E-Lang ; butik Elizebeth Lang

Naomi/Missy

- Od jutra, czy od zaraz ? - dopytała jeszcze.

miss.

- Od jutra. - wstała wiec i zarzuciła torbę na ramie.
- I w takim razie do zobaczenia. - uścisnęła jej łapkę i poszła sobie.

Naomi/Missy

- Do zobaczenia jutro. - uścisnęła jej dłoń i podążyła za nią wzrokiem. Papierosa skończyła już dawno... Wyszła do męża. - Nie zaparzyłeś nam kawy, a ta pani, co teraz wyszła jest naszą nową pracownicą. Jadę odebrać dziecko ze szkoły. Czekamy z Danielkiem w domu z obiadem. - powiedziała, co musiała, pomachała mu kluczykami i pojechała.

Kamila

On jej za to pomachał i dalej siedział tu z założonymi rękoma.

Kamila

W końcu mu się to znudziło, więc sobie poszedł.

miss.

Przyszła.
Pracowała?

Naomi/Missy

Tak, bo Liz jej pozwoliła, dała klucze i powiedziała nawet, że Anna ma tu wolną rękę

Naomi/Missy

[wchodzi Liz]
Weszła i uśmiechnęła się przyjaźnie do Anny. - Good morning, mieliśmy już dzisiaj kilku klientów ? - spytała podchodząc bliżej.

miss.

- Niewielu. Zaledwie jedna garsonka, oglądających zdecydowanie więcej. - norma.

Naomi/Missy

- Czyli to co zwykle. Jak ci się podoba tu w mieście, Anno ? - spytała, ale wracając już z kawą w ręku.

miss.

- Podoba. Bardzo. I już się do niego przyzwyczaiłam.

Naomi/Missy

- Tak, to miasto jest bardzo spokojne i rodzinne. - powiedziała z powagą.

candace

/bo w kalendarzu jest juz pomiędzy 14, a 16, to sobie pozwolę. xd

Krążył po wszystkich butikach, wchodził do nich i sie rozglądał, aż wreszcie tutaj zauważył Anię. - Hej Ann, kończysz może niedługo? Jakoś tak... postanowiłem wpaść. Trochę Cię musiałem poszukać, dobrze się schowałaś. - podszedł do niej i ją pocałował w polika czy coś, no chyba, że przez ladę i nie dał rady xd Miał nadzieję, że Ania nie będzie na niego zła, że przyszedł po nią czy coś.

miss.

- Danny! Właśnie kończę. - spojrzała na zegarek.
- Tak tak, zdecydowanie kończę. Co dzisiaj porabiałeś? - tam zbierała swoje rzeczy i w ogóle trochę ogarnęła i go zagadała.

candace

Oparł sie o coś tam i na nią czekał. - Ja? Najpierw byłem w kawiarni, w sprawie pracy, a później szwędałem się po mieście. - uśmiechnął się ledgerowato. - A Ty jak tutaj przetrwałaś? Nie zaspałaś czasem? Strasznie tu... pusto. - bo faktycznie nikogo w butiku nie było. Tzn. klientów.

miss.

- Dałam radę. Nie jestem przyzwyczajona do pracy to przynajmniej sobie rak nie pourywam... - uśmiechnęła się nikkowato? XD
- Idziemy? Może gdzieś jaki.. obiad? - i dziaaałka. Ale to juz przekazała mu telepatycznie XD

candace

łihih, to mogła teraz zauważyć w jego oczach, że się ucieszył, bo oczywiście tez mu to chodziło po głowie. xd - Bardzo chętnie, prowadź do jakiejś dobrej reastauracji. - czy tam czegoś innego, gdzie się podaje obiady. Zaczniesz? ;)

miss.

Rzuciła jakies "dowiedzenia" czy coś. i poszli.
[wychodzą: Anna i Danny]

Naomi/Missy

W końcu i ona zamknęła swój butik i poszła do domu.
[wychodzi Liz]

Kamila

[wchodzą Peter i Daniel]
Powiedział synkowi, by robił co chce, a sam zajął się telefonami do szwalni w sprawie jego projektów.

candace

[przychodzi Christina]
Wjechała sobie windą i weszła do sklepu. Na szczęście było pusto. Ale nie do końca, bo gdzieś tam coś robił jakiś mały chłopczyk, na którego widok Chris się zrobiło niedobrze.
Przełknęła ślinę i zawołała: - Jest tu ktoś?
/zakładam, że on jest gdzieś tam na zapleczu, jeśli odbiera telefony

Kamila

Właśnie kończył umawiać się na spotkanie z szwalniami, gdy odkładając słuchawkę usłyszał znajomy głos. - W czym mogę pomóc ? - spytał wychodząc, jeszcze nie widział Chris, bo miał głowę i oczy skierowane do zawartości teczki, której miał w ręku. Właśnie tam były projekty ubrań dla Chris.

candace

- Jestem w ciąży. - uraczyła go taką odpowiedzia na dzień dobry, ściągneła okulary i przeczesała dłonią włosy.

Kamila

Podniósł głowę do góry i zaszokował się normalnie. - Chodźmy na zaplecze. Daniel słucha. - odrzucił gdzieś na ziemię, a jeżeli trafił na biurko to na biurko, albo może na krzesło te teczki i zaprowadził ją na zaplecze. - Słucham ? Jak to jesteś w ciąży ? - pewnie głupio to zabrzmiało, ale on wciąż w to nie dowierzał.

candace

- Ty idioto! - aż wrzasnęła i zaczęła go obkładać pięściami, tylko, że ona słaba jest i nie ma siły. - Jaki Daniel? Co ty gadasz? Nie wiesz jak sie robi, do kurwy nędzy, dzieci? - krzyczała cały czas i sie poryczała oczywiście.