Dom Bundych - NA SPRZEDAŻ

Future Lover

dwa dni później.
Chrapał sobie beztrosko i śniło mu się, że jest wielkim futbolistą.

Sahem

A Peg... NIE MOGŁA SPAĆ.
Leżała obok Al'a patrząc z odrazą na jego chrapanie. W końcu nie wytrzymała.
- Al! Obiad!

Future Lover

Al obudził się natychmiast. Zszedł z łóżka i pędem zbiegł na dół do kuchni. Po dłuższej chwili powrócił do sypialni.
-Jesteś okrutna Peg.

Sahem

Popatrzyła na niego chwilę po czym wróciła do czynności, którą wykonywała, czyli machania nóżką.
- Al! - jęknęła płaczliwie - Nie mogę spać!

Future Lover

Wzruszył ramionami. No i gdzie tu problem?
-To nie śpij.

Sahem

Popatrzyła znów na niego z wielkim wyrzutem.
- A ty nie oddychaj, dobrze?

Future Lover

Pomachał tak głową jak to Al potrafi w serialu no i położył się obok niej.
-Nawet nie proś o masowanie pupci.

Kamila

[wchodzi Allison]
Jakoś tak bliżej jej było do przecznicy. Zadzwoniła więc, może jej pomogą.

Future Lover

-Peg, twoja kolej w otwieraniu drzwi.-Rozłożył sie wygodnie na łóżku i sen z bejsbolem powoli wracał.

Kamila

Uznała, że pewnie przeszkadza, więc powoli wycofywała się z wyjścia.

Sahem

Kto mógł przyjść o tak wczesnej porze?! Peg spojrzała na zegarek. Było po ósmej. Przecież to środek nocy! Zaraz... Dlaczego Al nie jest w pracy?
Stwierdziła, że pójdzie otworzyć, po drodze wyciągając z tylnej kieszeni spodni Al'a kilka dolarów. Chciała wybrać się dzisiaj do McDonald'a na cheesburgera i dużą colę. No i ewentualnie lody. No i ciastko. I kawę. I sałatkę, bo jest na diecie.
Zeszła na dół w tym swoim zwiewnym szlafroczku i otworzyła tak wyciągając do tyłu dłoń, tak jak robi to Bree. Chciała, by uważano ją za damę, ale dziwnie wyglądała w koszuli nocnej, wałkach we włosach i szlafroku z tą wygiętą dłonią.
- Taaak?

Kamila

- Witam. Przepraszam, że nachodzę tak wcześnie rano, ale przygotowuję potrawy świąteczne, a raczej dokańczam wczorajszą pracę i zabrakło mi pieprzu. Sklepy są jeszcze zamknięte, więc chciałam prosić o sąsiedzką pomoc. - uśmiechnęła się do Peg. I szczerze mówiąc, nawet nie zważała na wygląd nowej bądź co bądź sąsiadki.

Sahem

- Potrawy świąteczne? - spojrzała na nią robiąc wielkie oczy - Mamy Wielkanocy? - bądźmy szczerzy. Bundy mało się orientowali w świętach. Chyba, że Marcy przygotowywała indyka. Wtedy to był znak, że są jakieś święta.

Kamila

- Dzisiaj jest Christmas Day. - powiedziała i od razu stwierdziła, że chyba przyszła pod zły adres. - I mają państwo pożyczyć ten pieprz ? - no cóż, spieszy się dziewczynie do gotowania.

Sahem

Są święta, więc Al dostał świąteczny bon! I jej nie powiedział!
- Pieprz powinien być w tym czymś co wisi nad tym czymś dużym, białym, w którym jest zimno - odparła i zostawiając kobietę przy otwartych drzwiach pobiegła po cichutku na górę podebrać Al'owi pieniądze.
A pieprz? Jest w szafce wiszącej nad lodówką.

Kamila

Trochę dziwnie się czuła, bierz co chcesz. Weszła do środka i naprawdę wzięła ten pieprz z tej szafki nad lodówką. Ale nie chciała być nie miła, więc poczekała z tym pieprzem na Peg, by jej podziękować.

Sahem

Nie miała nawet powodu, by się martwić, bo w domu Bundy'ch nie była czego ukraść. W ogóle nie zamykali drzwi, bo złodzieje czasem im podrzucali jakąś kanapkę.
Będąc już na górze naprawdę cichutko, a miała w tym wprawę, wyciągnęła z tylnej kieszeni spodni Al'a portfel. Wzięła sobie większość pieniędzy, chociaż ich tam wiele nie było.
Odłożyła wszystko na miejsce i zeszła na dół.
- Jeszcze tu jesteś?

Kamila

- Chciałam podziękować i się pożegnać. Tak w ogóle to Allison jestem. - wyciągnęła dłoń do Peg. - Miło mi poznać i dziękuję za ten pieprz. Naprawdę uratowała pani naszą kolację. - powiedziała wciąż tak przyjaźnie.

Sahem

Podała jej dłoń.
- Peg - uśmiechnęła się szeroko - Och, to żaden problem - odparła na podziękowanie o pieprzu - I tak nie był mi potrzebny

Future Lover

Al wreszcie obudził się. Uśmiechnął się, bo w końcu Boże Narodzenie, Peg nie wie, dzieci nie ma, a on ma bon tylko i wyłacznie dla siebie. Chwilę zastanawiał się czy może by nie zmienić dzisiaj gatek i skarpet ale szybko skończyły się te rozważania xD
-Peg kto przyszedł?!

Kamila

Usłyszała głos Ala. - To ja już nie będę państwu przeszkadzać. Przepraszam, że państwa obudziłam, będę się zbierać. Pani też ma pewnie sporo roboty. - ona myślała, że oni też robią takie święta. Była pewna, że wszyscy sobie takowe robią.

Sahem

Oj tak... Peg już sobie zrobi święta. Pojedzie do supermarketu i wykorzysta cały bon. Tylko na siebie.
- Och, to naprawdę żaden problem. I tak wybierałam się do supermarketu - ciekawe tylko, czy supermarkety w święta otwierali...

Kamila

- To ja już sobie pójdę. Nie będę pani zatrzymywać. Dziękuję i do zobaczenia po świętach. - pożegnała się i poszła zastanawiając się przy okazji, co ta kobieta do niej mówiła ?[wychodzi]

Sahem

Gdy tylko wyszła Peg rzuciła się pędem na piętro, skąd wróciła pięć sekund później ubrana już i gotowa do wyjścia.

Future Lover

To oznaczało tylko jedno. Peg ma pieniądze.
-Peg, Peg!-Zaczął krzyczeć Al i rzucił sie w pogoń za żoną.