Dom Jenny i Belli

Granmor

-Czesc. - odezwała się pierwsza.-Mam na imię Nico, niedawno się przeprowadziłam. A to jest Rachel. - skinęła głową w stronę blondynki.

candace

- Miło mi. Ja jestem Jennifer. - przerwała na chwilę i otworzyła drzwi. - Parę godzin temu był tutaj fachowiec i mam nadzieje, że dom nie zawali się na nam głowy. Zapraszam. - zaprosiła je do salonu, czy coś.

Granmor

Szturchnęła Rachel i obie weszły do środka.-Powinnam powiedziec ze ladne wnetrze, ale wiesz. - parsknela smiechem.

Future Lover

Tak, tak weszły.
-No wiesz. Zawsze wygląda to lepiej niż u mnie.

candace

- Mimo wszystko tornado raczej nie oszczędziło mojego domu. - spojrzała na górę, no w sumie. Ładne niebo. - Chcecie coś do picia?

Granmor

-Chcemy? - zapytała swoją towarzyszkę po czym odwróciła się i spojrzała na blondynkę.-Ja dziękuję. - i nawet się uśmiechnęła xD.

Future Lover

-Również podziękuje.-Uśmiechnęła się blado.

candace

Jej tez się pic nie chciało. xd - Okej, więc... - przyjrzała sie im i uśmiechnęła - ...czuję, że czegoś szukałyście. Może nawet kogoś? - no bo co mogą robić dwie kobiety razem, które przychodza do czyjegos domu. To, że w czas tornada to juz inna sprawa, siła wyższa no.

Granmor

-Nic wielkiego, nudziłyśmy się a miasto jest zniszczone.

candace

- To trafiłyście pod zły adres, bo ja jestem straszną nudziarą. - jej to tylko praca, praca i praca w głowie. A tak w ogóle to nie mam pomysłu żadnego.

Granmor

-No to napij się, to rozluźnia. - poleciła tonem Pani doktor. xD

candace

- Hah, gdyby tylko coś mi zostało. Zresztą nie lubię pić sama. - przekręciła łeb na lewą stronę. - Czym się zajmujecie na codzień?

Granmor

-Ja projektuje ubrania, pracowałam z najlepszymi. - uśmiechnęła się szeroko, była zadowolona że może się pochwali przeszłością.

Future Lover

-Niczym konkretnym.-Odpowiedziała wzruszając ramionami. Nagle rozległo się pikanie. To była komórka Rachel. Przeczytała sms'a którego dostała i powiedziała:
-Przepraszam ale musze się już zbierać. Do zobaczenia.
[Wychodzi:Rachel]

Granmor

Nico parsknęła smiechem widząc jak Rachel wyszła.-No i zostałyśmy same.Więc....dlaczemu mówisz że jesteś taka nudna? Jesteś...prawniczką? - powiedziała z delikatnym, serdecznym usmiechem.

candace

- Jestem menagerką. To nudna robota. Nie wiem czy słyszałaś kiedys o Clothes Over Bro's Brooke Davis? - hah, też ubranka. - bo w sumie teraz to już same ruiny zostały z tego sklepu, nawet nie wiem co sie dzieje z Bro. - wstała i poszła właczyc muzyke, bo taka cisza. Albo i nie włączyła, bo przeciez jej wieża nie działa.

Granmor

-Dzięki Bogu, jakbyś była prawniczką, byłoby...wiesz.... - parsknęła śmiechem.-Manager...fajny zawód, taki od artysty ma władzę. Artysta to pionek, ale ty jesteś od sklepu. to ci innego. Znam ten butik, siedzę w modzie dosyc głeboko. słowotok?

candace

- jakoś nigdy mnie nie ciągnęło do pracy prawiczka... tfu prawniczki. - takie tam, przejęzyczenie, zarumieniła się nawet. - Ekhm, a twoj dom tornado mocno zniszczyło?

Granmor

Nico westchnęła i uśmiechneła się blado.-Cóż, remoncik mnie czeka spory.

candace

A nowy dzień chyba jest.

No to sobie pogadały i było superaśno. A teraz to jadła śniadanie, bo ona była przyzwyczajona wcześnie wstawać. Do pracy tez nie musiała iść bo Galeria jest w budowie. Żyć nie umierać. Jak zjadła, to sie przebrała i poszła do Jamiego. o.

candace

nowy dzień.

Wstała i poszła na dół w pidżamie, cała poczochrana zrobic sobie śniadanie. Dodam, że miała takie fajne kapcie Simpsony XD

candace

Szybko coś zjadła ubrała się i zadzwoniła do NY, odebrała wiadomość, a potem wyszła z domu na jakiś czas załatwić wszystkie papiery. Wróciła i pracuje nad nimi.

Naomi/Missy

[wchodzi Jack]
Może osoba tu mieszkająca zna tych redaktorów z osiedlowej gazetki ? Zapukał.

candace

A ona myślała, że to Jamie, więc zostawiła szybko te papiery i podbiegła otworzyć drzwi. Już miała dac całusa w polika swojemu gościowi ale sie skapowała, że to jednak nie Dżem xd - Umm, hej, wejdź. - powiedziała z głupim usmieszkiem bo się zawstydziła troche, że tak sie na niego rzuciła przy wejściu xd

Naomi/Missy

On też się zdziwił. - Witam. Przepraszam bardzo, pewnie nie mnie się pani spodziewała... - zaczął, a po chwili przeszedł do rzeczy xD. - Ma pani może ocet winny do pożyczenia ? - jak wcześniej wspomniałam on zawsze w sąsiedztwie czegoś chce.