Dom rodziny Iana Archibalda

Granmor

-Oł Gaaad. Znowu mam wstać? - zapytał chyba retorycznie, bo już powoli wstawał. Wiedział że ona ma rację. No ale to wymaga wstania!

Arno

-That's right, genius.- skinęła na niego głową i czekała aż wstanie.

Granmor

No to w końcu się pozbierał. -Zaraz wracam. - i poszedł do łazienki.
Po 20 minutach, słychać że leci woda.

Arno

Myślała, że się nie doczeka. Czekając aż wyjdzie stamtąd, bawiła się komórką, napisała nawet smsa do Cartera. Potem przejrzała się w jego lustrze.

Granmor

No i w końcu wyszedł. Wyglądał.... hm, zdecydowanie był umyty. Ale czy wyglądał... świeżo? Nie, nie wydaje mi się. Był przecież struty. -Nie piję przez miesiąc. - postanowił.

Arno

- Good luck with that. - uśmiechnęła się ironicznie, nadal przeglądając się w lustrze.

Granmor

-Jea. - uśmiechnął się pod nosem, po czym spojrzał na nią. -A Ty dlaczego tak wcześnie zwiałaś, co? - zapytał podnosząc przy tym brwi.

Arno

-Zwiałam? - zapytała ze zdziwieniem, uniosła brew.

Granmor

-No dobrze. - chrząknął nieco teatralnie. -Opuściłaś lokal o podejrzanie wczesnej porze. - powiedział niby tak ładniej.

Arno

- Ah, wcale nie tak wczesnej. A poza tym musiałam nad czymś popracować. - wzruszyła ramionami i wyjęła błyszczyk z torebki, nałożyła go na usta.

Granmor

-Yhym, jakby nie to że czuję się, jak się czuję - to bym Cię za język pociągnął. - westchnął masując sobie skronie.

Arno

- It wouldn't get you anywhere, my dear. - uśmiechnęła się z wyższością, do swego odbicia w lustrze.

Granmor

-Bitch. - powiedział z takim uczuciem. XDD Uśmiechał się przy tym oczywiście, no bo on jest taki hohohhaha, ale luz. Za oknem za to przejechało kilka radiowozów. Zdziwiło go to.

Arno

Spojrzała w stronę okna z nieukrywanym zaciekawieniem, uniosła brew. - You haven't met her yet, RuPaul. - teatralnie obróciła się w jego stronę, trzymając dłoń na biodrze, a wiedziała o czym mówi. Uśmiechnęła się delikatnie, znów odrobinę złośliwie.

Granmor

Ian spojrzał na nią z uśmiechem, po czym na to okno. -Strzelanina w supermarkecie? Pedofil? Jak obstawiasz? - lubił pożartować z folkloru Fairview.

Arno

- Promocja w odzieżowym. - przewróciła oczami, już zdążyła odrobinę się poznać na mieście, no a ona w końcu była rodowitą mieszkanką NY, aczkolwiek nie powinna kpić z biedniejszych warstw Fairview.

Granmor

Ian parsknął śmiechem. -A kto ich tam wie. - zerknął na tę ulicę. Już było spokojnie w sumie. No a skoro było spokojnie, no to jednak nic interesującego. A skoro nic interesującego, to on już nie był zainteresowany. -Dobra, napijesz się czegoś?

Arno

- No, thanks. But I think that you need a coffee. - stwierdziła wskazując na niego palcem. - We have a class to attend. - dodała, po czym klasnęła w dłonie.

Granmor

-No Ty chyba żartujesz, mowy nie ma. Jak ja wyglądam?! "Na Amy" już chyba nie jest w modzie. - przeczesał włosy palcami. Spojrzał w lustro. Dzizys.

Arno

- Lindsay would fit you. - puściła mu oczko. - Chop, chop. Let's dress, Mr. Lohan. - roześmiała się, dopiero wtedy zdała sobie sprawę, że nawet drugie dno tego przezwiska pasowało do Archibalda, w końcu Lindsay spotykała się z kobietą.

Granmor

Lubisz to nazwisko? xP Ian spojrzał na nią kręcąc głową. -Jesteś niemożliwa, Juliet. - otworzył szafę i ha. To teraz trochę minie. Samych arafatek, czyli największego chyba atrybutu gejostwa, ma z 20-ścia.

Arno

- Thank you. - powiedziała z nieukrywanym uśmiechem i oparła się o jakąś szafkę.

Granmor

No a on to tam przegląda. -Nie ma za co, nie ma za co. - powtórzenie było nieco ciszej, jakby mówił do siebie. -To czy to? - pokazał jakieś dwie koszulki, miała mu niby pomóc wybrać. xD

Arno

- Neither. - powiedziała odrobinę zniesmaczona. - Musisz jakoś wyglądać, dear. - uniosła obie brwi i rozłożyła ręce. - Show me what you got in there.

Granmor

No i pewnie tam przeglądali tę szafę. -Idziemy gdzieś dzisiaj? - miał na myśli wieczorem.