Apartament Chloe

Arno · Wysłany: Śro 19:16, 25 Mar 2009 Temat postu: Apartament Chloe

Jakimś cudem udało jej się wtargać na górę dwie duże walizki i jakieś małe kartony. Po jakimś czasie apartament był przygotowany do normalnego funkcjonowania. Siedziała przy stole i korzystała z laptopa popijając wodę.

Po chwili wstała od stołu i wyszła na balkon, po czym wykręciła jakiś numer w komórce.
- Jestem już na miejscu...mam nadzieję, że dołączysz...sama czułabym się lekko mówiąc dziwnie...wynajęłam apartament w Davenport...czekam niecierpliwie na info, do usłyszenia! - i się rozłączyła...nagrała się na sekretarkę.

Arno · Wysłany: Pią 18:55, 27 Mar 2009 Temat postu:

Siedząc przy komputerze zadzwoniła znów pod ten sam numer.
- Możesz mi przypomnieć adres - zapytała... - **** - zapisała sobie adres powtarzając go na głos do słuchawki.

Arno

Obudził ją telefon z samego rana, wstała w samej bieliźnie z łóżka i przechadzała się po domu rozmawiając...
- Dzisiaj. Wesele Julie Walker i Matthew O'Neil'a? Przyjedziesz...tylko nie spóźnij się...twoja obecność jest niezbędna...będę czekać... - napiła się wody - W takim razie dziś czeka mnie dzień zakupów...muszę kupić jakąś ekstrawagancką sukienkę...to na pewno będzie dobra okazja to zrobienia tego. - i rozłączyła się, po czym zaczęła sobie robić śniadanie.

Arno

Ubrała się i wyszła na zakupy.

[wychodzi : Chloe]

Arno

Wbiegła do domu, wzięła szybki prysznic, wskoczyła w nowo zakupioną sukienkę, ułożyła sobie fryzurę i trzymając w ręku kluczyki od samochodu wybiegła w butach na obcasach z domu, oczywiście uprzednio go zamykając.

[odjeżdża : Chloe]

Arno

PIĘĆ LAT PÓŹNIEJ

Narracja Mary Alice :

Tak...Chloe Sullivan przez te pięć lat przeżyła bardzo dużo...przede wszystkim prawie 5 lat temu wraz ze swoją prawdziwą matką wypełniła swoją misję - wyjawiła prawdę swojemu bratu...a jej życie zmieniło się nie do poznania...

Chloe nadal mieszkała w tym apartamencie, co miało wiele minusów, jednak jak zawsze tak i dziś zjadła szybkie śniadanie i wyszykowała się do pracy...po czym pojechała do Fairview.

[wyjeżdża : Chloe]

Arno

Nowy dzień.

Wstała dosyć wcześnie i poszła pod prysznic. Potem w samej bieliźnie jadła na stojąca płatki z mlekiem w dużej misce.

Arno

Ubrała się i wybiegła z domu, po czym pojechała do pracy.

Arno

Tak więc dotarli pod same drzwi jej apartamentu po drodze rozmawiając na wiele tematów.

candace

Wręczył jej płyty.
- Jakby tu powiedzieć ... dziękuję za mile spędzony dzień? - podniósł jedną brew do góry z uśmieszkiem na ustach.

Arno

- To ja powinnam Ci podziękować. - uśmiechnęła się delikatnie, po czym spojrzała mu w oczy - Może masz ochotę wejść? - zapytała.

candace

- E, nie chciałbym przeszkadzać. - powiedział, przyglądając się swoim butom.

Arno

- Żartujesz sobie? Ciekawe w czym... - roześmiała się - Będę musiała prosić? - uniosła brwi i przekrzywiła głowę patrząc na niego.

candace

- Pewnie, że nie. - podrapał sie po ręcę, bo go zaswędziała.

Arno

- No więc zapraszam... - uśmiechnęła się i otworzyła drzwi od swojego apartamentu, do którego potem weszła.

candace

Wszedł za nią i tak stał w przejściu. Pomyślał, że praktycznie to wypadałoby skomplementować wnętrze mieszkania.
- Przytulnie tu masz. - powiedział więc i zaczął rozglądać się po mieszkanku.

Arno

- Dzięki. - odpowiedziała mu z uśmiechem i położyła płyty na jakimś stole.

candace

Też się uśmiechnął i jak mu pozwoliła to gdzieś sobie usiadł xd i zostawił płyty na podłodze.

Arno

- Co Ty taki spięty, hm? Rozgość się. - wyszczerzyła się do niego.

candace

- Ja? Spięty? Nieeee. - najpierw wskazał na siebie, a potem zrobił śmieszną minę. I w ogóle to tak śmiechowo wyglądało. No i rozgościł się.

Arno

- Nie będziesz miał nic przeciwko, jeśli wyjdę na chwilę? - spytała, po czym nie czekając na jego reakcję zdjęła z siebie bluzę i koszulkę, które uprzednio miała na sobie, stojąc do niego plecami.

candace

Wytrzeszczył oczy, ale ona tego przecież nie zauważyła.
- Nie .. nie mam nic ... przeciwko. - przełknął śline i był w szoku biedaczek.

Arno

Ruszyła więc w stronę innego pokoju, w którym miała zamiar się przebrać.

candace

Otrząsnął się i powrócił do rzeczywistości. Ale przeżycia ma dzisiaj, nie ma co.
Złapał za jakieś coś, gdzieś obok na stoliku, może jakaś ozdóbka. Przyjrzał jej się i prawie by ją stłukl czy co, ale w ostatniej chwili udało mu sie położyć ją na miejscu.
Jeszcze się nie zabił, ani nic nie rozwalił narazie. Ma chyba szczęśliwy dzień.

Arno

Chwilę później przebrana wróciła do pokoju z uśmiechem na twarzy.
- Napijesz się czegoś? - spytała.