Dom Stoffordów

Sahem

A on, oczywiście, jak to ojciec, szukał wytłumaczenia.
- Może rozładowała się mu bateria?

Viktor

- Może... -obróciła się w stronę okna - A jeśli nie?! -znów na niego spojrzała

Sahem

- Wiesz przecież, że wszystko jest w porządku - zaczął spokojnie - Problem został przecież rozwiązany... - spojrzał na nią naprawdę poważnie.

Viktor

- Ale jeśli coś się stało Jerremu? -panikowała dalej

Sahem

- Masz telefon do jego dziewczyny? - zakładam, że Jerry miał jakąś dziewczynę.

Viktor

- Tak, mam! -i wybrała numer do tej laski i... był sygnał xD

Viktor

Hop siup przeskok

Wstała jak co dzień aby zrobić mężowi śniadanie.

Sahem

A on spał, bo wrócił późno w nocy z pracy. Mieli jakąś operację, która trwała nieco dłużej, niż zakładali.

Viktor

Krzątał się po kuchni po czym poszła do sypialni
- Gordon wstawaj już południe!

Sahem

Usłyszał czyjeś wołanie...
Mama?
Nie... Zaraz. To Karen. No tak.
Przewrócił się na bok i otworzył powoli oczy. Już dzień. Zdecydowanie wolał być ordynatorem...

Viktor

- Gordon wstawaj, ty chyba masz cukrzycę... -spojrzała na niego

Sahem

- To już nie nadwagę? - odparł schodząc do kuchni w szlafroku.
Ciągle szukała u niego jakiejś choroby.
Zaraz... Co to było rok temu? Ach tak. Miażdżyca. Tylko, że on nie pali...

Viktor

- Cukrzyca jest wynikiem twojej nadwagi. -ona była jak lekarz, no w końcu jest żoną lekarza a to prawie to samo xD

Sahem

- No tak... Jak mogłem o tym nie pomyśleć? - odparł siadając za stołem - Dzisiaj mamy marchewkę, czy brukselkę? - znowu zje w szpitalu. Robił już tak od kilku tygodni.

Viktor

- Nie, sałatę z twarogiem z koziego mleka. -oznajmiła poważnie i postawiła przed niem to danie

Sahem

- Z czego? - zapytał przyglądając się twarogowi. Jadł wiele dziwnych rzeczy przez ostatnie tygodnie, ale to było naprawdę wyjątkowo dziwne... i śmierdzące.

Viktor

- Z koziego mleka. -powtórzyła i zaczęła się delektować serkiem xD

Sahem

Jej to smakowało?
No dobra. Niech straci. Kupi sobie dziś na stołówce porządną kanapkę, a teraz zrobi przyjemność żonie.
Zaczął powoli próbować ten twarożek.

Viktor

- Pyszny prawda? -uśmiechnęła się

Sahem

- Tak... - skłamał. Smaczny to on nie był, niestety. Smakował jak połączenie popsutego mleka z przeterminowanym jogurtem.

Viktor

Zjadła swoja porcję i odstawiła talerz do zlewu
- Znów nie jesz... pewnie później będziesz opychał się jakimiś świństwami na mieście.- spojrzała na jego porcję

Sahem

- Na mieście? - spojrzał na nią udając zaskoczenie - Jak możesz mnie o coś takiego podejrzewać... - to i nabił na widelec tej sałaty i zjadł ją pokazując żonie, że jednak je.

Viktor

- I tak Ci nie wieżę, ale to twoja sprawa jeśli chcesz być do końca zycia gruby i schorowany.

Sahem

- Niewiele już mi tego życia pozostało - uśmiechnął się do niej. A jeżeli będzie go jeszcze tak stresować, to umrze jeszcze wcześniej.

Viktor

- Jeśli nie będzie uprawiał żadnego sportu to na pewno tak będzie. -się nakręciła xD