Pokój lekarzy

Granmor

-Um, kotku. Gapisz się. - mruknął poprawiając sobie strój. xDDD

Arno

- Ciężko jest się nie gapić... - szepnęła i postukała sobie paznokciami o te zapewne metalowe drzwi od szafki.

Granmor

Drew uśmiechnął się pod nosem i jak skończył się ubierać, to jej podał dłoń. -Drew. Castillo.

Arno

Przygryzła wargę.
- Chloe. Sullivan. - uśmiechnęła się do niego i uścisnęła jego dłoń, a w zasadzie to dalej ją trzymała w uścisku, zapomniała się dziewczyna.

Granmor

-Skoro jestem chirurgiem, będę jej jeszcze potrzebował. - powiedział z uśmiechem.

Arno

- Oh. Sorry... - uśmiechnęła się odrobinę nerwowo, jednak dalej przed nim stała i patrzyła mu w oczy.
- Zawsze w razie czego masz jeszcze parę moich... - uśmiechnęła się pod nosem.

Granmor

Uśmiechnął się pod nosem i wziął ten stetoskop czy jak to się nazywa i id z szafki. -Zaraz pewnie się zacznie. - mruknął po czym poszedł do ekspresu i sobie nalał filiżankę kawy.

Arno

- A co konkretnie? Bo raczej nie myślimy o tym samym... - uniosła brwi i uśmiechnęła się figlarnie. Podeszła do stolika, gdzie stał ekspres i gdzie zostawiła swój kubek i napiła się swojej kawy.

Granmor

Zaczynała go irytować. On przyszedł do pracy, a nie do burdelu z narzucającymi się laskami. Chce lasek, idzie do clubu. xD -Miałem na myśli izbę przyjęć. - powiedział z uśmiechem, nieco wymuszonym.

Arno

- Okay, I get it. I'm not hot enough for you. - wzruszyła ramionami i upiła łyk kawy.

Granmor

Podniósł nieco brwi do góry.-Jesteś bardzo hat, ale z doświadczenia wiem że ostatnie kogo chcesz mieć za eks to współpracownicę. - uśmiechnął się, puścił jej oczko i napił kawy.

Sahem

No to przyszedł do pracy.
Miał zaraz obchód, więc zaczął przebierać się w swój fartuszek.

Arno

Ubrana już w swój strój roboczy wpadła do pokoju niczym burza i wydała z siebie dźwięk wyrażający jej poirytowanie (taki jak w 0:05 TU). Przydałby się jej jakiś poważny przypadek.

Sahem

Spojrzał dyskretnie na młodszą koleżankę po fachu.
Ach... Pamiętał ten zapał do pracy...

Arno

Nie odezwała się ani słowem do Gordona, musiała ochłonąć. Opierała się o drzwi od pokoju i starała się uspokoić.

Granmor

[color=olive] Wpadł w końcu do pracy, był po randce która zakończyła się śniadaniem. Jak zwykle. Spojrzał na swoje odbicie w lustrze. -Moje włosy. - jęknął widząc ich stan, na szczeście w szafce miał salon kosmetyczny.

Arno

Spojrzała na niego z niedowierzaniem i lekką pogardą...był zbyt metroseksualny.
- Castillo, przyszedłeś do pracy czy do fryzjera? - uniosła brwi. Zanim przyszedł była wystarczająco poirytowana, a jego postawa drażniła ją jeszcze bardziej.

Granmor

-Oszczędź strzępienia sobie języka. Wszyscy w tym szpitalu wiedza, że na Ciebie nie poleciałem i Cię to wkurza. - uśmiechnął się pod nosem. BTW. Akcja jak się do niego podlizywała, jest nieco wyżej. XDDD

Granmor

-Nie martw się, Chloe. Kiedyś znajdziesz jakiegoś napalonego nastolatka, jak Ty który gra w dziecinne zabawy pt "Nie lubię go, nie lubię jej". - po czym wyszedł, szedł w stronę ER. Bo tak mu kazał dumb stick. xD

Arno

W tej chwili wydała z siebie ten sam zduszony dźwięk co kilka minut temu, była strasznie zirytowana, a on jej humoru nie poprawił swoim zachowaniem.
- Gordon, czy on się za bardzo ze mną nie spoufala? - uniosła brew, nie chciała się wdawać w szczegóły ich pierwszego spotkania, aczkolwiek ma zamiar dać dzisiaj Drew popalić.
- If only by coincidence he'd be laying on my table...

Sahem

- Mnie nie pytaj - uśmiechnął się - Myślę, że to zwykłe przekomarzanie - zapiął w końcu swój fartuch i zamknął szafkę - Miejmy jednak nadzieję, że nigdy nie będzie leżał na którymś z naszych stołów

Arno

- Miejmy nadzieję, że będzie. - uśmiechnęła się odrobinę złośliwie, ale bardziej na myśl o tym o kim była mowa, niż do Gordona.
- Jakby nie wystarczyło to jak zachowują się Ci stażyści... - pokręciła głową i związała sobie włosy, poprawiła długopis.

Sahem

- Wszyscy byliśmy kiedyś stażystami... - uśmiechnął się. Och, tak to były czasy... Ale to było dość dawno.

Arno

- Ale lepszymi. - uśmiechnęła się życzliwie.
- Niestety z roku na rok jest coraz gorzej, temu nie zaprzeczysz. - westchnęła i poprawiła sobie fartuch, po czym sprawdziła swój pager.

Sahem

- Wydaje ci się - każdemu pokoleniu wydaje się, że te następujące po nim są gorsze. Nie są. Są takie same jak oni.