Dom Masona i Kamili Devouey

Kamila · Wysłany: Sob 16:04, 27 Mar 2010 Temat postu:

Potrzebowała kilku dni na przemyślenie sytuacji. Już wiele postanowiła. Wzięła koszyk z bułeczkami i pojechała z nimi do szpitala.
[wychodzi pani Devouey]

Naomi/Missy

[wchodzi Mel]
Podłożyła torbę pod drzawi, nacisnęła dzwonek i wyszła. A na torbie jest karteczka "Kamila Devouey". Sama schowała się za drzewami.

Kamila

Wracając do domu napotkała na schodach jakąś torbę. Przeczytała karteczkę i weszła z pakunkiem do środka. Otworzyła go i zobaczyła to : [link widoczny dla zalogowanych] Nigdy nie pomyślałaby, że to prezent od Melisy, uznała, że Mason zostawił prezent na przebłaganie jej. Usiadła z tym w fotelu i czekała na powrót męża. Musi sobie z nim porozmawiać, a przy okazji podziękować za ładną sukienkę. Postanowiła, że założy ją na święta.

Kamila

25.12
Wstała i zaczęła robić śniadanie dla rodziny. Dzisiaj podziękuje Masonowi za prezent i powie mu, że idą na przyjęcie do Edie Britt.

Naomi/Missy

23.12 : Melisa zobaczyła, że Kamila bierze prezent, więc poszła do domu. Szczęśliwa, jak nigdy.
[wychodzi Mel]

25.12 : jej tu nie ma. Ale wie, że spotkają się u Edie. Muszą porozmawiać

Kamila

Dostała dziwnego bólu głowy. Cóż, migrena. Wzięła tabletki i położyła się na sofie w salonie, a śniadanie czekało na rodzinę.

Kamila

Wieczór :
Nałożyła na siebie ten swój prezent od męża (ona wciąż tak się łudziła oczywiście) i obejrzała się w lustrze. Wyglądała w niej cudnie, lecz te zmarszczki, ta talia... już nie ta piękna talia osy, którą miała w młodszych latach. Czuła się staro.

Arno

26 grudnia

Wszystkie codzienne obowiązki jak na razie załatwił i potrzebował odrobiny oddechu, świeżego powietrza. Skończył zmywać naczynia i postanowił, że zobaczy się z Julie. Wytarł ręce w ściereczkę i napisał do niej smsa.

Arno

WIOSNA

Mason oglądał telewizję i postanowił wyjść, Kamila zajmowała się dziećmi na górze (powiedzmy). Wreszcie była wiosna, więc pogoda na zewnątrz była ładna, wziął swoje klucze i telefon i wyszedł z domu.

[wychodzi]

Kamila

Taaa, jak zwykle siedziała w domu i zajmowała się dziećmi. Prawdę mówiąc sama nie mam pomysłu, co by ona mogła robić. Dzieci z dnia na dzień dawały jej nieźle popalić, a ich ojciec... ach, dla niego to była rutyna, ona nie miała na to czasu. Tak właściwie to ile nasze dzieciaki mają lat ? Wkurzona, zmęczona i zrezygnowana, bo jak wiadomo, oparcia w nikim nie miała, poszła na komputer.

/ponawiam pytanie napisane w poście, bo się pogubiłam kompletnie

Granmor

[wchodzi: Glenn]

Glenn spojrzał na swój strój, po czym w odbiciu jakiegoś samochodu spojrzał na włosy. Okey, wszystko było okey. Podszedł do drzwi i zapukał.

Granmor

[color=red[Nikt mu nie otwierał, postanowił więc że wróci rano. Poszedł do domu.[/color]

[wychodzi: Glenn]

Granmor

[wraca rano: Glenn]

Podszedł do drzwi i zapukał.

Arno

Mason był ubrany tylko w luźny szlafrok, akurat robił śniadanie dla żony, gdy ktoś zapukał do drzwi. Nie wiedział kto mógłby ich odwiedzić o tak wczesnej porze, pomyślał, że może to Julie, bo wczoraj nie zadzwoniła...Podszedł do drzwi i otworzył je, zobaczył pod nimi Glenn, którego znał tylko z widzenia...był bardzo zaskoczony jego niezapowiedzianą "wizytą".
- Uhm, how can I help you, Glenn? - uniósł brwi sugestywnie.

Granmor

Glenn uśmiechnął się szeroko, jak to zwykle miał w zwyczaju. Sam też był ubrany raczej po luzacku. -Cześć, przepraszam za wczesną wizytę ale.... - przełknął ślinę, nie wiedział co powiedzieć po "ale.."- Wstałem rano, mając nadzieję na kubek kawy i się okazało że zapomniałem kupić. Pożyczysz? - bo to pracoholik i do sklepu nie chodzi. Ale to akurat mniejsza oto.

Arno

- No skoro jesteś w takiej potrzebie...wiem co znaczy brak kawy, więc nie mógłbym Ci odmówić. Ale będziesz mi dłużny. - puścił mu oczko i uchylił szerzej drzwi - Wejdź.

Granmor

Glenn nadal się uśmiechał, po czym przekroczył próg domu. -Dzięki, dzięki. Wszyscy śpią?

Arno

- Póki co tak. - uśmiechnął się delikatnie. - Chcesz pożyczyć? - uniósł brwi i zmniejszył natężenie na polu, na którym smażył jajka dla Kamili.

Granmor

-Well, nie to robią sąsiedzi? Nie mam doświadczenia. Za dużo siedzę w pracy. -wzruszył ramionami z uśmiechem. No bo ten odwieczny dylemat - czy się kartkę papieru pożycza, czy chce by Ci dano. XD Oto chodzi nie? xDD

Arno

- Aah, pracoholik, widać. - zaśmiał się pod nosem i wyjął opakowanie kawy z szafki. - Chodziło mi o to, czy właśnie przypadkiem nie spieszysz się do pracy i chcesz ją wypić u siebie.

Granmor

-Mam nieco czasu.- ziewnął, przed kawą był zwykle do niczego. -A co?

Arno

- Może masz ochotę napić się ze mną... - uśmiechnął się i uruchomił ekspres. - Wiem, że kawa nie umywa się do whisky, albo innych podobnych napojów, ale co tam. - powiedział pod nosem, podczas gdy zajmował się śniadaniem dla siebie i żony.

Granmor

-Pewnie, jasne, nie ma sprawy, dzięki. wymamrotał. -Więc, nad czymś pracujesz? Dasz jakiś krwisty kawałek newsa? - Glenn to dziennikarz. xD

Arno

- Mogę Ci tylko zdradzić mało krwisty kawałek newsa o tym, że zastanawiam się, a w zasadzie zaczynam już pracować nad jako-takim powrotem... - uśmiechnął się pod nosem i zdjął patelnię z płyty...
- Więc jakiej się napijesz? - zapytał unosząc brwi.

Granmor

-Czarna, bez cukru. oznajmił krótko. -Powrót, powrót. Zespół czy solo?