Dom Masona i Kamili Devouey

miss.

- normalną. Z ekspresu. - uściśliła. I poszła z mała do kuchni. Oparła sie tyłkiem o blat.
Młodą trzymała na rękach...

Kamila

- Ivy jest pewnie głodna... nakarmię ją. - powiedziała wyciągając przy tym ręce i myśląc, że Anna oczywiście poda jej dziecko. Była trochę zazdrosna o małą, bo przyzwyczaiła się do niej i trudno jej było patrzeć na Ivy z jej prawdziwą ciocią...

miss.

- Moge ja? - nie miała zamiaru narazie oddawaj jej Ivy. Nie miała pojecia co półtoraroczne dzieci jedzą no ale co tam xD

Arno

Nie chciał być nie uprzejmy, ale powiedział kończąc przygotowywanie jedzenia :
- Lepiej by było aby Kamila to zrobiła. - i pokazał im język, o jakoś tak. xDD

Kamila

- Mogę prosić dziecko ? - spytała uprzejmie ale i z takim zadziornym uśmieszkiem na ustach.

miss.

Unisoła brew tak wysoko. I spojrząła dziwnie na Masona.
Dało sie zauwazyć że Anna jest chłodna i pewna siebie. Nie przypomina tej milusiej nastolatki sprzed półtora roku...
Później tak samo spojrzała na Kamile. Ale na nią spjrzała z odrobiną wyższość.
- Prosze. - podała jej dziecko. Z takim uśmiechem wyższosć. W koncu to ona jest jej rodziną... a kamila? kamila jest tylko macochą.

Arno

- A co ze śniadaniem? - spytał Kamilę, ale ta już poszła na górę, zasiadł z Anną do stołu i się uśmiechał do niej.

miss.

/przepraszam a po co poszła na góre? czym ona to dziecko faszeruje? XDDD

Napiła sie kawy. I zaczeła sie bawić swoimi koralikami na nadgarstku. Taaak... już miała ochote.
- Co słychać?

Arno

- To co widać. Generalnie nic nowego. Ożeniłem się, "odziedziczyłem" córkę z wiadomego powodu... - tutaj spuścił głowę - No i jak zwykle co chwilę wybucha tu jakiś skandal. - streścił między kęsami jedzenia i uśmiechnął się po czym sięgnął po swój kubek z kawą.

miss.

- Czyli dobrze ci sie powodzi. - wzieła swoja torebke i wyciągneła z niej paczke papierosów. I zpaliła.
- wiesz moze czy dom Rudej nadal stoi? Gdzieś musze od czasu do czasu pomieszkiwać.

Arno

- Obawiam się, że jest zajęty, ale można to sprawdzić. - powiedział i napił się kawy, odstawił kubek i spojrzał na nią z uśmiechem - Dzisiaj przenocujesz u nas. - uśmiechnął się delikatnie...nie wiedzieć czemu czuł się za nią odpowiedzialny, pewnie dlatego, że powinien się opiekować nie tylko Ivy, ale także siostrą matki jej dziecka.

miss.

Napewno nie jest zajęty, bo nigdy go nikomu nie wynajmowałam. Zastanawiałam sie tylko czy jeszcze stoi. Po tym mieście sie można wszystkigo spodziewać. I dzięki. - zaciągnęła się i pochwili wypuściął z ust szary dym.

Arno

- Aa, no chyba, że tak. - uśmiechnął się i dopił kawę, odniósł naczynia do kuchni i usiadł z powrotem naprzeciw niej - Naprawdę nie ma za co, ale powiedz co u Ciebie? - spytał z delikatnym uśmiechem.

miss.

- To zalezy o czym chcesz usłyszeć.. - ponownie sie zaciagnęła.
- Dostałam sie na studia w Oslo... ale je przerwałąm .Nie nadaje sie do tego. Wmiędzy czasie miałąm troche problemów. Jestem wyjątkowo słaba. Ale powoli wracam do normalnosci. O ile kiedykowliek byłam normalna.

Arno

- Uwierz mi, że byłaś i jesteś. - uśmiechnął się.

miss.

Roześmiała sie... tak gorzko.
- wiesz co to są zaburzenia psychiczne? W kazdym razie o takich osobach nie mówi sie że są normalne. Zresztą Mason... nie znasz mnie. i nigdy nie znałeś. A na pewno nie po śmierci Rudej.

Kamila

/Wypraszam sobie faszerowanie dziecka. Ona je karmiła w pokoju obok.
I tak w trakcie karmienia podsłuchiwała ichnią rozmowę. Gdy usłyszała, że Mason zaproponował Annie nocleg to aż wypadła jej miseczka z łyżeczką z rąk i było słychać mały raban oraz oklaski i śmiech dziecka. Po kaszce została ładna plama na dywanie, a ona próbowała uporządkować wszystko, poczynając od brudnych ubrań, a kończąc na obkaszkowanym dywanie.

miss.

/ale półtoraroczne dzieci jedza juz normalnie. Znaczy mozna je faszerować tymi papkami/kaszkami ale zaczynają też juz jadać normalnie... chyba XD nie przepadam za dziećmi i nie mam z nimi kontaktu XDD

Ann spojrzała tam w kierunku tego innego pokoju. I uśmiechnęla się do siebie.

Arno

- Więc wracasz do Fairview? - uniósł brew uśmiechając się i mu się przypomniało, głupek.xD - Zapomniałem powiedzieć, że wydałem płytę, jeśli nie słyszałaś i pracuję właśnie nad drugą. - wyszczerzył się i posprzątał do końca ze stołu.

miss.

- Nie śłyszałam, ale gratuluję. - całkowita olewka. Za to oberwało mu sie dymem xD
- Czy ja wiem czy wracam... na pewno na jakiś czas.

Arno

- Mała będzie miała rodzinę przy sobie. - uśmiechnął się delikatnie i pochylił się nad...jej plecami aby zabrać jej kubek ze stołu. xD

miss.

- doskonale wiesz że najchętniej zabrałabym ją do Oslo. Tam miałaby najlepszą opieke... ale nie moge. Nie chce sie bawić w sąd i papierki. Ale teraz przynajmniej nikt nie będzie jej wciskał kitu o mamusi.... - i podała mu ten kubek, żeby sie nie przemęczał. I w oóle zaczynało ją wszystko drażnić.

Arno

- Jakiego kitu? - zapytał, przecież to oczywiste, że nie powie córce o Rudej...przynajmniej nie teraz... - Ivy jest przy ojcu, który zarabia na rodzinę, ma żonę - czegoś więcej potrzeba?

miss.

- Czyli nie miałeś zamiaru jej mówić? - zweżyła ślipia i aż wstała.
- Miałeś zamiar ją oszukiwać! Dzieci to nie idioci. Teraz traktuje ta twoją cała Kamile jak matke! A ona nie jest jej matką. Gdybym nie przyjechała żylibyście sobie razem długo i szczęśliwie. - musiała sie uspokoić....
- Jakie ona ma nazwisko? - no bo taak. Ruda dała jej swoje nazwisko. Nie Masona.

Arno

- Moje. - powiedział i podszedł do nie, kładąc dłoń na jej ramieniu powiedział - Uspokój się. Ivy i tak by na początku nie zrozumiała. Nie można dzieciom w tym wieku zadawać takich ciosów, dowie się w odpowiednim czasie, nie bój się...Ruda nigdy nie będzie dla niej bez znaczenia. - jakoś tak powiedział jakby jakąś przemowę wygłaszał, usiadł na krześle i aż zapalił se papierosa.