Dom Jenny i Belli

Naomi/Missy

- Papierkozjadacz ? Dobry zawód. Szukacie chętnych ? Chętnie zjadłbym trochę papieru. - żartował of course.

candace

- To tylko tak dobrze brzmi, ale papier wcale nie jest taki dobry jak zapewniają pracodawcy. - skrzywiła się. - Wiesz i można z tego nabawić się dużo chorób... kręgosłupa na przykład. - wyszczerzyła się.

Naomi/Missy

- Współczuję.

candace

- Taa. Biedna jestem. - zrobiła smutną minkę. - O, a długo już tu mieszkasz? - zapytała tak z ciekawości.

Naomi/Missy

- Wczoraj się tu z żoną wprowadziliśmy. A ty ? - odpowiedź za odpowiedź, coś on nawet o tej sprawie z Willardem nawet zapomniał, tak się rozgadał.

candace

- No będzie chyba z przeszło rok . - no tak, albo i więcej było pare tych długich przeskoków, ale ja nie mam do tego głowy.

Naomi/Missy

- I jak tu jest ? - spytał z ciekawości.

candace

- Normalnie, znaczy się z pozoru spokojnie, ale sam widzisz Ci wszyscy mordercy itd. Troche tego było. - przewróciła oczami - Osobiście wolę NY. - napiła sie zielonej herbaty o ile dobrze pamiętam.

Naomi/Missy

- To czemu tam nie wrócisz ? - miły był, nie ma co.

candace

- Bo jest tu parę osób, które kocham. A to miasteczko mimo wszystko, trzeba przyznać, że ma w sobie jakiś urok. - az sie zmęczyła, taka oficjalna strasznie, że fu. Ale wkurzył ją koleś xd

Naomi/Missy

- Też zauważyłem już ten urok. - i tak pomyślał sobie o Annie i innych kobietach, które spotkał w ciągu tych dwóch dni. - Pewnie zabieram ci czas na pracę, więc chyba będę musiał się zbierać i skontaktować się z tą redakcją. - tak o stwierdził, ale nie wstał jeszcze z miejsca bo na pozwolenie od niej czekał, o.

candace

- Znaczy się, wiesz, nie zabierasz mi czasu bo myślę, że i tak sie z tym dosyc sprawnie uwine, a potem pojadę do Brooke. - usmiechnęła się. - Ale może Ty się spieszysz do żony czy coś?

Naomi/Missy

- Tak, właśnie się do niej spieszę, pomogę jej w sprzątaniu, czy coś. - i tak już wstał nawet.

candace

- Okej. - poszła otworzyć mu drzwi. - To do zobaczenia. - uśmiechnęła sie do niego.

Naomi/Missy

- Do zobaczenia. - i poszedł, a przedtem wymienili się numerami telefonów.
[wychodzi Jack]

candace

O, okej. No to sobie go zapisała. A potem zabrała sie za papierki, a że miała ich stosunkowo mało już to sprawnie sie z nimi uwinęła, spakowała do swojej wielkiej torby i wyszła z domu.

[wychodzi ; Jennifer]

candace

Wróciła do pustego mieszkania, nakarmiła psa i troche jej tak smutno było. No ale poszła sie wymyć, ubrała w pidżamę i zaczęła oglądać jakiś film.

candace

Jennifer z samego rana krzątała się po domu. Wypełniła wszystkie poranne czynności, czy coś i nawet się tak jakos dzisiaj elegancko ubrała. Zamówiła nawet taksówkę i sobie wyjechała do galerii.

candace

*ranooo.*

Wstała wcześnie,wzięła prysznic, ubrała się, zjadła śniadanie i taka nieprzytomna wyszła do pracy.

[wychodzi]

candace

[przychodzi]

Przyszła rzuciła torbą na kanapę, sobie na niej usiadła i siedziała tak z piętnaście minut bezczynnie. A potem stwierdziła, że sobie gdzieś wyjdzie, może spotka kogoś ciekawego.

[wychodzi razem z psem]

candace · Wysłany: Pon 19:13, 09 Mar 2009 Temat postu:

Nowy.

A u niej rutyna. Wstała zgodnie z dzwonkiem budzika i poszła do pracy.

[wraca Jennifer]

Przyszła do domu, ściągnęła buty, wzięła ze sobą koc i leży sobie na kanapie. Zasnęła.

candace

nowy dzień.

Uluś juz nie chce grać Jamiem więc ona mieszka w swoim domu teraz, o.
Odwiozła późno w nocy Bellę do domu i spała sama u siebie.
Teraz już wstała z podkrążonymi oczami i taka lekko otumaniona przygotowała się do pracy i poszła.

[wychodzi Jenny]

candace

nowy dzień.

Wypisali ją do domu i teraz próbuje już od pół godziny zrobić sobie jakieś śniadanie. Ale marnie jej to idzie.

Kamila

[wchodzi Bella]
Po łażeniu tam i z powrotem postanowiła zajść do swojej przyjaciółki. Zadzwoniła.

candace

Ona sobie leżała na sofie przykryta kocykiem i oglądała jakieś gwiazdy z tańcami albo coś. Ale jak usłyszała, że ktoś dzwoni to poszła otworzyć. Ucieszyła się, że ktoś jeszcze o niej pamięta, a na widok, że to Bella to juz w ogóle była hepi.
- Hej, Kochana. - cmoknęła ją w polika. - Wejdź. - wpuściła ją do środka.