Mieszkanie House'a

Saturna

-No nie wiem... może chociaż coś w stylu "byłaś boska" lub "kiedy to powtórzymy"! -wzięła butelkę i się napiła bo się uniosła

Sahem

To ona chciała to powtórzyć?
Hmm...
Czemu nie?
- Jasne... - sięgnął po swój podkoszulek i wsunął się w niego - To kiedy to powtórzymy?

Saturna

- Kiedy będziesz w pracy. -powiedziała między jednym a drugim łykiem alkoholu

Sahem

- W pracy? - zapytał zdziwiony - Rzadko tam bywam - dodał po chwili zastanowienia. Wprawdzie nieco częściej, niż wtedy, gdy pracował u Cuddy, ale mimo wszystko rzadko.

Saturna

-Czyli nie dosyć, że jesteś bezczelny i niemiły to jeszcze się obijasz w pracy tak?

Sahem

Zaczął się zastanawiać, by po chwili odpowiedzieć.
- Tak - i się uśmiechnął wrednowato.

Saturna

- Pierwszy raz spotkałam takiego niemiłego typka jak i wiesz co? -podeszła do niego - Podobasz mi się. -pocałowała go, ale to było chyba konsekwencją wypicia dużej ilości alkoholu

Sahem

- To dobrze - odparł i po chwili zwlekł się z łóżka w bokserkach. Wziął od niej tę butelkę i upił sporego łyka, tak, że w butelce niewiele już zostało.

Saturna

- I co będziesz teraz robił? -zapytała sięgając po butelczynę

Sahem

Zastanawiał się chwilkę.
- Zamierzam iść spać - tu spojrzał na dziewczynę - Tak, a później... - tu przystanął, bo próbował wstać z łóżka - A później pewnie pójdę do szpitala - dokończył, gdy był już na nogach.

Sahem

[PRZESKOK]

Przez ostatnie miesiące wiele się u House'a działo.
Obudził się w łóżku, sam. Ta... jak jej było? Cindy? Tak, Cindy. Musiała wyjść. Nie pamiętał dokładnie o której.
Rozejrzał się po pokoju. Wypuścił powietrze ze świstem. Sięgnął po fiolkę z Vicodinem leżącą na nocnym stoliku. Wyciągnął dwie tabletki i łyknął je, a następnie rozłożył się na łóżku przymykając oczy.

Granmor

*Kiedyś tam później*

W holu domu, zupełnie jak u Jenny i Belli znajduje się koperta. Właściciel hotelu "Pod płaszczem rybaka" jest chory i jego żona prosi House'a o konsultację, w ten weekend. Oczywiście wszystko na ich koszt.

Sahem

Wracał z pracy i po drodze wpadł na jakąś kartkę.
Podniósł ją z ziemi, co było dość trudno zważywszy, że poruszał się o lasce.
Wszedł do mieszkania, zawiesił laskę na belce przy suficie i ruszył na kanapę. Otworzył kopertę.

Sahem

Nie udzielał wizyt domowych. Nie zajmował się nawet pacjentami w szpitalu, ale to już inna historia.
Zaintrygowało go jednak to, że pacjentka zaprasza go do hotelu.
A może to jakaś fajna laska? Albo nimfomanka, która obrała go sobie za kolejną ofiarę?
Ale będzie fajnie!
Coś tam ze sobą chyba wziął i wyszedł.

[wychodzi]

Viktor

Po drodze, idąc od Brooke kupiła butelkę wódki. Podeszła do drzwi i zadzwoniła.

Sahem

Spał na kanapie, w ubraniu z miską po płatkach na klatce piersiowej.
Słysząc dzwonek zerwał się i miska wylądowała na podłodze.
- Cholera! - podniósł się z kanapy wcześniej rozmasowując nogę, po czym skierował się w kierunku drzwi.
- Ciekawska z baru? - uśmiechnął się na jej widok. Na widok flaszki jego uśmiech stał się jeszcze szerszy.

Viktor

- Si, Barbara Guaimarán doktorku, powęszyłam trochę i dotarłam do twojej norki. - tak... to początki schizofrenii, od grzecznej cnotki do... no właśnie wulgarnej nalewaczki wódki xD

Sahem

- Norki? - popatrzył na nią udając oburzenie - Przecież to apartament! Płace za niego cholendarne pieniądze!

Viktor

- Czyli jesteś bogatym panem z luksusowego apartamentu?

Sahem

- Taaa... - pokiwał głową uśmiechając się chytrze - Może wejdziesz? - "apartament" wyglądał jak mieszkanie typowego faceta. Gdzieś walały się jakieś spodnie, na podłodze leżała stłuczona miska, a na półce kubek po kawie. Sprzed tygodnia.

Viktor

No to weszła i się rozejrzała...
- Norka to jednak bardzo trafne określenie. - stwierdziła, obróciła się i zamiast twarzy House'a zobaczyła twarz Astrubala, przetarła oczy i znów zobaczyła zapuszczonego doktorka
- Musze się napić, masz tu jakieś kieliszki?

Sahem

- Kieliszki? - zaczął się mocno zastanawiać - Powiny być w kuchni - ta, rzadko z nich korzystał, ale powinny tam być.

Viktor

- To idź po nie a ja się rozgoszczę. - mówiąc to rozpięła dwa pierwsze guziki koszuli, którą miała na sobie.

Sahem

Skoro kobieta prosi...
Pokuśtykał do kuchni po te kieliszki.

Viktor

Kiedy ruszył po kieliszki przez moment wydawało jej się, że jest w el Miedo (hacjenda w której mieszkała) rozejrzała się szybko dookoła i wrażenie zniknęło
- Dawaj te kieliszki! - krzyknęła chwytając się za głowę