Hotel - ZAMKNIĘTE DO ODWOLANIA

Granmor

-Najlepiej będzie, jeżeli Państwo zajma pokoje. Zdajemy sobie sprawę z tego, iż to nie jest żaden wypoczynek, lecz, powiedzmy, pisek. Ale jednak, nie mamy wyjscia... - wtrącił zarządca hotelu, stojący gdzieś za Wami.

Sahem

- Zająć pokoje?! - zapytał, jakby ten pomysł był czymś naprawdę durnym - Nie możemy gdzieś zadzwonić?! - chyba ktoś ma komórkę, co...

Granmor

Mężczyzna tylko pokręcił glowa.-Przykro mi... ale nie wiedząc po co, odcieliśmy hotel od swiata. Nie wiedzielismy że ten gość chce..... Was pozabijać. - wymruczał.

Sahem

- Nas pozabijać?! - w jego głosie słychać było wyraźnie ironię - Niech pan pamięta, że i sam stąd nie wyjdzie - uśmiechnął się wrednie - Niech, więc pan coś zrobi, jeżeli choć w jakimś stopniu martwi się pan o własnie życie!

Granmor

Meżczyzna pokręcił głową.-Pokój kontrolny znajduje się poza hotelem. Chyba że ktoś potrai skakać przez okna. Jak Lara Croft.

Nina

- Niedobrzemi - oznajmiła lojalnie. - Powiedz, że to tylko jakiś żart...

Dean

Na słowa "wśród Was jest morderca" Mike pomyślał najpierw o swoim koledze z więzienia, z którym miał się spotkać. Szybko jednak doszedł do wniosku, że nikogo takiego nie ma a ten kretyn z rzutnika dowiedział się czegoś o jego przeszłości. Potem nagle przypomniał sobie za co sam siedział... I pomyślał, że to albo nie możliwe, albo ten facet przypadkiem miał intuicję albo... Nie, to nie było możliwe.

Przytulił mocniej Susan gdy stali nad zwłokami kobiety. Pod nią ugięły się nogi, ale Mike trzymał mocno. Cofnęli się do sali. Zapytał Sus, czy chciała by pójść się czegoś napić albo porozmawiać z kimś...

Granmor

-Mozemy równiez trzymać się wszyscy razem. Pani. - spojrzal na zwłoki.-Przyszła do kuchni sama i na zdrowie jej to nie wyszło.
[narracja]A co, jeżeli ktoś przyjdzie razem z morderca/[/nar]

Dean

Dopiero po chwili dotarły do niego słowa zarządcy o skakaniu przez okna. Zapytał głośno:
- Na którym piętrze znajdują się najniższe niezablokowane okna?

Granmor

Zarządca spojrzal na Mike'a.-Czwarte, ostatnie piętro. - powiedział.-Ale pokój kontrolny jest na parterze, radzę, proszę, nie próbować...

Nina

- Mike, nie... - pokręciła głową. Nie chciała, żeby zostawiał ją samą, ani żeby zostawał sam.

Dean

Rada mężczyzny podziałała na niego troszkę jak płachta na byka, ale Susan przecież... bądź co bądź bezbronna... Nie, nie mógłby jej zostawić tutaj i teraz - skoro w każdej chwili może zza uroczo przystrzyżonego krzaczka wystającego z rzeźbionej donicy, wyskoczyć ten psychopata/ta psychopatka i być dla niej ogromnym zagrożeniem. Nie, to beznadziejny pomysł, pożałował, że o tym pomyślał.

miss.

Oczywiście Ruda z Chris też tam poszły. Rudej zrobiła sie wyjątkowo niedobrze i zakręciło w głowie. Na szczęście powstrzymała fale mdłości. Znowu nie wiedziała co robić, nigdy nie była mocna w wychodzeniu z trudnych sytuacji.

Sahem

Zaklął. Dopiero po chwili usłyszał słowa żony.
- Może chcesz szklankę wody? - zapytał już troskliwym tonem.

Granmor

[narracja]Z głośników w Salonie, wydobywa się spokojna melodia. Taka jakby w stylu muzyki klasycznej. A także odzywa się głos :Czas na tańce.. póki macie nogi.[/narracja]

Arno

Veronique poszła za resztą 'gości' hotelu i weszła do kuchni, na podłodze ujrzała kobietę z pięknymi blond włosami, zamkniętymi oczami i otworzonymi ustami leżącą w kałuży krwi.
- O mój Boże! - wykrzyknęła pod wpływem impulsu i zakryła usta ręką.
Coś w niej drgnęło, zaczęła przeczuwać, że to nie będzie miłe 'spotkanie'.
Strasznie zdezorientowana i przestraszona, zadała pytanie wszystkim tu obecnym :
- O co tu do cholery chodzi?! - jęknęła piszczącym głosem mając łzy w oczach.

Nina

- Poszukajmy Lynette i Toma, gdzieś ich tutaj widziałam - powiedziała Susan.

- Woda byłaby dobra. I chodźmy z tej kuchni - dodała, patrząc tępo w podłogę.

Sahem

Wyprowadził żonę do sali konferencyjnej. Na szczęścia stał tutaj "automat" z wodą.
- Usiądź, a ja przyniosę ci wody - podprowadził ją do fotela, a sam ruszył, ku temu "automatowi". Nacisnął przycisk, a woda zaczęła nalewać się do plastikowego kubeczka. Chwilę później podawał go Sarze.

miss.

Irytowała ją panika tej dziewczyny, w oóle szystko ją ostatnio iytowało.
- A skad my mamy to wiedzieć? - odburkneła i wyszła z kuchni. Usiadła na jakimś krześle.

Arno

Podeszła do Rudej.
- Cecylia, tak?... - uśmiechnęła się do niej złośliwie, lecz to co na jej twarzy było tylko kamuflażem, tak na prawdę na niej była panika.

Dean

Mike stanął na palcach i rozejrzał się. Zobaczył między wieloma mniej lub bardziej znajomymi głowami głowę Lynette. Zawołał do niej i zamachał, po czym wziął Susan za rękę i zaczął przedzierać się w jej kierunku. Po chwili stali już obok.
- Skąd się tu wzięłaś? Czyżby też... list? - zapytał kobiety.

Seniorita-Qabi

Rozejrzała się nerwowo-Co ten palant chce zrobić?

miss.

- Tak. A co? - zaczęła nerwowo szukać w torbie telefonu, chciała napisać coś do Anny.

candace

Widząc, że Ruda troche dziwinie sie zachowuje i jest strasznie zdenerwowana, złapała ja delikatnie za rękę i powiedziała - Napewno wszystko wporządku? Wiem, że sytuacja jest nieciekawa, ale spokojnie... Spokojnie, nie denerwuj się. - powiedziała do niej cicho. Przeraziła się, musiało sie coś stać i nie musiało byc to związane z teraźniejszą sytuacją.

miss.

-Nic... nic mi nie jest. Zresztą nie będzimy rozmawiać o tym teraz. Kiedyś... kiedyś Ci powiem. - uśmiechnęła się blado do Chris. Chwilę później niewiadomo czemu zaczeła się śmiać.
- Matko... taka spokojna okolica, a w życiu w żadnym innym miejscu nie byłam zamknięta w hotelu przez jakiegoś psychopatę.