Dom Masona i Kamili Devouey

Future Lover

-Miałeś dziewczyne prawda?-Zapytała tak jakby wiedziała co sie stało.

Arno

- Ogólnie? - spytał wyrwany z zamyślenia; otworzył oczy.

Future Lover

-A można mieć dziewczyne w inny sposób?-Zapytała

Arno

Chodziło mu o co innego; lecz nie chciał już nad tym rozprawiać, więc krótko odpowiedział zaspokajając jej ciekawość :
- Tak miałem i to nie raz; to chyba normalne w naszym wieku

Future Lover

Wstała i powiedziała:
-Oprowadź mnie po mieście.

Arno

- Z jednej strony to do końca nie znam jeszcze miasta, ale zrobie to dla Ciebie. - powiedział i uśmiechnął się.

Future Lover

Wyszła z jego pokoju i zeszła na dół. Otworzyła drzwi i wyszła przed dom.

Arno

Nicolas zszedł na dół i powiadomił pielęgniarkę o tym , że wychodzi.

I tak to był już ostatni dzień pracy pielęgniarki w ich domu, bo Nicolas czuł się znacznie lepiej niż tydzień temu, w razie problemów mieli dzwonić; pielęgniarka pożegnała się krótko :
- Obyśmy się już nie spotkali Nicolasie. Bądź zdrów. - i poszła w swoją stronę.

A Nicolas zamknął dom i podszedł do Effy pytając :
- To gdzie chcesz iść?

Future Lover

-Nie wiem jakie tu macie atrakcje. Zaskocz mnie.

Arno

- Zależy czym się interesujesz. W Fairview nie ma za dużo atrakcji. - powiedział, po czym chwilę wpatrywał się w Effy i spytał - może masz ochotę iść do Pubu?

Future Lover

-A ile ty masz lat żeby do Pub'ów chodzić?-Zapytała z lekkim uśmiechem.

Arno

-16.5 - powiedział uśmiechając się podobnie do niej, po czym dodał - może mi jeszcze powiesz, że nie pijesz? - i podniósł jedną brew do góry.

Future Lover

-Nie chce się powtarzać ale.. nie twój jebany interes. Mam lepszy pomysł. Chodźmy zaprosić kogoś jeszcze.-Powiedziała i oboje poszli w kierunku Wisteria Lane.
[Wychodzą:Effy i Nicolas]
[Ja zaczne]

Arno

[wchodzi.]
Wrócił do domu, lecz nie mógł w nim usiedzieć; po chwili postanowił, że wyjdzie do sklepu; w końcu nie wypada przyjść z pustymi rękami. Pójdzie na piechotę, a co mu tam.
[wychodzi.]

Arno

Wrócił do domu; wstawił alkohol do lodówki i kwiaty do wazonu z wodą. Oczywiście oprócz tego wszystkiego kupił też jakieś jedzenie żeby coś było na co dzień.
Wyprasował nowe ciuchy, po czym postanowił wyjść do Adama; musiał z nim pogadać.
[wyszedł.]

Kamila

[wchodzi Kamila]
Kamila spacerowała sobie po przedmieściach. Postanowiła zapoznać rodzinę z pierwszego lepszego domu na przedmieściach. Trafiła na ten dom. Podeszła bliżej i zadzwoniła do środka.

Arno

Mason podszedł pod dom z rękami w kieszeni. Uśmiechnął się na widok kobiety i powiedział :
- Dzień Dobry.

Granmor

[wchodzi Julie]
-Hej. - mówi do Kamili, po czym spogląda na Masona.-Nie będę przeszkadzać, powiem krótko, co chce. - zwróciła się do Masona.

Arno

Przeprosił Kamilę i poszli z Julie na ' stronę '.

Granmor

Pokazała mu tuż przed nosem papierek.-Oto czek na 100 tysięcy dolarów... chcę byś go przyjął i stąd wyjechał. - oznajmiła krótko.

Arno

Spojrzał na ten czek i spytał z kwaśną miną :
- To jakiś żart, prawda?

Granmor

-Czy ja wyglądam na dowcipną? - spytała z uśmiechem pokroju "Nie, nie wyglądam".

Arno

- A czy ja wyglądam na takiego, którego można kupić? Zwłaszcza w takiej sprawie? - spytał z ironicznym uśmiechem na twarzy.

Granmor

-Nie mam zamiaru Cię kupować, chcę byś odszedł.... - powiedziała patrząc w ziemię, nie miała ochoty patrzeć na niego.

Arno

- Słuchaj Julie, ja wiem...popełniłem straszny błąd i nie będę po raz kolejny z Tobą na ten temat rozmawiał bo Ty i tak nie chcesz; ale niestety nie mogę tego dla Ciebie zrobić. - powiedział ze ( uwaga....!) SMUTKIEM na twarzy.