Dom Kevina Thomasa

Viktor

Karen wyjęła z kartonu piłkę baseballową z podpisem Idy - Weź to, na pamiątkę. - powiedziała podając Shannon piłeczkę

Sahem

Shannon uśmiechnęła się wdzięczna.
- Och, jestem naprawdę wdzięczna - dziewczyna chwyciła drżącą ręką piłkę.

Viktor

- No i... jakbyś chciała kiedyś wpaść pogadać to... no wiesz nie krępuj się.- burknęła jak to Karen

Sahem

Shannon jakoś nigdy nie miała okazji poznać Karen. Śmierć Idy jakoś je do siebie zbliżyła...
- Naprawdę dziękuję - szepnęła

Viktor

Karen uśmiechnęła się ale tylko na chwilę - Musimy się pospieszyć, mamy jeszcze dużo roboty.

Sahem

- Miała nam pomóc również Lynette Scavo, prawda? - pamiętała, gdy obie zgłaszały swą chęć w pomocy.

Viktor

- Tak, ale nie wiem czy przyjdzie.

Sahem

- Nie dziwię się jej - odpowiedział wzdychając - Ma jeszcze co sprzątać... - tak, Shannon mówiąc szczerze nie miała, czego sprzątać, bo jej dom zmiotło z powierzchni ziemi. Mark chciał przyjeżdżać natychmiast po tornadzie, ale dziewczyna przekonała go, że to nie ma sensu, a jego szef nie będzie z tego powodu zadowolony.

Viktor

- A co z twoim domem?- zapytała sprzątając coś tam - Gdzie teraz będziesz mieszkała?

Sahem

- Jeszcze nie wiem... - westchnęła - Mark chciał się znów przeprowadzić, ale namówiłam, go na odbudowę domu - uśmiechnęła się lekko - Na razie zamieszkam chyba w hotelu... - spojrzała na Karen - Przynajmniej do powrotu Marka - dodała po chwili.

Viktor

- Od dawna jesteście razem?

Sahem

- Od 10 miesięcy - uśmiechnęła się lekko - Dość szybko wzięliśmy ślub - spojrzała na Idę - Po tym co przeszliśmy, to tak naprawdę nie było dziwne

Viktor

- Rozumiem że to była miłość od pierwszedo spojrzenia.- uśmiechnęła się lekko Karen - A co takiego przeszliście?- zapytała prosto z mostu jak to Karen

Sahem

- Nie do końca - uśmiechnęła się leciutko - To było straszne... - westchnęła siadając na łóżku.

Sahem

[wchodzi: Shannon]

Zatrzymała się pod domem starej, dobrej Idy Greenberg. Ile to już lat minęło od jej śmierci...
Uśmiechnęła się do siebie wyjmując z torebki klucze do domu.

Future Lover

[Wchodzi:Sarah]
Z dzieckiem pod ręką próbowała iśc jakoś tak normalnie. Tj. nie chwiać się i w ogóle, z klasą. Chciała wyglądać na bogatą. Już z daleka pomachała Shannon ze sztucznym uśmiechem chociaż nie miała pewności, że to z nią rozmawiała przez telefon.

Sahem

Stwierdziła, że to musi być klientka, skoro do niej macha. Zdjęcie Shannon było na wizytówkach w biurze nieruchomości i na znakach stojących przy domach.
Odmachała jej uśmiechając się szeroko.

Future Lover

Ach, no tak. Ona była taka dziwna, że nie zauważyła xD Była już bardzo blisko Shannon a więc wyciągnęła do niej ręke.
-Shannon prawda? Tak. To na pewno ty.

Sahem

- Pani Leroy, jak sądzę - podała jej dłoń - Witamy w Fairview, miasteczku spokojnym, ale i ciekawym - najważniejsze jest dobre pierwsze wrażenie...

Future Lover

-Oł. Czyli to miejsce dla mnie.-Odpowiedziała z uśmiechem.
-Prawda Dżeremaj?-Dzieciak posłusznie pokiwał głową.

Sahem

- Ma pani synka? - kucnęła przed małym - Mam tu coś dla ciebie - no i wyciągnęła z torebki lizaka. Miała w niej ich kilka, tak na wszelki wypadek. Wręczyła go dziecku.
Wstała zwracając się już do jego mamusi.
- Zapraszam do środka - no i weszli - Do tak jak wszystkie na ulicy wybudowano w wiktoriańskim stylu - uśmiechnęła się, gdy przeszli do salonu - Salon jest dość przestronny, z kominkiem - no i zaczęła oprowadzanie. Nie wspominała nic o tornadach, czy zabitej poprzedniej właścicielce...

Future Lover

Gdyby Dżeremaj był normalnym dzieckiem to pewnie zjadłby tego lizaka. Ale niee. Mama mu zawsze powtarzała, że wszystkie słodycze są zatrute. Dlatego schował go do kieszeni. No a Sarah była tylko dumna z siebie.
-O. To bardzo... bardzo.. Interesujące. Mhmmm.-Zaczęła się rozglądać. W sumie obojętnie jej było jaki to dom. Byle był.

Sahem

Zdziwiło ją trochę zachowanie dziecka. Może nie miał ochoty na lizaka w danej chwili?
W każdym bądź razie nie dała tego po sobie poznać.
- A to wszystko za jedyne $$$$$$ - podała jakąś sumkę. Wiadomo, że domy na Wisteria Lane są dość drogie.

Future Lover

-O. To niedużo, prawda Dżeremaj?-taaa. Nawet nie wiedziała czy jej starczy z tego co zabrała Ani.

Sahem

- Zechce pani obejrzeć inne domy? - zaproponowała. W końcu mało kto decyduje się kupić pierwszy lepszy dom. A na wisteria Lane były jeszcze dwa wolne domy.