Widok ogólny...

heaven

Ulica nieporównywalna do Wisteria Lane... lekko zaniedbana, tylko z jedną willą... mieszkają tu niektórzy z was...wasze życie wiąże się nieodłącznie z mieszkańcami Wisteria Lane i ich przygodami...

miss.

Zobaczyła że Chris wybiegła z domu. Wzieła Ann ze sobą i do niej podeszła.
- Was też nie poinformowali przy kupnie domu że te okolice takie kataklizmy nawiedzają? - zapytała nadal zdruzgotana, kompletnie przemoczona i ciągle przestraszona.

candace

Przez chwilę nie docierało do niej pytanie Rudej. Patrzyła sie na jej cudowny zawalający sie powoli dom. Była zdruzgotana, spojrzała się na siostre. Andrea przytuliła Chris.
- Nie poinformowano nas... To oburzające - odpowiedziała jakby życie z niej uleciało.
- A miałyśmy takie plany na dzisiaj.. - wymruczała pod nosem.

miss.

-Ja na szczęście mam tylko dziurę w dachu i szyba wyleciała na dole. Poza oszywiście innymi szkodami, typu pozbijane naszynia i tak dalej. Możemy w czyms pomóc? - zapytała, a Anna stała obok, no.

candace

Uniosła wzrok i spojrzała w niebo.
- Nie, narazie nie. Ale napewno później będzie potrzebna pomoc. Będziemy siebie wspierać nawzajem.. - mówiła cicho i niewyraźnie. Oczy zaszły jej łzami.

miss.

A Anna poszła do domu, bo telefon zostawiła.
- Teraz już wiem jak sie ludzie czują po większych kataklizmach - wstrząsła się

candace

- To... - zatrzymała się - straszne... - dokończyła i ciepła łza spłynęła po jej policzku.

miss.

Usiadła na krawężniku
- Damy sobie rade... Jeszcze dzisiaj powinien mój znajomy przyjechać. To nam pomoże. Wpędziłam go w poczucie winy więc nie bedzie miał wyjścia - usmiechnęła się delikatnie, ale szybko przestała widząc to pobojowisko na ulicy.

candace

Szybko wytarła rekawem oczy i usiadła koło Cecylii.
- Jaki znajomy? - zapytała odruchowo.

miss.

- Mój przyjaciel, a zarezm agent. To on znalazł mi ten dom.

candace

- Aha. - spojrzała na Rudą. - Jak myślisz, jakoś szybko z tego wybrnięmy?

miss.

- Pewnie, pare dni i po sprawie - powiedziała choć wcale nie była tego taka pewna.

candace

- Albo i więcej... - była zdruzgotana, jeszcze nigdy nie czuła tego co dzisiaj. Tego, że zostaje bez dachu nad głową. Co prawda Chris trochę zabardzo panikowała bo dom nie zawalił się aż tak strasznie, ale bądź co bądź nie można było w nim narazie normalnie mieszkać.
- Ta blondynka, co poszła do Twojego domu to Twoja koleżanka? - spytała nagle.

miss.

Spojrzała w kierunku domu, bo nawet nie zauwazyla, że Anna sobie poszła.
- Nie to moja siostra, młodsza. Zapomniałam was przedstawić. Biedna akurat dzisiaj przyjechała.

candace

- Ojej. No akurat dzisiaj, faktycznie nieciekawie - skrzywiła się. - Anna? Ładne imię. Dzisiaj z Andreą chcieliśmy Cię zaprosic, oczywiście z Twoja siostrą, no ale... te trzęsienie ziemi... - tutaj Chris spojrzała się na Andreę, która się nie odzywała tylko patrzyła na dom.

miss.

- Jak się wszystko naprawi, to sie spotkamy i oblejemy nasz nowe domy - uśmiechneła się.

candace

- O tak, to nam sie przyda - westchnęła.

Arno

Veronique i Nicolas zdecydowali się wyjść na zewnątrz.

Rozejrzeli się po ulicy, po czym zaniemówili. Na ulicy widzieli dziewczyny siedzące na krawężniku. Stali jak wmurowani.
Gdy oni przyjechali ich dom był już "naprawiony", ale nie spodziewali się, aż takiego widoku.

- To...to jest straszne. Współczuje wszystkim sąsiadom. Nie wiedziałam , że tutaj zdarzają się trzęsienia ziemi... tj. miałam nadzieję, że to jakieś małe "trzęsonka", które nie wyrządzą dużo szkód... ale to co widze jest po prostu... przerażające. Na szczęście nasz dom jest już jak nowy... - westchnęła Veronique.

Nina

[przychodzi: Paul]
Wbił ręce w kieszenie i nonszalancko podpłynął do lasek, usadownionych na krawężniku.
- Od kiedy, do jasnej cholery, macie tu trzęsienia ziemi? - zapytał, niezwykle - w jego mniemaniu - grzecznie. Poczuł sie nawet, jakby był towarzyski.

candace

Podniosła oczy i spojrzała się na Paula. - Nas także nie powiadomili. - odpowiedziała spokojnie, już pogodzila się z tym co sie stało.

Nina

- Mojej ruinie i tak juz niewiele zaszkodzi, ale wasza chata nieźle oberwała - powiedział luźno do jednej z dziewczyn, tej czarnej, która mu odpowiedziała na pytanie.

miss.

No bo skoro Chris odpowiedziała to Cecylia sobie darowała. Próbowała zadzwonić, ale jej sie nie udało.
- Cholera nie działa. - mrukneła trzymając w rece telefon. -
A tak w ogóle to od czego są te "inteligentne" sejsmografy czy inne madre urzadzenia? Czemu nikt nas nie ostrzegł, no

Masełko

-Matko boska-oprzytomniała-Co to za trzęsienie, podobno to oaza spokoju-prychnęła

Nina

Zrobił pełną zimnej ironii minę.
- Szczerze powiedziawszy, to cały ten system wczesnego ostrzegania to pic na wodę - uśmiechnął się kpiąco, zapominając że nie powinny mu się wyrywać takie rzeczy. - Władze zawiadamiają tylko o tym, co jest im wygodne - dodał, opierając się ramieniem o latarnię, która - o dziwo - jeszcze stała.

candace

- No, to wszystko bez sensu... - looknęła po raz drugi na Paula i ponownie opuściła głowę.