Apartament Chloe

candace

- Co chcesz, mi tam obojętnie. - wzruszył ramionami.

Arno

- Może zaśpiewasz mi coś? - uniosła brwi sugestywnie, oparła łokieć o udo, a głowę podparła na dłoni.

candace

- Ja? Nie jestem pewny, czy chcesz usłyszeć mój fałsz. - zrobił niepewną minę. - A co bym miał zaśpiewać, niby?

Arno

- Może coś Pink Floydów? - uniosła brwi - A jeśli nie chcesz to zrób coś innego... - tu urwała, niech sam coś wymyśli, jeśli to zadanie mu nie pasuje. Uśmiechnęła się przekonywająco.

candace

- Okej, niech zostanie. Ja tam nie mam pomysłów. - uśmiechnął się.
- Może być 'If'? - a bo on lubi ta piosenkę.
A co tam, najwyżej go wyśmieje, że nie umie śpiewać.
Wstał więc i poszedł przelączyć muzykę. I zaczął śpiewać, tak nieudolnie strasznie xd

Arno

Na twarzy miała wielki uśmiech, momentami zdarzyło jej się zaśmiać pod nosem, wpatrywała się w niego siedząc po turecku na sofie.

candace

W połowie przestał śpiewać, bo stwierdził, że mu zaschło w gardle.
Zresztą sam sie śmiał bo w niektórych chwilach to tak śmiesznie mu wychodziło to śpiewanie. xd
- Wiem, że jestem straszny. - zaśmiał sie i usiadł na swoje miejsce.

Arno

Spojrzała mu w oczy nadal podpierając głowę na dłoni, po chwili dłuższego milczenia wypaliła :
- Jesteś słodki. - i uśmiechnęła się wymownie.

candace

Wymusił uśmiech. - Słodki? - zaśmiał sie trochę. - Słodkie to są dzieci, albo małe pieski i kotki. - mrugnął do niej.
- Moge jeszcze trochę szkockiej? - zapytał wreszcie.

Arno

- Tak za darmo? - przygryzła wargę uśmiechając się niewinnie. Po chwili go uspokoiła - Oczywiście, że możesz...to było pytanie retoryczne. - puściła mu oczko i sama wstała z sofy, aby udac się po butelkę.

candace

A jakoś tak nic nie powiedział. Usiadł sobie za to znowu po turecku i rozglądał się po pokoju. Nawet jakiś kwiat mu sie spodobał o ile gdzieś takowy stał. xd

Arno

Wróciła do salonu z butelką szkockiej, po czym dolała im obojgu i znów usiadła na przeciw niego i popijała trunek.

candace

Wziął łyka.
- Ęęę, to teraz, że niby ja mówię prawda czy zadanie, tak? - troche mu sie pomieszało przez to śpiewanie i nie był pewny, biedaczek.

Arno

- Tak. Ale wybierz sam, mnie to obojętne czy zadanie czy pytanie. - uśmiechnęła się delikatnie i upiła duży łyk szkockiej ze szklanki.

candace

- No to pytaaanie. - wyszczerzył się i odwrócił tak jakos w strone Chloe.
- Byłaś kiedyś zaręczona? - a, ciekawy jest.

Arno

- Nie, nigdy. - uśmiechnęła się do niego i upiła łyk szkockiej - Pytanie czy zadanie? - uniosła brwi patrząc w stronę okna.

candace

Uśmiechnął się. - Też wybierz sama.

Arno

- Masz kogoś? - spytała i napiła się szkockiej. Znów spojrzała mu w oczy.

candace

- Aktualnie nie. - tak jakoś sie zaśmiał, bo to było dla niego logiczne, skoro był teraz u niej w domu. Gdyby kogoś miał to by nie przesiadywał u nieznajomych kobiet. Znowu się napił szkockiej, tak powoli sobie ją sączył. - Co teraz wybierasz? - zapytał w końcu.

Arno

-Niech będzie zadanie... - puściła mu oczko i wypiła do końca zawartość szklanki.

candace

- Ugh, praktycznie to się poddaję. - podniósł ręcę do góry, na znak, że się poddaje. - Nie mam pomysłu, rób co chcesz. - uśmiechnął się szeroko.

Arno

- Jesteś pewien? - zapytała patrząc mu w oczy.

candace

- No tak. Nie mam pomysłów już. - objął swoją szklaneczkę z whisky dłońmi, znowuż wziął łyka.

Arno

Skoro się zgodził to powoli przesunęła się bliżej niego po kanapie i spojrzała mu w oczy.

candace

Osz cholera.
Wypił tą szkocką do końca i odstawił szklaneczkę na stolik.
Takie zwrotu akcji to się nie spodziewał.
/a ja tak, haha.