Dom Patricka Hadleya

Granmor

Patrick uśmiechnął się szerzej i uściskał dłoń kobiety-Patrick Hadley, mieszkający, e, tutaj. - powiedział radośnie.-Organizuję dzisiaj imprezę, może Pani wpadnie?

miss.

Zastanowiła się chwile, przekalkulowała to wszystko.
- Jeśli moje magiczne środki zadziałają, to chętnie. Dzięki za zaproszenie.

Granmor

Patrick machnął dłonią.-Nie ma za co, acha, dzisiaj o 20 się zaczyna.. - rzekł oficjalniej.

miss.

- Ojej, w takim razie ja na pewno przeszkadzam. Nigdy nie miałam wyczucia czasu. A może w czyms pomóc?- Zapytała i miała nadzieje że powie tak, no bo dziewczyna dawno nikomu potrzeba nie była.

Granmor

-Hmmm. - Patrick rozejrzał się dookoła. -Właściwie, tak, muszę przygotwać muzykę i zadzwonić do Newport - a w kuchni czeka na mnie sałatka do dokończenia. Jakbyś mogła, byłbym wdzięczny. - powiedział z uśmiechem, przy okazji zamykając drzwi.

miss.

Usmiechneła się
- Sałatka? Ah masz szczeście, sałatki to mój numer popisowy. Tylko gdzie jest kuchnia i co to za sałatka ma być

Granmor

Patrick uśmiechnąłsię lekko.-Kuchnia jest na lewo, skoro to Twój numer popisowy - pwnie zrobisz z tym coś, żeby można było to zjeśc, więc liczę na inwencję. - powiedział z uśmiechem.

miss.

- Postaram się. - doczłapała się do kuchni, pozbyla resztki tego lodu i zabrała się za robienie sie tej sałatki.

Granmor

Patrick przeszedł do salonu, który znajdował się na prawo od wejścia.
Chwycił za telefon, wybrał numer Erica i czekał na połączenie:
-Tak?
-Eric, to ja, Patrick.
-Och, dobrze że dzwonisz. Wszyscy zastanawiamy się nad Twoją płytą.
-Cóż, tak, wczoraj nagrałem pierwszy kawałek. Później prześlę go mailem do Toby'ego, niech do oceni.
-mhm, dobra, to czekamy.
-A co u Was?
-A po staremu z Julie...- mruknął Eric.
-Koleś, strasznie mi przykro.
-Nie smucę się, też już kogoś sobie znalazłem. - powiedział radośniej Eric.
-O, to są dopiero wieści. Okey, muszę kończyć. Narazie.

Patrick przeszedł do kuchni:
-Jak Ci idzie? - zapytał.

miss.

Spojrzała na miske z sałatkę.
-Jeszcze moment - doprawiła ją tak do smaku i odłożyla wszystko -voila! Spróbuj i mam nadzieję, że moje skromny talent kucharski sie do czegoś przydał.

Granmor

Patrick rozejrzał się, wziął widelec i zjadł nieco sałatki-Niezła, naprawdę niezła. Nie nazywaj swojego talentu, skromnym.. Co powiesz, na kawę? - spytał uśmiechając się.

miss.

- Niby powinnam dac Ci spokój, bo masz do zorganizowania przyjęcie, a ja i tak długo zawracam Ci już głowę, ale z chęcią. - usmiechnęła się.

Granmor

-Świetnie. - powiedział radośnie i włączył czajnik. -Powiedz coś o sobie, czym się zajmujesz?

miss.

- Eh, ja jestem, a raczej byłam modelką. - krzywo się uśmiechneła bo miała pełna świadomość tego, że ludzie różnie reaguja na ten zawód, a wiekszosć ma dziewczyny za słodkie idiotki. -- A ty czym sie zajmujesz?

Granmor

-Jestem muzykiem. - stwierdził, po czym zalał kawę. -Tutaj już mieszka jedna była modelka. - powiedział z uśmiechem.

miss.

- Tak? Będę musiała ją poznać. Grasz jakieś kapeli, czy solowo?

Granmor

-Już solowo, ale grałem w Stupid Dogs. - powiedział, podając filiżankę dziewczynie.-Proszę..

miss.

- Dzięki - wzięła filiżanke - Stupid Dogs? Coś mi to mówi... A już wiem moja znajoma była waszą wielką fanką i nawet kilka kawałków słyszałam, niezłe. A twoją plyte można już kupić?

Granmor

-Jest w trakcie produkcji, na dole, w piwnicy mam studio. - powiedział,po czym wskazał dziewczynie pomysł.-Może usiądziesz?

miss.

- Dopiero produkcji? Pf... myślałam, że będę mogła kupić, załatwić sobie autograf i się chwalić, że robiłam sałatkę na przyjęcie Partica Hadley'a - zaśmiała się i mimowolnie usiadła - A właśnie, co do przyjęcia, to jest jakaś specjalna okazja? A może będzie jakiś temat przewodni? Czy raczej najzwyklejsza, a najlepsza domówka?

Granmor

Patrick uśmiechnął się szeroko-Okazją jest remont domu, nawet nie wiez, jak był on zapuszczony. - stwierdził radośnie.-Co do płyt, mogę Ci dać cztery z zespołu, w końcu ja na nich śpiewam.

miss.

- Naprawdę? Fajnie. - sie ucieszyła, jakby conajmniej 5 lat miała, ale to jest takie wieczne dziecko, tylko o 20 starsze, ha. - W takim razie remont Ci się udał, przyjemnie tutaj. - uśmiechnęła się - Ale skoro to jest okazja, to domyslam się, że nie obowiązują stroje wieczorowe? Wybecz, ale no musiałam się o to zapytac, zboczenie zawodowe, no. - zaśmiała się.

Granmor

-Nie, nic nie trzeba się ubierać wieczorowo. - zaprzeczył siadając przy stole. - Ale trzeba wspomnieć o tym, że będą obecni tylko dorośli.

miss.

Zmarszcyła nos, poczym szeroko sie uśmiechnęła
- Czyli powinna być dobra zabawa, choć... nieznam tutejszych dorosłych.

Granmor

-No to poznasz, wszystko jest do nadrobienia. - powiedział uroczyście, po czym napił się kawy.