Dom Chris i Danny'ego

candace

Oczywiście, poczucie czasu Chris było niesamowite. Daltego też, gdy sie ubrała postanowiła wysłać smsa do Cecylii, cudowny moment xd.

miss.

Zadzwoniła do drzwi... Nie odpisywała ej tylko przyszła tutaj, no.

candace

Chris podbiegając do drzwi pośliznęła się na jakiejś ścierce. - Kurwa! - krzyknęła na cały dom i szybko sie podniosła. Poprawiła włosy i otworzyła drzwi - Ooo, przyszłaś po mnie. - usmiechnęła się, przywitała z Rudą i zaprosila ją do środka. - Chcesz sie jeszcze czegoś napic nim wyjdziemy? - zapytała.

miss.

Usiadła na jakimś tam krześle.
- Hm... - spojrzała na zegra wiszący gdzieś tam... - W sumie jest jeszcze czas wiec poprsze troche wody - uśmeichnęła się. Byla chyba dobrą aktorką... prawie w ogóle nie było po niej widać, że właśnie przesżła awanturę xd

candace

Ha! Ale Chris wyczuła, że z Ruda jest coś nie tak. Ostatnio zrobila sie bardziej skryta w sobie i tajemnicza. Więc Chris przyniosła Rudej wodę i usiadła koło niej. - Widzę, że coś się stało. - powiedziała. - Wyrzuc to z siebie...

miss.

Chwile się zastanawiała w końcu się zdecydowała powiedzieć.
- Przed chwilą pokłóciłam z Masonem... łacznie z tym, że gdzieś po drodze wspominała o sądzie. Ale wreszcie mam na jakiś czas spokój - napiła się wody

candace

- Mason to dupek. - stwierdziła szybko. - Nie przejmuj sie nim. - uśmiechnęła się ciepło do Rudej, żeby ja pocieszyć. - Wyrywamy jakiś facetów na ślubie? - zaśmiała się.

miss.

- A czy ja sie przejmuje nim? Ja sie przejmuje sobą. Będe gruba, będe miaął rozstępy, a przez tego dzieciaka nikt mnie nie będzie chciał. - odstawiął szklankę bo ręce zaczęy jej się trząść, wszystko by wylała.

candace

- Oh przestań - złapała ją za rękę. Nie wiedziała jak pocieszyć... - Wiesz, że ostatnio czytalam, że kobiety w ciąży bardziej pociągają mężczyzn i sa seksowniejsze? - przytuliła Rudą.

miss.

Usmiechnęła się.
- Idziemy?

candace

- Już czas - odwzajemniła uśmiech i wstała razem z Ruda z kanapy Wzięła torebke i wyszły.

[Wychodzi: Chris i Ruda.]

Masełko

-Christina! Gdzie u licha jesteś-zaczęła krzyczeć bezsensownie. Po chwili usiadła na kanapie i napisała jej sms-a.

candace

[wchodzi ; Christina]

Swoim zwyczajem rzuciła torebke na podłogę. Zobaczyła Andreę w salonie.
- Byłam na weselu. Never mind. Jednym słowem katastrofa. - skrzywiła się. Glebła na kanape i zamknęła oczy.

Masełko

Dziewczyna spojrzała na nią z pod buta-Weselu? Czy ja o czymś nie wiem?-spytała ją przewracają oczyma.

candace

- Tak właśnie, nie wiesz. Przez te parę dni co Ciebie nie było ten cały doktor Willard zdążył nas zamknąć w hotelu i torturować makabrycznymi scenami. Parę dni później Andy go zabił, no chyba, gdzieś słyszałam. A teraz byłam na ślubie Jess, na który wszyscy byli zaproszeni. Taki mały skrót wszystkich wydarzeń. Coś Ty robiła przez te dni? Nie dawałaś żadnego oznaku życiu. - podniosła brew.

Masełko

-Przepraszam, byłam u Josha. Niestety dowiedziałam się, że mój chłopak jest w szpitalu, więc musiałam pojechać. Codziennie przychodziłam do niego i dawałam mu banany. A on tak mi się odwdzięczył.... Dlaczego on.?-rozpłakała się

candace

[hahaha, dawałaś mu banany XDDD]

"Rozpłakała się." Chris pierwszy raz zobaczyła jak jej siostra płacze. Podeszła do niej wymusiła uśmiech przytuliła ją do siebie. - Facet to świnia. - wyszeptała cicho. - Wierz mi, nie tylko ty przez nich cierpisz... - powiedziała i cały czas tuliła siostrę.

candace

***Nowy dzień***

Po wczorajszej rozmowie z Andreą, Chris postanowiła, że dzisiaj zajdzie do Rudej. A więc zjadła śniadanie, umyła sie i ubrała i poszła w strone domu Cecylii.

[wychodzi: Chris]

Masełko

Dziewczyna westchnęła lekko. Nie mogła dłużej już udawać i robić dobrą minkę do złej gry. Nie potrafi udawać. Usiadła na kanapie i otworzyła butelkę whisky. Tak miło rozkoszowała się tym porankiem.

candace

[wchodzi; Chris]

Christina wróciła do domu. Przywitala się z siostrą rzucając w pospiechu - Hej - i poszła do swojego pokoju, a potem wzięła zimny prysznic. Następnie ubrała na siebie jakieś rurki i tunike i zeszła na dół.

- O whisky! - uśmiechnęła się. - Widzę, że cieszysz się dniem.

Masełko

-Jak by było czym się cieszyć.-mruknęła i spojrzała na nią zapłakana.

candace

- Oj przestań - usiadła koło niej i ją przytuliła - No trudno, na ma co płakać, bo to nie pomoże. - uśmiechnęła się blado.

Masełko

-Ale on umarł ty idiotka-wykrzyczała i wyrwała jej się. Po chwili spojrzała na nią i uśmiechnęła się przepraszająco-To mnie przerasta.

candace

- No ja wiem. Nie szkodzi. - przejechała ręką po ubraniu (tak wytrzepala xd) i poszła do kuchni.

Masełko

-Gdzie byłaś.?-odparła i zajęła czymś ręce.