Park...

Viktor

Spojrzała na niego - Serio? -dawno nikt jej tego bezinteresownie nie powiedział

Sahem

- Serio - uśmiechnął się - Może potrzebujesz darmowego przeglądu stomatologicznego? - zażartował, co nawet go zdziwiło. Od dawna już nie żartował.

Viktor

- Wiesz co... pomyślę nad tym. - roześmiała się, Orson wydał jej się bardzo miły i był to pierwszy od bardzo dawna mężczyzna z którym nie chciała iść od razu do łóżka

Sahem

Spojrzał na zegarek. Miał jeszcze spooooro czasu na szukanie pracy.
- Od dawna mieszkasz w Fairview?

/ej, a Amanda nie była nigdy u Orsona? A, to chyba wtedy Ruth była xP

Viktor

/ tak to Ruth xD

- Od jakiś 5 może 6 lat, a ty?

Sahem

- Od... - i w tym momencie zdał sobie sprawę, że nie wie od kiedy mieszka w Fairview... - Od dawna - odparł w końcu.

/Orson mieszkal przed slubem z Alma w Fairview?

Viktor

/ przed ślubem z Almą to nie wiem, ale chyba tak

- Fairview to fajne miasto. -stwierdziła i po chwili wpadła na pomysł - A może będziesz przyjmował klientów na czarno?

Sahem

- Na czarno? - spojrzał na nią z nieco rozradowaną miną, gdyż pomysł mimo wszystko wydał się mu ciekawy. Ale... Nie. Jakby go złapali to zamknęliby go znów w więzieniu.
Nigdy już tam nie wróci. Choćby miał być na utrzymaniu Bree do końca życia.
- Nie, to zły pomysł... - i zmienił wyraz twarzy na ten typu "chciałbym, ale nie mogę".

Viktor

- To może razem otworzymy jakiś biznes. -roześmiała się - Możemy otworzyć bar ze striptizem.

Sahem

- O! Na pewno! - roześmiał się - Żona dałaby mi popalić... - na chwilę na jego twarzy pojawiła się poważna mina, po czym wybuchł nową salwą śmiechu.

Viktor

- Cieszę się że poprawiłam ci humor. -uśmiechnęła się i klepnęła go w ramię jak starego, dobrego kumpla

Sahem

- Oj bardzo - tak, zdecydowanie lepiej się czuł. Już nawet nie myślał, że następną część dnia spędzi na szukaniu pracy.

candace

[przychodzi James]

Łazi sobie po tym parku w nadzieji, że spotka kogoś ciekawego i nie będzie mu się już tak nudzić jak wcześniej.

Viktor

[wchodzi Nick]

Musiał się zastanowić nad tym gdzie będzie teraz mieszkał, usiadł na ławce i myślał...

Sahem

[wchodzi]

Szła z psem wzdłuż jakiejś alejki.
Nawet nie zauważyła, gdy Vincent wyrwał się za czymś w krzaki pociągając jednocześnie za sobą swoją panią.
Biegła tak krzycząc, by przystanął, ale jak to pies, gdy coś zobaczy. Biegł, biegł i biegł.

Viktor

Nick rozmyślał sobie na tej ławce gdy nagle pies przyciągną Shannon do tych krzaków które znajdowały się niedaleko jego ławki
- Wyrywny ten pani piesek. -stwierdził z uśmiechem

Sahem

- Przestałby się pan lepiej śmiać, tylko mi pomógł - i pociągnął ją w te krzaczory. Nie chciała go puścić, bo zapewne pognałby gdzieś hen, daleko.

Viktor

Szybko zerwał się z tej ławki i jej pomógł xD
- Chyba musisz do lepiej wyszkolić. -znów się uśmiechnął

Sahem

- Możliwe... - wstrzymali go w końcu. Pies szybko dał za wygraną i podszedł do Nick'a machając radośnie ogonem.

Viktor

Pogłaskał go i kucną przy nim - Niesforny ale za to kochany, Nick Massick. -przedstawił się i podał jej rękę

Sahem

- Shannon Rutherford - uśmiechnęła się, a jakaś gałązka wesoło sterczała jej z włosów, które również wyjątkowo wyzwolone sterczały w różne kierunki.

Viktor

- Masz coś we włosach. -wstał i wyciągną jej tą gałązkę

Sahem

- Dzięki - no i zaczęła poprawiać włosy - Mógłbyś? - wyciągnęła w jego stronę smycz.

Viktor

- Tak, jasne. -chwycił smycz - Polubiliśmy się z... jak on się wabi?

Sahem

- Vincent - odpowiedziała i chwilę później skończyła doprowadzać fryzurę do porządku - Tak, zdecydowanie się polubiliście - zaśmiała się.