Dom Clarke'ów - NA SPRZEDAŻ

Arno

wanna come in.? Cool

Arno

Przeglądał jakieś papiery siedząc za swoim biurkiem (takim z prawdziwego zdarzenia) i paląc cygaro; podrapał się po głowie.

Granmor

No to do jego biura czy co to było przyszła mama. Na tacy miała ciepłą zupę. Uśmiechnęła się do syna. -Czas na odpoczynek.

Arno

- Oh, thanks mother. - uśmiechnął się oszczędnie i spojrzał na nią znad kartki, którą dogłębnie analizował - I'm not tired already yet. - mruknął i zaciągnął się.

Granmor

Sophia uśmiechnęła się i usiadła gdzieś na fotelu.-Zdecydowanie za dużo pracujesz. - oświadczyła.

Arno

- Przesadzasz. - uśmiechnął się jednym kącikiem ust.

Granmor

-Naprawdę. - dodała z uśmiechem. -Zjedz zupę, skarbie.

Arno

Schował się na chwilę za tą kartką. Przełknął ślinę i uśmiechnął się odkładając ją z powrotem na gładki blat biurka.
- W końcu ktoś musi tutaj zarabiać, prawda? - spytał unosząc brew i gasząc cygaro w popielniczce. Wstał od biurka i obszedł je naokoło.

Granmor

-No tak. Ale czy kosztem zdrowia? - spytała z serdecznym uśmiechem.

Arno

- Mamo. Wracam do domu maksymalnie o osiemnastej...Czy to jest aż tak niezdrowe? - spytał unosząc brew teatralnie; po czym dodał układając dokumenty na grupy - Wcale się nie przepracowuję i czuję się dobrze. Chyba nie chcesz żebym przestał pracować? - spojrzał na nią opierając się dłońmi o biurko. - W końcu po ojcu ktoś musiał przejąć jego wszystkie obowiązki. A osobą, która musiała przejąć po nim schedę byłem ja...i wcale mi to nie przeszkadza. Nie martw się o mnie. - usiadł na brzegu biurka.

Granmor

-Jak śmiesz o nim mówisz? - spytała oschle.-Don't you dare talking about him! - powiedziała podnosząc głos.-Zjedz zupę. - dodała tonem rozkazującym, cała jej uprzejmość zniknęła.

Arno

Zdenerwował się także. Uderzył pięścią w biurko, po czym już z uśmiechem na twarzy podszedł do matki.
- Jaka to zupa? - spytał unosząc brew.

Granmor

-Owocowa. Jak lubisz. - powiedziała ochle, wyszła z domu w kapelusiku i pracuje w ogrodzie.

Arno

- Bleh. - skrzywił się i wrócił do biurka, przeglądał dalej papiery, liczył coś na kalkulatorze także; zupa stygła a on pracował.

Granmor

No a Sophie sobie pracowała w ogrodzie, przywitała z sąsiadką i sadzi nowe rośliny.

Arno

Zupa była już kompletnie zimna. Zgniótł jakąś kartkę formując ją w kulkę i wyrzucił ją do kosza.

Granmor

Sophie w końcu wstała i bocznym wejściem weszła do domu. Położyła rękawice na stole i nalała sobie soku do szklanki.

Arno

- Ta reklama przynosi tylko straty... - warknął i odłożył jakąś kartkę na bok.

Granmor

A Sophia sobie siedziała w tej kuchni. Później poszedła dalej pracować.

Arno

- Fuck... - wrzasnął patrząc w jakieś papiery, zapalił znów cygaro.

Granmor

Sophie to usłyszała, poszła do biura.-Co się..... - spojrzała na zupę.-Nie zjadłeś. - powiedziała oschle.

Arno

- A spodziewałaś się, że zjem zupę rybną? - uniósł brew i zaciągnął się - Przecież wiesz, że jej nienawidzę... - mruknął i zgniótł kartkę formując ją w kulkę...rzucił ją za siebie.

Granmor

-Jak śmiesz tak do mnie mówić?! - wrzasnęła z całych sił. Podszedła energicznie i uderzyła go w twarz.-Nie pyskuj matce!

Arno

Nareszcie dostał urlop, spał w najlepsze...ale nie na długo.

Arno

Kolejny miły dzień. Obudziły go jakieś hałasy za oknem. Wstał, wziął prysznic i postanowił, że...wprosi się do Alice na śniadanie, którego jeszcze nie jadł.

Wyszedł.