Dom Katherine Mayfair

Nina

/a po co Susan, bo ja nie pamietam xDDDDD
Siedziała w swoim pokoju i rozwieszała ubrania do szafy. Potem przystanęła sobie przy oknie, za nic nie mogąc pozbyć się wrażenia, że jest tu pierwszy raz w życiu.

Viktor

[powinna przerwac wymiane zdań międzi Bree i panią M. xD]

Sahem

- Wracając do śmierci Mary Alice - Katherine naprawdę przepadała za panią Young i nie bardzo mogła się pogodzić z jej śmiercią - Wypadek?

Viktor

Bree spojrzała na Katherine i po chwili odpowiedziała - Mary Alice popełniła samobójstwo.

Sahem

Gdy Katherine usłyszała o samobójstwie przyjaciółki wypuściła z ręki na podłogę szklankę. Ta roztrzaskała się z hukiem.
- Mary Alice? - Katherine wyraźnie pobladła. Wiedziała coś o śmierci i uwierzcie, nie było to przyjemne...
- Powinnam to posprzątać - uśmiechnęła się blado i przyklękła na podłodze zbierając potłuczoną szklankę.

Viktor

Do kuchni wszedł Adam - Co się stało?- zapytał widząc rozbite szkoło

Sahem

- Upuściłam szklankę - odparła uśmiechając się do męża - Nic wielkiego - podniosła się, a następnie wyrzuciła kawałki szkła do śmietnika - Możesz wracać do wnoszenia kartonów kochanie

Nina

Dylan, usłyszawszy brzęk tłuczonego szkła, zeszła na dół i zajrzała do kuchni.
- O... - zdziwiła się, bo nie wiedziała, że już mają gościa. - Dzień dobry pani - przywitała się grzecznie, szykując się do odwrotu.

Viktor

- Dzień dobry.- powiedziała przesyłając dziewczynie uśmiech

A posłuszny Adam wrócił do pracy.

Sahem

Katherine znów wyglądała, tak jak w momencie swojego przyjazdu - uśmiechnięta i perfekcyjna.
- A to moja córka, Dylan - uśmiechnęła się do Bree przedstawiając dziewczynę.

Viktor

[to Bree jest idealna do cholery xDDD]
- Masz wspaniałą rodzinę. -stwierdziła i wypiła lemoniadę

Sahem

Uśmiechnęła się, co miało znaczyć "dziękuję". Gdyby tylko Bree wiedziała cokolwiek o rodzinie Katherine...
- Mam nadzieję, że wkrótce poznam twoją

Nina

Dygnęła grzecznie.
- Miło mi panią poznać, już nie będę przeszkadzać - uśmiechnęła się nieco wymuszenie, wzięła z lodówki puszkę dietetycznej Coli i wróciła na górę.

Viktor

Bree uśmiechnęła się i odpowiedziała - Na pewno, będzie okazja na twoim przyjęciu.

Sahem

Uśmiechnęła się tylko. Katherine wyjęła kolejną szklankę, tym razem przypilnowała, by jej nie stłuc.
- Skosztujesz mojej szarlotki? - zaproponowała.

Viktor

- Z przyjemnością.- Bree co raz bardziej przestawała się podobać Katherine

Sahem

[dobraj, szarlotka jest okej, ale nie jest ciastem lepszym od ciasta Bree xD W koncu nie chcemy od razu zalamywac naszej kochanej pani Hodge Wink

]

Katherine ukroiła kawałek ciasta Bree i nałożyła go na talerzyk, który jej podała.
- Nie miałam czasu na upieczenie czegoś lepszego - uśmiechnęła się.

Viktor

Zjadła kawałek "przeciętne" pomyślała - Pyszne, ale musisz kiedyś spróbować moich wypieków.

Sahem

- Z przyjemnością - i uśmiechnęła się sztucznie, nie miała ochoty próbować niczyich ciast, ale przecież na przedmieściach ludzie właśnie tak robią.

Viktor

Nagle zjawił się Adam - Skończone!- oznajmił - Wszystkie meble sa już w domu.
- W takim razie nie będę już wam przeszkadzała, pewnie chcecie pobyc sami w nowym domu.- powiedziała i zjadła ciasto

Sahem

- To do zobaczenia na moim przyjęciu - uśmiechnęła się odprowadzając Bree do drzwi, kiedy tylko zamknęła je za nią zwróciła się do Adama - Będą się dopytywać - powiedziała wyraźnie niezadowolona sprzątając w kuchni.

Viktor

[wychodzi Bree]

-Uspokój się, może nie powinniśmy tu przyjeżdżać... -powiedział podchodząc do niej

Sahem

- Wiesz przecież, że w Chicago też nie mogliśmy zostać... - odparła dość chłodno - Przyjazd tutaj był najlepszym rozwiązaniem

Viktor

- Musisz zachować spokój to wszystko będzie dobrze.

Sahem

- Jestem spokojna - odparła kończąc zmywanie - Ta ulica niewiele się zmieniła, wiem, jak sobie radzić ze wścibskimi sąsiadami - poklepała męża po ramieniu kierując się w stronę salonu - Idę odwiedzić Susan Mayer - uśmiechnęła się wychodząc z kawałkiem szarlotki.

[wychodzi: Katherine]