Zapytała z udawaną radością.

Ofelia

-Nie, matka Teresa z Kalkuty.- odpowiedział uśmiechając się tradycyjnie jednym kącikiem ust. Podrapał się po zarośniętym podbrudku. -Przypomnij mi, gdzie ze sobą spaliśmy? Jakoś cię nie kojarze.

Future Lover

-Zdaje mi sie, że to było....-Zmarszczyła brwi.
-W piekle?

Ofelia

/powinien ją kojarzyć? XD

-Nie przypominam sobie.- mruknął po chwili namysłu.-Ale jeśli chcesz, możemy to powtórzyć. Wtedy sobie na pewno przypomnę.

Future Lover

/Raczej tak xD
O. To jej schlebiało xD
-I'm so sorry...-Zrobiła smutną minkę.
-Nie mamy czasu.. Jest robota.

Ofelia

Oparł się o framugę i uśmiechnął się szeroko, ukazując wszystkie, pożółkłe zęby.
-Nie ma powtórki nie ma roboty.