Dom Rose Carpenter

Naomi/Missy

Ona usiadła na jakimś fotelu. - Ma może pani sok wiśniowy ? - spytała tylko z leciuteńkim uśmieszkiem na ustach.

Viktor

- Niestety tylko pomarańczowy, mówmy sobie na ty, Peyton. -powiedziała śmiało podając jej rękę

Naomi/Missy

- Naomi. - uścisnęła jej dłoń. - Zatem poproszę pomarańczowy. - powiedziała szybko, ale tym razem z ironią w głosie.

James/Johnny

To ja poproszę zwykłej herbaty... chciał alkoholu, ale nie mógł denerwować żony. No i usiadł na jakiejś sofie.

Viktor

Poszła do kuchni, szybko zrobiła herbatę i wróciła do nich z sokiem i herbatą - Proszę. -powiedziała stawiając przed nimi te trunki
- Od dawna mieszkacie w tej okolicy?

James/Johnny

Już sporo czasu. Ponad pół roku. odpowiedział.

Viktor

- To prawie tak jak ja, rozumiem że jesteście małżeństwem? -zapytała dla pewności

Naomi/Missy

- Tak. I to w dodatku udanym. - powiedziała kobiecie. - A ty masz męża ? - zapytała z ironicznym uśmiechem na ustach.

Viktor

- Miałam to znaczy nie mam. -poprawiła się szybko

James/Johnny

Rozumiem panią, bynajmniej próbuję. Mi byłoby ciężko żyć bez Naomi. stwierdził i napił się kawy. Lepiej będzie, jak nie będzie zadawał pytań, bo jeszcze coś Naomi się nie spodoba i będzie w domu III wojna światowa.

Viktor

- Czyli jesteście udanym i kochającym się małżeństwem.- powiedziała uśmiechając się
- Dobrze że są tacy ludzie jak wy. -dodała po chwili

James/Johnny

Ale nie jesteśmy idealnym małżeństwem, czasem również się kłócimy, jak zresztą wszyscy. może powiedział trochę za dużo ? Nie wiem, czy pani wie, ale jest tu trochę małżeństw tak dobrze zgranych, jak my. dodał jeszcze i czekał na dalszy ciąg rozmowy.

Viktor

Uśmiechnęła się tylko i zamyśliła na chwilę.

Naomi/Missy

A żona zmierzyła wzrokiem swojego męża i uśmiechnęła się do kobiety.

James/Johnny

O czym teraz myślicie ? zapytał zarazem i Peyton i Naomi. Znów upił trochę swojej herbaty.
/James i Naomi idą na przyjęcie zaręczynowe do "Hodge'ów" ?

Naomi/Missy

No nareszcie się nią zainteresował. - Ja ? Ja tak myślę sobie o tym, że jedni mają szczęście w rodzinie, finansach, miłości, a inni wprost przeciwnie. - można było zauważyć, że chodzi o ironię, ale ona to mówiła z takim współczuciem...
(ja myślałam o tym, by tu zostali, o ile Peyton się tam czasem nie wybiera...)

James/Johnny

A może my tu pani przeszkadzamy ? zapytał w końcu.
/a co byś powiedziała na jakiś ich wspólny wieczór ? Może jakaś randka w restauracji, albo wypad do kina ?

Naomi/Missy

(uzgodnimy na gg)

Viktor

- Nie, skądże. -odpowiedziała wyrwana z zamyślenia

James/Johnny

A ma pani jakieś plany na dzisiejszy wieczór ?

Viktor

- Szczerze mówiąc to nie. A co do tego co powiedziałaś. -zwróciła się do Naomi
- To masz całkowitą rację, jedni mają szczęścia a drudzy niestety nie.

Naomi/Missy

- Wiesz co, nie chcę być wścipska, ale twój mąż zmarł na jakąś chorobę ? - spytała w końcu z ciekawości i chełpiła się tym, że Peyton uznała jej rację. Za to słysząc propozycję swojego męża uniosła jedną brew do góry i zrobiła do niego obrażoną minę. Teraz dokładnie i uważnie śledziła zachowanie Peyton. No tak, ona jest w ciąży !

Viktor

- Tak, umarł na raka płuc. -wymyśliła
- Ale nie chce o tym mówić.

James/Johnny

Naomi, przestań. skarcił żonę, za jej zachowanie. A co pani powiedziałaby, gdybyśmy całą trójką gdzieś razem poszli ? zaproponował i znów pił tą swoją herbatę.

Viktor

Z chęcią by z nimi poszła ale widziała że ten pomysł nie podobał się Naomi
- Z chęcią ale innym razem, dzisiaj jeszcze muszę coś zrobić w domu. -odpowiedziała uśmiechając się lekko