Dom Davida - NA SPRZEDAŻ

Arno

[kolory pomylilas

]

Akurat skończył piec grzanki. Wyjął je z piekarnika i położył na talerzyku, następnie nalał mleka do szklanki i razem z talerzykiem,słoikiem dżemu i łyżeczką postawił ją na tacce. Powoli wszedł na górę po schodach i wszedł z tacką do pokoju.
- Hm? - odrzekł unosząc brwi i uśmiechając się uwodzicielsko.

Seniorita-Qabi

-Oj jesteś tygrysku-zamruczała i przygryzła dolną wargę-Chodź tu do mnie, steskniłam się.

Arno

Podszedł do łóżka z tacką i położył ją jej na kolanach; po czym usiadł naprzeciw niej po turecku.
- Ja także.

Seniorita-Qabi

-Słodziaku mój ty seksowny-zaczęła pomrukiwać i jeść jednocześnie.

Arno

Uśmiechnął się promiennie.

Seniorita-Qabi

-Kocham cię kotku-zamruczała i przysunęła się do niego, składając mu soczysty całus na ustach.

Arno

Odłożył tackę na szafkę nocną i po tym gdy ona przyciągnęła go do siebie zaczął ją całować delikatnie tłumiąc jej chichoty radości.

Seniorita-Qabi

-Mój ty skarbie najwiekszy-spojrzała mu w oczy i pogłaskała go po policzku.

Arno

- A Ty mój najcenniejszy. - puścił jej oczko i uśmiechnął się. To była po prostu idylla, wręcz niemożliwa- nawet dla zwykłych ludzi.

Seniorita-Qabi

-Chcę być z tobą na zawsze-wsuneła dyskretnie łapki pod jego koszulkę.

Arno

- Będziesz. I swear. - przygryzł delikatnie jej dolną wargę.

Seniorita-Qabi

-Mrau-zamruczała i pocałowała go łapczywie-Chcę mieć z toba dzieci-roześmiała się.

Arno

- Zobaczymy co da się zrobić. - odparł z usmiechem i zdjął z niej koszulę nocną.

Seniorita-Qabi

-Diabełku mój ty-mruczała mu seksownie do uszka.

Arno

Całował ją po szyi.

Seniorita-Qabi

-Pragnę cie-wyszeptała i głaskała go za uchem.

Arno

- Ja Ciebie też. - powiedział i posłał jej spojrzenie mówiące : " Zrób coś z tym."

Seniorita-Qabi

-Tygrysku mój, a co jakbyśmy się teraz postarali o dzidzię?

Arno

- Hmmm.... - zastanowił się i wzruszył ramionami; po czym pocałował ją gwałtownie i łapczywie.

Seniorita-Qabi

Zamruczała i oddała sie jego pocałunkom.

Arno

/ mamy już wieczór.
Robił właśnie kolację.

Arno

Obudził go fałszywy telefon. Addie nadal nic prawie o nim nie wiedziała, wymyślił bajeczkę o tym , że pracuje w jakiejś firmie w LA. Odebrał komórkę i wstał z łóżka. Zszedł na dół i zaczął chodzić nerwowo po kuchni; cały czas udawał, że to rozmowa służbowa.
- Tak. Rozumiem. Dobrze, zjawię się niedługo. - mówił dosyć spokojnie.

Seniorita-Qabi

Zeszła na dół i objęła chłopaka w pasie, zaczeła cmokać jego szyje i plecy.

Arno

Między każda kolejną wypowiedzią lekko i dosyć cicho się śmiał; po chwili dał jej znać żeby przerwała; przyłożył palec do ust. A gdy skończył rozmowę zamruczał jej do ucha :
- Mój kocurek. - się roześmiał, po czym oddał się jej pocałunkom.

Seniorita-Qabi

-Tak twój kocurek-roześmiała się słodko i pocałowała namietnie w usta.