Dom Alice R. - NA SPRZEDAŻ

Arno

- Nie ma za co. - uśmiechnął się delikatnie, kieliszek gdzieś tam stał na blacie, a on narobił bałaganu z tym koszyczkiem.

miss.

A ona ten bałagan posprzątała, bo lubi mieć wszystko poukładane.

Arno

- Może odłożymy to gotowanie na kiedy indziej? - powiedział to ze względu na jej palec. xD Napił się wina.

miss.

- Moja lekcja ci nudzi... przepraszam. - uśmiechnęła się lekko.
- ale ja to i tak muszę przygotować. kolacja... - przypomniała mu. - Nie mam zaufania do zamawiania jedzenia.

Arno

- Wcale mnie nie nudzi, wręcz przeciwnie. - uśmiechnął się patrząc na nią - Chodzi mi po prostu o twój palec. - uniósł brwi i napił się wina - Znam świetną firmę cateringową.

miss.

- Mój palec jest cały. Jak chcesz nauczyć się gotować musisz przywyknąć do drobnych skaleczeń. - uśmiechnęła się lekko.
- Firma cateringowa... to tylko sąsiedzi, ledwie ich znam. Męczyć się i przygotowywać coś skomplikowanego, zadzwonić do tej twojej firmy czy stworzyć coś lekkiego i szybkiego? Eh... sama nie wiem. - napiła się wina, o.

Arno

- Rzucić monetą? - zapytał wyciągając takową z kieszeni, uśmiechnął się, po czym dolał najpierw jej a potem sobie wina.

miss.

- Dobrze. - uśmiechnęła się szeroko.
- nie wiem czemu, ale mam wrażenie że chcesz mnie upić. Opróżniliśmy już prawie cała butelkę. - ona przygotowywała jedzenie, on się opiekował butelką i dolewał w razie potrzeby xD

Arno

- Wydaje Ci się. - uśmiechnął się szczerze - Orzeł to catering, reszka to znaczy, że się męczysz w kuchni. - rzucił monetą. - Orzeł. - uśmiechnął się i napił wina.

miss.

Westchnęła.
- W takim razie daj ich numer telefonu.

Arno

Wyjął komórkę i wszedł w kontakty, znalazł firmę i podał jej komórkę do ręki. Wyrzucił do kosza butelkę, bo była pusta.

miss.

Spisała sobie numer i przypięła do tablicy przy lodówce. Wzięła też swój telefon i zadzwoniła do nich. Po krótkiej rozmowie wyłączyła się.
- Załatwione.

Arno

- Teraz chyba jesteśmy automatycznie umówieni na kolejną lekcję gotowania. - uśmiechnął się - W ramach długu wdzięczności. - napił się wina.

miss.

- Tak? Kto będzie komu go spłacał? - sprzątnęła tam tą kuchnię. I napiła się wina. I czuła się pijana XD

Arno

- Raczej Ty mnie. - uśmiechnął się, znów usiadł na krześle okrakiem.

miss.

- Ja? - się zdziwiła XD I w ogóle ona się tak rozluźniła czy coś przez to wino xd
- Za co? Za plaster czy numer telefonu? A ty jak się odwdzięczysz za ta prawie całą lekcje gotowania, hm? - uniosła lekko brew.

Arno

- Za numer. - uśmiechnął się, dopił do końca wino i odstawił kieliszek wyciągając rękę ku blatowi - A jak chcesz żebym się odwdzięczył?

miss.

- Żartowałam. Nie chcę żadnego odwdzięczania się. Zresztą nie wymyśliłabym nic takiego

Arno

- Ja się mogę odwdzięczyć. - powiedział - Czekam na propozycje.

miss.

- no mówię, że nic takiego nie wymyślę. Nie jestem dobra w improwizowaniu.

Arno

- Nie to nie. - uśmiechnął się i wstał z krzesła.

miss.

Uśmiechnęła się ładnie.
i nagle na coś wpadła.
- A może... może przyjdziesz dzisiaj wieczorem na tą kolacje? Jeśli oczywiście nie masz innych planów... nie chcę się narzucać.

Arno

- Wow. - znów go zatkało - Wcale się nie narzucasz...jest mi bardzo miło. - urwał podchodząc do niej - Oczywiście, że przyjdę.

miss.

- Cieszę się. - ja bym to zwaliła na wino... ale może nie?[/i]

Arno

- Ja też. - o, tak powiedział, po czym ją przytulił, to chyba też wino.