Dom Patricka Hadleya

Masełko

Spojrzała zuowrogo-Możemy urządzić w naszym domku

candace

Pomyślała przez chwilę... - Tak, zapraszamy do siebie. - uśmiechnęła się tak jak usmiecha się Bree...

Dean

Mike, zdziwiony tym, że Susan nagle wybiegła, chwilę stał jak wryty przy bufecie. Szybko jednak (jako, że chłopak bystry) domyślił się, że coś się stało z Julie i jej nogą. Postanowił wpaść i zapytać, czy się do czegoś przyda, obiecując sobie jednocześnie, że nie będzie się specjalnie narzucać...

[Wychodzi "po angielsku": Mike]

Masełko

-Jak się wszystko ureguluje. Bo nie będziemy płacić odszkodowania jak coś się przewali-roześmiała się

Kamila

Już po kondolencjach, teraz można było tylko iść do domu, lub zostać tutaj.
- To zostajesz Domcia, czy idziesz do domu ?- spytała Kamila nie zważając na Adama.
- Ja wracam do domu, a wy ? - spytała spoglądając na parę.
- Ja zostaję. Przecież to stypa, a ja lubiłam Lisę, więc zostanę, by ją opłakiwać. - powiedziała z irytacją w stronę Dominiki.
- A ty ? - teraz zwróciła się do Adama.
- Ja... ja wracam z tobą do domu. - powiedział po chwili przemyślenia mężczyzna i poszli z Dominiką do domu.
" Jak tak się dobrze dogadują, to niech się ożenią wspaniali."- pomyślała Kamila i poszła do pierwszej lepszej butelki wytrawnego czerwonego wina.
[wychodzą Dominika i Adam]

Granmor

Julie tylko pokiwała głową. Uśmiechnęła się pod nosem, nalewając sobie białego wina do kieliszka.Za to Dan, dalej szukał nieznajomego.

Kamila

Kamila wypiła cały kieliszek wina. "Nie mogę pić więcej, przecież nie będę wracać pijana do domu."- pomyślała kobieta i rozejrzała się dookoła. Ludzie martwili się śmiercią Lisy, a ona upijała się z powrotu byłego męża i z powodu zazdrości o niego. "Kamila, ocknij się. Nie możesz się upijać z zazdrości o Adama, przecież to twój były mąż. A Dominika to twoja przyjaciółka, więc nie odbierze tobie twojego niegdyś ukochanego mężczyzny."- wmawiała sobie wszystko w myślach i szła ciągle przed siebie. Wpadła na Christinę.
- Przepraszam. - mruknęła i nagle otrzeźwiała czekając na reakcję Christiny.

James/Johnny

Mąż wziął żonę za rękę, mocno ją ścisnął i pociągnął ją na dwór. - Co ty wyprawiasz ?! - spytał wykrzykując każde słowo w twarz Naomi.

Naomi/Missy

Naomi nic nie powiedziała, tylko dała mu w twarz, by puścił jej rękę. Czuła ból i nie chciała mu odpuścić. " Chce wojny, to ją ma." - tylko ta myśl kłębiła się po jej głowie. Nawet zapomniała, jak się zaczęła ta kłótnia, tak rozpierała ją złość i wściekłość.

candace

Seniorita-Qabi

Usiadła na kanapie i złapała się za brzuch.

Masełko

Podeszła do Jessici-Cześć-odparła smutno-Wszyscy w pogrzebowych nastrojach

candace

Chris usadowiła sie na jakiejś miękkiej kanapie i zaczęła bawić się włosami.

miss.

Bo wymianie zdań pomiędzy siostrami w końcu zdecydowały się wrócić do domu. Próbowały jeszcze znaleźć Patrica ale go nigdzie było. wkońcu wyszły niezauważone.

[wychodzą Ruda i Anna]

Seniorita-Qabi

-Tak to bardzo smutny dzień-westchnęła.

Gabi siedziała i rozglądała sie ze łzami w oczach za kimś znajomym.

candace

Luknęla na wszystkich, ziewnęła i jeszcze bardziej rozłożyła się na kanapie.

Masełko

-Kim jest dla ciebie Patrick?-spytała-Jesli mogę wiedzieć?

Granmor

-Dla mnie? To mój najlepszy kumpel, zaraz po tych z zespołu. Znamy się z wytwórni w Newport. Pracowałam z nim, gdy jeszcze istniało Stupid Dogs. - powiedziała dosyć jasno, pijąc swoje białe wino.-Przyleciałam, gdy tylko zadzwonił..przerwałam prace nad clipem...Huh, Eric się wkurzy, znaczy się, szef..

Masełko

-Zostawiasz wszystko i ruszasz do przyjaciela-uśmiechnęła się lekko-Wiem co to znaczy

Granmor

-O ... mać, zapomiałam zadzonić do męża. Pewnie już sobie łosy wyrywa z głowy.. - zachichotała, pijąc dalej wino.-Młody jest, odrosną...

James/Johnny

< Naomi ! Jak mogłaś ?! >
James puścił jej rękę. - Rób co chcesz. - rzekł i wyszedł z domu Patricka. Tam usiadł na schodach od tego domu.

Masełko

-Kocha to poczeka-roześmiałą się

Granmor

Julie uśmiechnęła się pod nosem.-Masz rację, kocha to poczeka. - skinęła głową.
[wchodzi Patrick]
Rozgląda się po tłumie, jest kompletnie wstawiony. Chwiejnym krokiem idzie na górę.
Julie zmierzyła wzrokiem Patricka. Zwróciła sie do kobiety.-To będzie trudny tydzień..

Kamila

Kamila nie miała co robić. Wróciła z powrotem do butelki wina i wzięła je pod pachę, po czym wyszła na dwór "przewietrzyć się" oczywiście. Usiadła na schodach koło Jamesa (załóżmy, że on siedzi na schodach

) i upiła trochę czerwonego napoju. Spojrzała na wściekłego mężczyznę.
- Chcesz trochę ? - spytała uśmiechając się przy tym ironicznie.

James/Johnny

[Kamila, niech będzie po twojej myśli

]
- Jasne. Spadłaś mi z nieba. - powiedział i uśmiechnął się do niej tajemniczo. Ona dała mu butelkę, a on wypił trochę zawartości butelki, po czym odłożył butelkę, by ich dzieliła i by każdy mógł sobie wziąć, gdy będzie chcieć.