Dom Taylor Stone

Kamila

Mandy chrząknęła.

Naomi/Missy

A Iva udała, że tego nie usłyszała.

Kamila

- To ja was może zostawię samych... - powiedziała smutno, ale ciągle stała w miejscu.

Naomi/Missy · Wysłany: Pią 22:06, 06 Mar 2009 Temat postu:

No dobra, w końcu dała jej za wygraną. - Nie, niech pani zostanie. Iva Marshall. Zrobiło się już trochę ciemno... możemy się do pana wprosić ? - pierwsze zdanie skierowała do Mandy, a kolejne do Travisa. I co będzie dalej ?

Kamila · Wysłany: Pią 23:20, 06 Mar 2009 Temat postu:

- Mandy Kenedy. Ja wracam do domu, więc może przyjmie pani zaproszenie do mnie ? - zapytała tak o.

Naomi/Missy · Wysłany: Sob 13:04, 07 Mar 2009 Temat postu:

- Owszem, z przyjemnością. - więc poszły i zostawiły Travisa i proszę cię, zacznij.
[wychodzą M & I]

Naomi/Missy

[wchodzi Am]
A zapukała sobie.

Max Parker · Wysłany: Sob 14:58, 20 Mar 2010 Temat postu:

Chciałbym kupić ten dom, ma ktoś coś przeciwko?

candace · Wysłany: Sob 15:13, 20 Mar 2010 Temat postu:

myślę, że nie Wink

już zmieniam nazwę.

Max Parker · Wysłany: Sob 15:28, 20 Mar 2010 Temat postu:

[To był dom Marry Alice?]

Ktoś nowy sprowadził się na Wisteria Lane, do dawnego domu Marry Alice. Od rana stała przy podjeździe ciężarówka, z której co jakiś czas wyskakiwał Max z paczką książek, albo winylowych płyt i niósł je spokojnie w kierunku domu. Mimo prószącego lekko śniegu Parker był zadowolony i całkiem wesoły. Lubił nowe miejsca, stąd pewnie tak częste przeprowadzki.

miss. · Wysłany: Sob 16:12, 20 Mar 2010 Temat postu:

Brooke była właśnie na kawce u jakieś strasznie nudnej pani domu. Musiała wysłuchać plotek o całej okolicy. Wreszcie się uwolniła i mogła iść do siebie.
Poprawiła czarny czarny płaszczyk i ruszyła, gdy przechodziła obok ciężarówki coś z niej wypadło i poleciało prosto pod jej nogi.
Stuk stuk obcasów i już była przy samochodzie czekając na właściciela owego przedmiotu.

Max Parker · Wysłany: Sob 16:18, 20 Mar 2010 Temat postu:

Max odwrócił się gwałtownie z paczką książek w ręku. Minę miał taką, jakby dźwięk tłuczonego przedmiotu, który wyleciał z ciężarówki sprawił mu prawdziwy ból. Na początku nie zauważył Brooke za to zeskoczył zwinnie z paki ciągle trzymając paczkę i spojrzał na szczątki winylowej płyty Boba Marleya. - Kurczę... - mruknął żałośnie.

miss. · Wysłany: Sob 17:08, 20 Mar 2010 Temat postu:

- No kurczę kurczę... Trochę szkoda. - mimo to uśmiechnęła się.
- Chyba powinieneś bardziej uważać. - i mówi to osoba która w trakcie przeprowadzki zniszczyła wszystkie swoje kieliszki i szklanki XD

Max Parker · Wysłany: Sob 17:28, 20 Mar 2010 Temat postu:

Podniósł spojrzenie na Brooke i kiedy ich spojrzenia się skrzyżowały na moment go zatkało. Na tyle skutecznie by z rąk wysunęła mu się paczka książek i definitywnie roztrzaskała płytę na drobne kawałki. - Hey, I'm sorry... - powiedział zbierając się za zbieranie paczki. - Nie zauważyłem Cię wcześniej. A ja i tak nie przepadam z Marleyem...

miss. · Wysłany: Sob 18:32, 20 Mar 2010 Temat postu:

Jeśli się bardzo rozsypała, to nawet pomogła mu to tam pozbierać.
- Cześć. Brooke Davis - podała mu łapkę
- Witamy na przedmieściach.

Max Parker · Wysłany: Sob 18:40, 20 Mar 2010 Temat postu:

Chwilę się zastanawiał jak uporać się z paczką by podać jej rękę, ale wreszcie zrezygnował. - Name's Parker. Ale możesz mi mówić Max. - uśmiechnął się wesoło i wskazał ruchem głowy na dom. - Napijesz się czegoś? Gorącej czekolady? - zaproponował i podrzucił pudło, bo znów zaczęło mu się wysuwać z rąk.

miss. · Wysłany: Sob 19:19, 20 Mar 2010 Temat postu:

- Dopiero się przeprowadziłeś i wiesz gdzie masz kubki? Ba masz nawet gorącą czekoladę? Jestem pod wrażeniem... i jasne, chętnie. Pomóc Ci z czymś?

Max Parker · Wysłany: Sob 19:51, 20 Mar 2010 Temat postu:

Max uśmiechnął się. - Cóż, nie wiem gdzie mam kubki, ale coś się powinno znaleźć... Wynająłem firmę, która mi umeblowała dom. W tej ciężarówce mam tylko książki i płyty. - uśmiechnął się. - No nie tylko... Ubrania też. I nie miałbym serca zaprzęgać Cię do noszenia moich rzeczy. - puścił jej oczko i tak stanęli przed drzwiami. - Amm... Mam klucz w tylnej kieszeni spodni, mogłabyś?

miss. · Wysłany: Sob 20:16, 20 Mar 2010 Temat postu:

- Sprytnie. - uśmiechnęła się i ruszyła za nim. Na prośbę Maxa uniosła zabawnie do góry jedną brew i uśmiechnęła się.
Sięgnęła jednak i nie trafiła.
- Oops... to nie ta. - uśmiechnęła się jeszcze szerzej i wyjęła wreszcie te klucze.
Nawet mu pomogła i otworzyła.
- Tadaaam.

Max Parker · Wysłany: Sob 21:38, 20 Mar 2010 Temat postu:

- Co bym bez Ciebie zrobił? - zapytał w żartach i ruchem głowy zaprosił ją do środka. Po chwili sam wlazł za nią i nogą zamknął drzwi.
Dom był rzeczywiście umeblowany, w nowoczesnym i oszczędnym stylu. Niezbędne minimum dużych mebli i dużo otwartej przestrzeni. Koło jednego z pustych regałów stało kilka otwartych kartonów głównie z winylami i książkami, oraz kilkoma zdjęciami.
Max postawił pudło na podłodze i wyprostował się. - Czuj się jak u siebie, a ja postaram się przygotować czekoladę. Chyba, że wolisz drinka.

miss. · Wysłany: Sob 22:15, 20 Mar 2010 Temat postu:

Zdjęła płaszczyk i strzepnęła z włosów tą odrobinę śniegu.
- W sumie... poproszę coś mocniejszego. Na rozgrzanie. - potarła dłoń o dłoń i rozglądała się po pokoju. Miała sie przecież czuć jak u siebie.
- Świetne wnętrza... Dobry dekorator czy twoje inwencja? Tak czy siak poproszę o namiary, pomoże mi w centrum.

i jejku zapomniała, że ona ma jedną rękę w gipsie XD

Max Parker · Wysłany: Sob 22:54, 20 Mar 2010 Temat postu:

- Projektant wnętrz... Ale pomysł mój. Nie lubię nadmiaru. - powiedział wracając z kuchni. - Coś mocniejszego na rozgrzewkę. Mam dużo wina, whiskey i tequilę. - powiedział zastanawiając się. - Ale na rozgrzewkę najlepsza będzie czekolada. - stanął w progu salonu i przyglądał się jej. Strasznie mu kogoś przypominała.

miss. · Wysłany: Sob 22:59, 20 Mar 2010 Temat postu:

- Niech będzie cokolwiek. Nie jestem aż taka wybredna. - yhy jasne. Uśmiechnęła się do niego.

Max Parker · Wysłany: Sob 23:34, 20 Mar 2010 Temat postu:

- Mam świetne Lambrusco! - zaświeciły mu się oczy, bo wina też lubił, chociaż nie był koneserem. - Czerwone bąbelki. - uśmiechnął się, a potem zniknął w małej komórce, koło jadalni, którą przerobiono na składzik win. Wyjął z lodówki butelkę czerwonego wina musującego i wrócił z nią do salonu. W ręku też miał dwa kieliszki. - Otwórz, a ja wstawię jeszcze czekoladę. - powiedział i wyjrzał przez okno sprawdzając czy nikt jeszcze nie kręci się w okół domu.

miss. · Wysłany: Sob 23:39, 20 Mar 2010 Temat postu:

Otwieranie poszło jej całkiem zgrabnie.
- Właściwie to źle zaczęłam. - mówiła dosyć głośno, żeby ją słyszał.
- Powinnam się zjawić na progu z koszyczkiem muffinek. nie postarałam się... - zaśmiała się