Dom Barbary Guaimarán

Arno

- Nie nie wiem. A Hadley tu mieszka?! - zdziwił się - nie wiedział o tym i dodał - Znam tylko pannę Van der Woodsen. - i uśmiechnął się.

Granmor

-Brzmi jak jakaś niemiecka diva. - powiedział z uśmiechem pijąc te piwo. -No cóż, sam, go poszukam.

Arno

- Jest lepsza. - miał na myśli ją jako osobę; uśmiechnął się i puścił mu oczko popijając piweczko. xD

Granmor

Uśmiechnął się pod nosem. -Masz tutaj rodzinę?

Arno

- Nie. Mieszkam sam. Zostawiłem ich w NY. - odrzekł z uśmiechem; żeby sobie nie pomyślał , że zostawił swoje dzieci czy coś pospiesznie dodał - Rodziców i rodzeństwo. - i uniósł obie brwi, po czym upił łyk piwa.

Granmor

-Ja w Orlando.... ale wcześniej sam ieszkałęm w Newport. - powiedział stukając palcami o butelkę.

Arno

- Mimo, że tu też są imprezy to to nie to samo co w NY. - westchnął i wypił duuuuży łyk.

Granmor

-Patrick podobno jakąś szykuje. - odpowiedział pijąc to piwo.

Arno

- Myślę, że to i tak nic nawet w porównaniu z NY. By the way polecam Ci chyba jedyny , a zarazem najlepszy klub w tym mieście; Ecstasy się zwie i jest prowadzony przez wcześniej wspomnianą pannę VdW. Może wyskoczymy tam razem? - spytał z uśmiechem i dodał - Chociaż ty tam powinieneś być jako V.I.P. i może dać jakiś koncert. - uniósł brwi, uśmiechnął się tajemniczo; po czym napił się tego piwa.

Granmor

Gerry parsknął śmiechem.-Tam od razu V.I.P - pokręcił delikatnie głową. -Kilka płyt SD i jedna solowa, swoja.

Arno

- No jasne stary! - klepnął go w ramię śmiejąc się i spojrzał na niego wyczekująco.

Granmor

-Ech, przesadzasz. - machnął dłonią.-A Ty, czym się zajmujesz, dude?

Arno

- Ekhem... - odchrząknął i skończył swoje piwo - Ja w tej chwili generalnie niczym. Ale tak ogólnie to w NY prowadziłem beztroskie życie imprezowicza, który miał wszędzie wstęp; na wszystkie bankiety, przyjęcia, promocje itd. - znani rodzice, te sprawy, wiesz. Studiuję medycynę i bawię się w śpiewanie. Będę pierwszym śpiewającym lekarzem. - roześmiał się i uniósł brwi.

Granmor

-Chcesz jeszcze jedno? - spytał myśląc o piwie.-Medycyna? Um... u nas w zespole jeden próboiwał ale po roku go wykopano.

Arno

- Ale ostatnie. - uśmiechnął się cwanie; po czym dodał - Ja już jestem na samym końcu więc dotrwam. Ale chyba jednak zacznę robić tę "karierę" , którą popierają moi rodzice. Ale zawód też sie przyda. Pomagał bym ludziom. Mam ciężki orzech do zgryzienia. - skrzywił się lekko.

Granmor

-Znajdź własny papier na którym napiszesz życie./

Arno

- Znajdę w końcu. -odrzekł, bo to była przenośnia, nie?

Granmor

Pararela metarofyczna -_-
Hiperbola,o

Gerry uśmiechnął się.-Przyjdzie taki moment że wahanie przejdzie.

Arno

Granmor a wiesz ile ty masz lat a ile ja?xD No sory nie studiuje po godzinach j. polskiego/literatury. xD

- Może nawet niedługo. - odrzekł z uśmieszkiem i wziął łyk piwa z butelki.

Granmor

-Nie gorączkuj sie, samo przyjdzie.

Arno

- Czy ja się gorączkuję? - roześmiał się.

Granmor

-No a nie, dude? Chcesz już rozwiązanie, na teraz. - rozesmial sie.

Arno

- Nie przesadzaj. - machnął ręką i pociągnął piwo z szyjki butelki.

Granmor

Gerry wzruszył ramionami i się napił.

Arno

- A co Cię sprowadza do tego... - musiał użyć tego słowa - zadupia? Pewnie Hadley. Chcesz reaktywować SD? - roześmiał się i się napił opróżniając butelkę do połowy.