Apartament Chloe

Arno

- Wręcz przeciwnie. - uśmiechnęła się delikatne, po czym westchnęła.

candace

- Co tak wzdychasz? Życie jest pieknie, Pink Floyd nam gra. - wyszczerzył się. - Czy cos nie tak?

Arno

- Wszystko w porządku... - uśmiechnęła się delikatnie i także usiadła po turecku, po czym zaczęła go mierzyć wzrokiem, po raz kolejny.

candace

Zignorował to, że ona go znowu tak mierzy i wypił szkocką.
- No nic, to ja się będę zbierał. - stwierdził i usiadł normalnie już na kanapie. Złożył jeszcze swoje płyty w kolejności alfabetycznej.

Arno

- Już? Czemu? Zrobiłam coś nie tak? - zapytała dostając słowotoku i mając zdziwioną minę.

candace

- Nie, po prostu. Tak jakoś. - wstał sobie. - Nie chcę Ci już tutaj zanudzać. - mrugnął do niej. - A mam nadzieję, że to nie będzie nasze pierwsze i ostatnie spotkanie, hę? Pamiętaj, że jakby co zapraszam do siebie na jakąś dobrą kolację. - wyciągnął swoją wizytówkę, no bo on ma oczywiście pełno wizytówek, i położył na stoliku obok gdzieś.

Arno

- A co Ty na to, aby to potrwało dłużej? - uniosła brwi - Wcale nie zanudzasz. - złapała go za dłoń, jakby starała się go powstrzymać od wyjścia.

candace

Zdziwiło go to trochę, no ale co się będzie z nią wykłócał. Poddał sie więc.
- Tak? Nie? Aha. - wyrzucił z siebie coś w tym rodzaju i był jakiś taki ... speszony ?

Arno

- Oczywiście, że nie. - znów spojrzała mu w oczy, nadal trzymając go za dłoń.

candace

- Jesteś pewna? Już chciałem zaproponować grę w scrabble. - wyszczerzył się i nie wiedział zbytnio co jej sie tak podoba w jego dłoni, że go wciąż przytrzymuje XD
Yyy, ale poplątałam.

Arno

- Oczywiście, że tak... - uśmiechnęła się, po czym spuściła wzrok - I don't have Scrabble, but we can play...Truth or Dare... - powiedziała szeptem i wtedy puściła jego dłoń. Spojrzała mu w oczy czekając na odpowiedź.

candace

- Ooo...kej? - powiedział z takim niepewnym wyrazem twarzy.

/to teraz mi wytłumacz zasady tego, bo ja jestem zielona jeśli chodzi o jakiekolwiek gry. XDD

Arno

- Come on... - powiedziała z uśmiechem i znów usiadła po turecku na kanapie.

/polskie : prawda lub zadanie. to chyba znasz?xP

candace

/powiedzmy, powiedzmy. xd

Usiadł koło niej. I czekał aż zacznie. Bo panie mają pierwszeństwo, przecież.

Arno

- Truth or Dare? - zapytała wpatrując się w niego wyczekująco, włożyła sobie włosy za uszy.

candace

- prawda. - aleee, poszedł na żywioł.

Arno

- Czy...kiedykolwiek uprawiałeś "przygodny sex"? - spytała unosząc brwi i patrząc mu głęboko w oczy.

candace

Zachrząkał. Bo on był kurde wierny tej swojej Suzie, czy jak tam miała, ta jego żona.
- Ee, nie. - no powiedział, tak normalnie.

Arno

Uśmiechnęła się delikatnie pod nosem i nic nie mówiła. Czekała na jego pytanie.

candace

- truth or dare? - no bo ona musi wybrać najpierw.

Arno

- Dare... - wyszeptała z delikatnym uśmiechem na twarzy i czekała na jego zadanie.

candace

- Zaadaaanie? - skrzywił się. - No i nie wiem co. Przecież nie będziesz biegać w kółko pięć razy na około swojego domu. - uśmiechnął się.
- Aleee ... możesz wymienić wszystkich członków Pink Floyd. - ja nic nie poradze na to, że on jest maniak na punkcie muzyki, a do tego nie ma żądnych pomysłów.
Życie.

Arno

- Gilmour, Klose, Barrett, Mason, Waters i Wright. - powiedziała, po czym się do niego wyszczerzyła, nadal patrząc mu w oczy.

candace

- Łoł, wszystko dobrze. - wyszczerzył się. - To ja też zadanie. - podwinął sobie rękawy.

Arno

- Co by Ci tu wymyślić... - powiedziała na głos.