Biuro ME

Arno

[wchodzą : Chloe i François]

Future Lover

Znowuż się oparł o jakąś ścianę i w milczeniu czekał, az chloe znajdzie raport i mu wreszcie go przekaże.

Arno

Ku jej zdziwieniu, nikogo w gabinecie nie było, świetnie.
- Mam dosyć niekompetencji ludzi, którzy tutaj pracują. - westchnęła i podeszła do rzędu pięciu masywnych, metalowych szafek z trzema dużymi szufladami. Po chwili zastanowienia ruszyła do tej na końcu rzędu.
- Na szczęście mam wszystkie potrzebne mi uprawnienia. - pokręciła głową.

Future Lover

-Szczęśliwy dzień.-Uśmiechnął się ironicznie i wciąż czekał no.

Arno

- Ted King, powiadasz? - zapytała, żeby się upewnić i zręcznie otworzyła środkową szufladę, na której przyklejony był nadruk z napisem "I-Q"

Future Lover

-Ouiiiii.-Przeciągnął i zaczął sobie gwizdać.

Arno

- What is that? - zapytała uśmiechając się pod nosem, miała na myśli melodię oczywiście. Otworzyła szufladę i zaczęła szukać nazwisk na literę K...i ku jej zdziwieniu Teda Kinga tam nie było.
- Nie ma. - wzruszyła ramionami zrezygnowana.

Future Lover

Westchnął. Veronica będzie bardzo niezadowolona. BARDZO. Zbliżył się do niej, złapał za dłoń, z kieszeni wyciągnął długopis i.... napisał na jej dłoni swój numer!
-Zadzwoń jak się znajdzie.-Zrobił maślane oczy i fruu! Już go nie było. I tak się zasiedział.

Arno

Francuz wybiegł z gabinetu niczym burza. Kilka razy spojrzała na swoją dłoń, aż w końcu roześmiała się pod nosem. No cóż, będzie musiała poszukać tego raportu, choćby był wśród odpadów medycznych. Przejrzała jeszcze raz karty z nazwiskami zaczynającymi się na K, Teda Kinga tam nie było...Podeszła do biurka ME i ku jej zaskoczeniu, na nim leżała teczka podpisana imieniem denata. Otworzyła ją, ale okazało się, że w środku nic nie było. Wydała z siebie dźwięk poirytowania, po czym zamknęła gabinet na klucz i pobiegła w stronę pokoju lekarskiego, żeby zadzwonić do Garrela.

[wybiega]