Dom Bree van de Kamp

Granmor

Rex uśmiechnął się delikatnie chwytając za butelkę, głowa pokiwał czytając etykietę. Uściskał dłoń kobiety:

Rex Van De Kamp... miło mi, proszę wejść, Panią Britt pewie Pani zna, to ona sprzedaje większości domy.

Edie spojrzała na nowo przybytą uśmiechając się dziwnie. [Colleen sama zdecyduj czy Edie Ci sprzedawała dom czy nie:P]

Colleen

Cześć. Bardzo miło mi cię poznać Edie. powiedziała, uśmiechając się do blondynki. Zbyt szeroko i zbyt nieszczerze. Można było nawet pomyśleć, że był to złośliwy uśmiech.
Mam nadzieje, że nie przeszkadzam. Mieszkam niedaleko i chyba byłoby niegrzecznie nie znaleźć chwili dla sąsiadów.
A Edie, skoro zajmujesz się nieruchomościami to może znasz jakąś dobrą firmę od systemów alarmowych? rzuciła niby od niechcenia.

heaven

Tak - odpowiedziała - niestety - dodała zniżając głos po czym wzięła portfel, wyciągnęła wizytówkę i podała jej... - zadzwoń... i powiedz mi przy okazji od kogo kupiłaś dom "Westside Properties" czy "Geist Realty"? hm? Zaraz do nich zadzwonię i delikatnie wytłumaczę, że to mój teren...

Granmor

Rex odruchowo spojrzał na schody, przełknął ślinę i powiedział cicho:

Sprawdzę czemu Bree nie schodzi..

Colleen

Alex spojrzała na wizytówkę, którą podała jej Edie.
Dzięki. Ten system alarmowy nie dawał mi spokoju. A co do domu to właściwie nie kupowałam go osobiście, więc nie mam pojęcia kto za tym stoi. powiedziała uśmiechając się niewinnie.
A co miało znaczyć te "niestety", hmm?

Granmor

Edie spojrzała na zegarek zdenerwowana.

Psia krew, nie mam czasu do maja. Muszę iśc, może zastam Lynette.

Edie uśmiechnęła się do drugiego gościa.

Proszę powiedzieć Rexowi że poszłam do Lynette.

[wychodzi Edie]
[wchodzi Rex]

Hmm...? Gdzie się podziała Edie?

Colleen

Zapatrzyła się w zdjęcie stojące na szafce i gdy usłyszała za sobą głos Rexa.
Edie? Poszła do Lynette oznajmiła ciężko oddychając Powiedziała, że nie będzie czekać do maja. A co z Bree? zapytała po chwili.

Granmor

Rex pokiwał delikatnie głową, pokazał fotel sąsiadce.

Bree powiedziała że musi nieco posprzątać w sypialni. Podobno straszny kurz tam jest. Ale niestety, ja tego rzec nie mogę.

Colleen

Kąciki jej ust lekko podniosły się do góry.
Usiadła na fotelu, który wskazał jej Rex.
Przeszkadza ci to? zapytała po chwili, żałując, że nie ugryzła się w język.

Granmor

W najbliższym czasie, poproszę Bree o rozwód.

Rex westchnął głośno, siadając obok sąsiadki.

Colleen

Alex była zupełnie zaskoczona wyznaniem Rexa.
Przykro mi. To na pewno bardzo trudny okres, więc jeśli mogłabym w czymś pomóc to..

Granmor

Jakbyś mogła, udawaj że o tym nie wiesz... Bree ma problem z okazywaniem uczuć.

Rex uśmiechnął się blado.

Colleen

Oczywiście powiedziała, lekko unosząc brwi. Bree wydała jej się bardzo dziwną osobą. Przez moment poczuła się nawet jak w domu wariatów.
Długo już mieszkacie w Fairview? Czasami mam wrażenie, że jest tu hmm.. za cicho..

Granmor

Rex uśmiechnął się ironicznie. Ciekawe, czy sąsiadka powiedziała to zgodnie ze swoimi myślami.

Pani jest nowa, ale gdy tylko zyska Pani respekt i szacunek, dowie się Pani że tutaj nie można się nudzić.

Colleen

Proszę mi mówić Alex uśmiechnęła się sztucznie.
Bardzo zależy mi na prywatności i spokoju. Wydawało mi się, że dobrze wybrałam. Ale skoro tak to.. przechyliła głowę na drugą stronę, ani na chwilę nie spuszczając wzroku z mężczyzny.

Granmor

Rex pokiwał głową delikatnie, rozumiejąc Coleen. Znał jednak ludzi tutaj mieszkających.

Osobiście Ci powiem Alex, że radzę Ci unikać Marthy Huber. Jest strasznie ciekawska. To jest... mocno denerwujące.

Colleen

Dzięki. Na pewno będe trzymać się od niej z daleka. Nie cierpie kiedy ktoś wtrąca się w moje sprawy. Chyba, że zostanie do tego upoważniony uśmiechnęła się, tym razem szczerze.

Granmor

<narracja> Nagle, kiedy Rex rozmawiał sobie z Alex, zadzwoniła jego komórka</narracja>

Przepraszam na chwilkę... - Rex wstał z fotelu i przeszedł do drugiego pokoju, gdzie odebrał rozmowę.
Po chwili wrócił, usiadł ponownie.

Adwokat. Pytał czy już powiadomiłem Bree.

Colleen

Mam wyjść? zapytała, odgarniając jasny kosmyk z twarzy.

Granmor

Nie.. nie, musiałem tylko zaprzeczyć. Mam nadzieję że zrobię to dzisiaj.

Colleen

Im wcześniej, tym lepiej powiedziała głucho.
Nie chce wtrącać się w nie swoje sprawy, ale.. umilkła, lekko się uśmiechając.
Masz może sok pomarańczowy?

Granmor

Kuchnia Bree jest perfekcyjna, sok pomarańczowy nie ma prawa nie bytu.
Rex uśmiechnął się ironicznie, przeprosił na chwilkę sąsiadkę, po chwili przyniósł szklankę soku i cały dzbanek.

Jakbyś chciała więcej. - zachichotał.

Colleen

Tak. Zaraz rzucę się na stół i wypije cały sok zaśmiała się, oblewając się sokiem.
Wiedziałam, że tak będzie.

Granmor

E tam, za chwilę przyniosę chusteczkę.

Rex znowu zniknął, wrócił delikatnie wycierając Alex....

Colleen

Dzięki. Czasem przytrafiają mi się gorsze rzeczy uśmiechnęła se delikatnie. Jutro mam urodziny. Może wpadniecie?