Dom Sereny Rhodes

Future Lover

Łoahahaha. XD No dobrze, wszedł i rozejrzał się.
-Peter. Ale dla przyjaciół Pete. A ci złośliwi mówią Teddy Bear, nie wiem dlaczego, ale.. Tak mówią.
[i]-A więc... Fairview. Dobry wybór. I... ładne wnętrze!

miss.

- Taaa... ale to nie jest moja zasługa. - bo przecież dopiero przyjechała XD
- Zaproponowałabym kawę, ale nie mam jeszcze kawy. Nie mam nic. Tylko papierosy. Palisz? - bo akurat na blacie leżała paczka to zaproponowała. Trzeba go przecież jakoś ugościć.

Future Lover

Oczy mu się zaświeciły, bo on palił jak smok! Wciąz i wciąż
-Taak. Ale.. Przypomnij mi żeby się odwdzięczyć.-Bo on tam papierosy ma ciągle przy sobie.
-Więc.. Serena. Skąd jesteś? O ile mogę zapytać. Wiesz, niektórych peszą takie pytania na początku znajomości ale... To przecież normalne pytanie prawda?-Znów ten uroczy uśmiech.

miss.

- Tak... całkiem normalne. "o cześć, fajnie Cie poznać. skąd jesteś?" - uśmiechnęła się pod nosem i też zapaliła.
- I jestem z LA. - nie była z LA. Blisko, ale jednak nie. - Duże miasto, męczące. Trzeba trochę odpocząć na prowincji.
I już nawet miała piękną wymówkę... piękną wprost.

Future Lover

Też zapalił i tak... Fajnie dmuchnął dymem, on umiał robić takie fajne triki. Kiwnął głową.
-Hm, miasto aniołów.. Ekscytująco. Ale rozumiem, wielkie miasto, tak tak.-Uśmiechnał się, zmrużył oczy i tak... Och, takie zawstydzenie troche.
-Chociaż byłem tam kiedyś!-Ożywił się.
-Raz. Na krótko.. Ale jeżeli szukasz odpoczynku to trafiłaś idealnie, serio.

miss.

- O. I jak Ci się podobało? - zainteresowała się strasznie, strasznie. Aż ociekała zainteresowaniem. I mogą robić konkurs na triki bo ona też co nieco umie XD
I uśmiechnęła się po tym jak powiedział że trafiła idealnie. I chyba nikt nigdy nie widział tak sztucznego uśmiechu.

Future Lover

Wzruszył ramionami.
-Nie jestem fanem takich wielkich miast... Nowy Jork, Los Angeles... - To nie dla mnie.-Znów uśmiech. I zauważył tą sztuczność, no ba. On był inteligentny, gdyby nie był, to te wszystkie jego ofiary nigdy nie wpuściłyby go do swoich domów. Czy coś.

miss.

Że niby biedna Serenka jest jego przyszłą ofiarą? ua.
- Szczerze powiedziawszy ja też nie... Przedmieścia mają swój klimat. Każdy, każdego zna, plotki i intrygi. Ah. - aż się znowu zaciągnęła. I założyła nogę na nogę. Bo siedziała na takim wysokim stołku przy tej kuchennej wyspie takiej XD I przyglądała mu się uważnie, bo wyglądał... dziwnie.

Future Lover

A nie, nie. On już stara się być łagodny i w ogóle tam. On tutaj nie był aż tak długo, więc... Nie zna wszystkich wszystkich. Ale znał wiele osób!
-Łał, powinno ci się tutaj bardzo spodobać, serio.-Oczy mu się zaświeciły.
-I chyba. Powinienem cię komuś przedstawić.-Zaciągnął się też, tak ostro teraz. Po prostu, wydmuchał ten dym nosem. Jak prawdziwy super skurwiel.

miss.

- Komu? - zainteresowała się nawet. Bo zabrzmiało to tak, jakby chciał ją przedstawić komuś bardzo ważnemu.

Future Lover

Jakoś dziwnie się poczuł, hm. Chyba za wcześnie to zaproponował. Ale jakoś tak, zażenowany. Odpowiedział:
-Mojej znajomej, Isabelle. Strasznie barwna postać.-Uśmiechnął się głupkowato.

miss.

Cudem powstrzymała się, żeby nie klasnąć w łapki z radości. Ale sie wyszczerzyła, wreszcie szczerze.
- Koniecznie. Lubię barwnych ludzi... - uśmiechnęła się i wzięła kolejnego macha. Ostatniego już zresztą.
- chociaż kto nie lubi, prawda?

Future Lover

-No chyba tylko jacyś bardzo nudni... starzy. ludzie.-Dokończył tak jakoś niepewnie i też już wypalił papierosa.
-Ale pytałem czym się zajmujesz? Chyba nie.

miss.

- Nie pytałeś. I nie mogę Ci odpowiedzieć na to pytanie bo aktualnie nie zajmuję się niczym. Muszę poszukać pracy. Może wiesz gdzie powinnam zacząć szukać? Nie znam jeszcze dobrze miasta... właściwie to w ogóle nie znam.

Future Lover

Znów oczęta mu się zaświeciły.
-To byłby zaszczyt! To znaczy, no.. Oprowadzić cie.

MrSiM

Przychodzi Orson i puka do drzwi

miss.

Zaśmiała się tak... dźwięcznie i uroczo. ah. No i przerwał im dzwonek do drzwi.
- Świetnie, ale teraz przepraszam Cię na chwilę... - wstała z tego stołka, poprawiła swoją króciutką sukienkę i poszła otworzyć drzwi.
- Tak? - uniosła lekko brew lustrując Orsona spojrzeniem. Od góry do dołu i z powrotem.

MrSiM

- Dobry wieczór, w okolicy panuje seryjny morderca i jutro z samego rana będzie omawiany patrol sąsiedzki. Obecność obowiązkowa.

miss.

Brew dziewczyny podjechała jeszcze wyżej.
- Słucham? - mężczyzna wyrzucił informacje z siebie jak pociski z karabinu maszynowego i sens do niej nie dotarł. Albo dotarł ale myślała, że się przesłyszała. Bo gdzie seryjny morderca?

MrSiM

- To jeszcze raz na spokojnie, w sąsiedztwie grasuje morderca co już zabił kilka osób, więc jutro z samego rana będzie ogłoszony patrol sąsiedzki na naszej ulicy i obecność musi być obowiązkowa

miss.

- No... dobrze. Jak obowiązkowa to obowiązkowa. - uśmiechnęła się.
- Gdzie to zebranie?

MrSiM

- Na naszej ulicy, a dokładnie obok mojego i Bree domu, to ten niebieski - Orson pokazuje palcem dom

miss.

- Dobrze, dziękuję za informację.

MrSiM

- Bardzo proszę też o poinformowanie bliskich i przyjaciół, a ja muszę już iść. Dobranoc.
Orson wychodzi

Future Lover

-Łał, zebranie sąsiedzkie.-Podrapał się po skroni. To całe zebranie było troche... niepokojące. Morderca? Hmmm, dziwne.
-Wybierasz się?