Ogólny widok na Wisteria Lane...

Nina

- Sorry, I'm new here - odparła, a właściwie odburknęła, bo nie miała śmiałości w rozmowach z obcymi, o. Alex była chyba jakimś wyjątkiem.

miss.

Bo Alex jest inna niż inni xD
- Club? Club to będzie w... - sie musiała rozejrzeć po ulicy - ... tam tym kierunku.
Wskazała dziewczynie droge.
- Pójdziesz prosto i prosto i jeszcze kawałek prosto i kiedyś powinnaś dojść. - uśmiechnęła sie szeroko, o XD

Nina

A Anya udawała, że jej tu nie ma.

Kamila

- Thanks. See you. - powiedziała i z podskokami poszła we wskazanym kierunku.
[wychodzi Holly]

miss.

spojrzała za oddalająca sie dziewczyną, a później na Anye i uśmiechneła sie do niej przyjaźnie.
- Jak mówiłaś że nie masz znajomych to myślałam że nie masz ich tutaj bo jesteś nowa albo że żartujesz. Ale chyba nie żartowałaś co? Ale co tam... czuję sie zaszczycona że nie została przez Ciebie tak zignorowana jak ta dziewczyna. - znów sie uśmiechneła szeeeeroko.

Nina

- Ale ja jej... Nie zignorowałam... - podrapała się po głowie. - Nie potrafię rozmawiać z ludźmi, nie wiem dlaczego z tobą poszło mi lepiej - uśmiechnęła się niepewnie.

miss.

- Widać jestem inna albo nie jestem człowiekiem, no bo skoro nie potrafisz rozmaiwać z ludźmi a ze mną nie miałaś większych problemów to na to wychodzi. - roześmiała się.
Ernest sie gdzieć położyl, widac znudziło mu sie bieganie i skaknie w okół nich xD
- Robisz nadal zdjecia? Czy moze wejdziesz na kawe/herbate/czekolade do mnie? Edwardowi juz sie chyba znudzilo to spacerowanie.

Nina

- Zrobiłam już dzisiaj około pięćdziesięciu, wystarczy i... i chętnie napiję się herbaty - uśmiechnęła się niepewnie. Bo w końcu Brytyjką była, no nie? xD

miss.

- Świetnie, więc chodźmy. - i poszły sobie tą ulca gadajac o czymś. Zapewne o zdjeciach. Alex mieszkała niedaleko więc szybko doszły na miejsce. Zaczniesz tam? ^-^[/i]

[wychodzą: Alex i Anya]

Sahem

Na ulicy zatrzymał się czarny samochód. Ze środka najpierw pojawiła się długa nowa w czarnych szpilkach. W końcu ujrzeliśmy burzę rudych włosów i twarz ukrytą za ciemnymi okularami. Kobieta uśmiechnęła się do siebie widząc znajome domy.

Nina

A w samochodzie ciągle siedziała i przysypiała sobie na tylnym siedzeniu dziewczyna - córka owej kobiety. Nie wiedziała nawet, że już są na miejscu...

Sahem

Katherine zajrzała przez tylną szybę do samochodu.
- Dylan! Wstawaj, jesteśmy na miejscu - uśmiechnęła się zdejmując okulary.

Nina

Otworzyła oczy i przeciągnęła się. Po chwili, mrużąc powieki od słońca, wysiadła z samochodu i stanęła obok matki. Rozejrzała się po okolicy i... Jakoś nie czuła, żeby to było miejsce, w którym kiedyś mieszkała... Ale tłumaczyła sobie to w ten sposób, że przecież kiedy wyjeżdżały, była taka malutka i w ogóle.

Sahem

- A to dom, w którym mieszkałyśmy - Katherine wiedziała, że Dylan go nie kojarzy, w końcu nie mogła...
Rudowłosa kobieta spojrzała w stronę domu dawnej przyjaciółki - Susan Mayer.
- Wkrótce znów zobaczysz się z Julie - odparła zwracając się do córki dość chłodnym tonem.

Nina

- Julie Mayer? - spytała, chociaz Julie znała tylko z opowieści. - Ta moja przyjaciółka z dzieciństwa, której nie mogę sobie przypomnieć?

Future Lover

[Wchodzi:Rachel]
Szła sobie, szła ale daleko była od tego samochodu co tam była Katherine z Dylan. Nawet ich dobrze nie widziała. W ogóle ich nie widziała. Wyszła sobie na spacer i sobie tak szła powoli.

Sahem

- Nie żartuj - odparła równie chłodno, jak przedtem - Jak ją zobaczysz to sobie przypomnisz - spojrzała w stronę faceta niosącego krzesła do jadalni - Ostrożnie z nimi! To antyki!

[wychodzi: Katherine]

/bedzie w domu Wink

Future Lover

[Wychodzi:Rachel]

Viktor

[wchodzi Amanda]

Szła, szła i szła aż zaszła tu, cały czas rozglądała się i przyglądała co robią inni, w końcu stwierdziła że zapuka do któregoś z domów.

Granmor

[narracja]Miasteczko Fairview było już przygotowane na kataklizm. dobrze pamiętali, jakie straty odnieśli podczas ostatniego - zupełnie niespodziewanego - trzęsienia ziemi. Każdy jeśli tylko ją miał, chował się w piwnicy, a jeśli jednak nie to uciekał do sąsiadów. To był moment, kiedy powinni trzymac sie razem. O godzinie 10.00 [powiedzmy] tornado znalazło się w mieście wyrządzając przerazające straty, wielu w tym dniu zginęło. Zbyt wielu.[/narracja]

[Pomniejsze narracje w domach]

Granmor

[narracja]Miasto zostało wyniszczone dostrzętnie, każda minuta dłuży się niesamowicie. Jednak po jakimś czasie, wichury ustały, tornado. Wszystko jest...normalne? Każdy z Was, wychodząc z domu widzi to samo, zniszczone lub calkowicie zburzone domy, lezace drzewa, samochody ktore dachowaly, czasem, martwe osoby.[/narracja]

Sahem

[nar]No i na Wisteria Lane w końcu zajechała straż.[/nar]

Sawyer odetchnął z ulgą widząc w oddali, że jego dom jeszcze stoi na swoim miejscu. Chwilę później ruszył z kumplami ratować ludzi.

Sahem

[wchodzą: Sara z Jamie'm i Shannon]

Sara nie wiedziała ile w tej chwili znaczył dla niej ten gest. Nie była jednak w stanie o tym teraz myśleć, bo gdzieś, pod gruzami, leżała jej najlepsza przyjaciółka.
Podeszły do ruin domu Mrs. McCluskey.
Strażacy już tu byli. Sawyer stał gdzieś z boku, więc nie widział żony i syna.

Viktor

Karen razem z innymi czekała na informacje o tym co stało się z Idą i rodziną Scavo, Bree też tu była.

Juicy ^^

[Wchodzi: Nick] Chodził po WL i obserwoła czy przypadkiem nie widać kogoś spod gruzów. Mieszkał tu od wczoraj, nie znał tu nikogo więc nie widział kto jest kim i czy sie pochowali bezpiewcznie. Zobaczył jakieś 2 kobiety i podszedł do nich. -Dzieńdobry. Wszystko w porządku? Czy ktoś był w tym domu? Wskazał dom Mrs. McCluskey.