Sala chorych 3

MrSiM

- Dobra, niech ci będą te słówka
Maryla po chwil podaje tam jakieś słówko, powiedzmy "kowadełko", po chwili tam czeka, aż wszyscy wymyślą inne słowo

Jeanelle

No to jedziemy tak, teraz ja, potem Rebecca, Alex, Damen, Jean i Marylka. No to ja dajen Osa.

MrSiM

- Nudne to, ale daje ananas, teraz ty Alex
Gra się powoli jakoś toczy, Rebecca otwiera butelkę wody i sobie nalewa szklankę

Jeanelle

Sos-po cyzm zwrócił sie do Becki.- Masz lepszy pomyśł?
Sernik
Kot

MrSiM

- Wiecie co, ja jestem już strasznie zmęczona, a poza tym to jeszcze muszę ogarnąć dom po imprezie, więc do jutra - poszła i pomachała jak już była gdzieś na korytarzu

Jeanelle

Ja już też młodzieży będe szedł. Zostawiłem Jack'a samegow domu. Żegnam-uścisnła wsyztskim dłonie i poszedł

MrSiM

- Do kiedy można tutaj siedzieć Damen, bo na pewno są godziny wizyt

Jeanelle

Nie mam pojęcia. Czekamy, aż nas wygonią.

Wtym momencie weszła pielęgniarka, że godziny odwiedzin się skończyły. Trwaja one od 9-22.
Jeszcze szybko cmoknłą Jean w policzek i poszedł. Postanowił wrócić dodomu, i tam uporządkować swe myśli, oraz umyć się. czuł że potrzebuje zimnego prysznicu.
Patrzyła jak Damen idzie, i ostatni raz spogląda. Ehh.-westchnęła. I spojrzała na sufit.

MrSiM

Rebecca i Damen już poszli do swoich domów, na koniec jeszcze się pożegnali z Jean i Alexem i skierowali się w stronę drzwi wyjściowych

Jeanelle

No to mamy okazje by kontynuować naszą rozmowę-rzekł.
-Musimy?-spytała udając zmęczenie.
-Tak musimy-odpowiedział stanowczo.- Boisz się zakochać?
-Co!? Nie, oczywiście, że nie. Obróciła się do Alexa.

Jeanelle

-To dlaczego od niej uciekasz? Dlaczego się nikim niei nteresujesz?-dopytywał.
-Nie uciekam, po porstu-tu zrobiła pauze. Nie wiedziała co powiedzieć- Po prostu to nie twoja sprawa.-odpowiedziała.
-Wiedz tylko, że jest ktoś kto chce cię mieć-odpowiedział i podniósł ręce w geście poddańczym.
-Poważnie?-uniosła brew.-Kto to taki?-spytała.
-Nie powiem ci-odpowiedział- Sama musisz to dostrzec-mrugnłą do niej oczkiem.- A teraz dobranoc, ide spac bella.
-No ok dobranoc-prychnęła i obroóciła się na drugi bok. Tyłem do Alex'a. Sama zasnęła. Bardzo szybko.

MrSiM

Rebecca i Damen przyjechali na miejsce, dzisiaj wypisują już Jeanelle i Alexa chyba też

Jeanelle

Przyszedł i zaczał budzić Jean, bowiem Alex już nie spał, i spacerował po slai.
Ziewnęłą i rozciągnęłą się. Nareszcie wychodzi ze szpitala. Postanowiła się przebrać i zaraz będą już jechać do odmu.
Spacerował i patrzył jak mu Becca pakuje ubrania do torby. Nareszcie będzie dom.

MrSiM

Po chwili wzięli swoje bagaże i dali do bagażnika w samochodzie, teraz wszyscy już wsiedli do samochodu i pojechali do swoich domów. Rebecca pomogła Alexowi nieść bagaże, bo był postrzelony.

Jeanelle

[wchodzą Jean, Damen, Jezebel, Brit, Becca i Alex]
Patrzył jak lekarze kłada Becce na łózko, i jak podłączają jej kroplówki. Smutno mu się zrobiło. Włożył ręce w kieszenie.

MrSiM

[przywożą Marylę]

Maryla była cała blada, widziała jak John był cały podenerwowany, wtedy sobie lekko wzdychnęła, ale cieszyła się, że nie ma już tu tego świra co ją postrzelił, nawet nie myślała o tym, że w każdej chwili się może zjawić.

Jeanelle

Objał Jean od tyłu. Wten sposób chciał jej dodać otuchy.

Miała diableską ochotę zapalić. Ale się powstrzymywała.
Siedział przy łózku Becci i głskał jej dłoń.
Stał i rozmawiał z James'em. O byle czym.

MrSiM

Rebecca po chwili już przytomniała, było jej wstyd trochę, że zemdlała

Jeanelle

Nie wiedizała co powiedzieć. Zatkało ja. Calą ta sytuacja była dziwna. Cały ten dzień był dziwny.

MrSiM

James podszedł do Maryli i ją przytulił, bo w końcu kiedyś może będzie jego macochą

Brit podeszła do Jezabell i położyła jej rękę na ramieniu
- Jak się czujesz po tym wszystkim?

MrSiM

-O w mordę! - krzyknął
- Zostawiłem Jack'a samego w domu. To ja pojadę, zamówię mu nianię i później przyjadę

[James wychodzi]

Jeanelle

Jkaoś się trzymam, chyba wróce do domu- zepchneła jej ręke z ramienia.

MrSiM

- To cześć, ja jeszcze chwilkę z wami zostanę - uśmiechnęła się do wszystkich

Jeanelle

[Jezebel wychodzi bez pożegania.] Miała wszystkich głębook. Jean rozumiala. Dla niej ten dzień tez był posrany. Więc do niej nic nie ma. Ale czego właściwie chciała? Litości nad biednym zwierzęciem czy co? " szkoda że ta bomba nie wybuchła"-pomyslała, i wyszła na do domu.

MrSiM

- A to ja już też się będę zbierać. Cześć - pomachała wszystkim jak wychodziła

[Brit wychodzi]