Dom Shannon Rutherford

Sahem

- Chodzi panu o Wisteria Lane, prawda? - ze mną naprawdę jest coś nie tak xP

Granmor

-Nie, nie o tę... - podał nazwę przecznicy. -Całkiem klimatyczna, no i te kasztanowce. XDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD

Sahem

- Och, przepraszam, mój błąd - uśmiechnęła się - W takim wypadku... - sięgnęła po grubą teczkę - Będzie miał pan w czym przebierać - wybierz sobie dom xD

Granmor

Lisy Kane XD Pamiętam jak wygląda nawet! XD

-Ten wygląda dobrze. - zmarszczył brwi. Niezamieszkały od 2004. Dziwne.

Viktor

Po jakimś czasie uśmiechania się jej policzki pełne botuliny zmęczyły się i poszła się przebrać, przepraszając ich.

Sahem

- Wspaniale - uśmiechnęła się - Idealny dom dla kawalera - z góry założyła, że jest singlem. Zazwyczaj wspomina jej się o dzieciach i żonach.
- Dom z piękną historią - ej, nie może być niezamieszkały od 2004, bo wtedy Mary Alice się zastrzeliła xD

Granmor

[ No a "tajemnica" miała miejsce w sezonie 1. XD ]

-Tak? A co się w nim stało? -zapytał zaciekawiony. No bo piękna historia no to jednak coś! xD

Sahem

- Z tego co mi wiadomo to dom należał do jakiejś kobiety - to wszystko działo się przed jej przyjazdem - Wyjechała z Fairview, choć nigdy domu nie sprzedała - zmyślała, bo dobrze wiedziała, że z tego co jej opowiadali o tej Kane nie należy nic powiedzieć kupującym.
- Dopiero niedawno okazało się, że dom mamy sprzedać, a błędy w papierach poprawiono

Granmor

-Czyli chciała go sprzedać? - zmarszczył brwi, spoglądał czasem na te papiery.

Sahem

- Powiedziano mi, że z decyzją sprzedaży zwlekała dość długo, dlatego dom stał pusty - uśmiechnęła się, za dużo pytał. Nie potrzebnie oglądał te papiery.

Granmor

Paul zerknął jeszcze raz na papiery, po czym uśmiechnął się. -No dobrze, pójdziemy go teraz zobaczyć?

Sahem

- To dość blisko - zamknęła teczkę z papierami - Wezmę tylko klucze i możemy iść - uśmiechnęła się kierując w stronę szafki. Wyciągnęła odpowiednie klucze, zamknęła szafkę i wróciła do Paul'a, biorąc wcześniej torebkę.
Wyszli chyba.

[wychodza]

/zacznij

Sahem

Minął jakiś czas zanim poukładała sobie wszystko na nowo. Wprawdzie na ulicy nadal na nią niektórzy spoglądali szepcąc między sobą cicho, ale przestało jej to przeszkadzać już lata świetlne temu, gdy sypiała z właścicielem nowojorskiej galerii. Żonatym właścicielem.
Znowu jednak zaczęła tęsknić za tym wielkomiejskim życiem. Za nocami spędzanymi w klubach, za podrywaniem bogatych dupków i zakupami w drogich sklepach.
Postanowiła wrócić do Wielkiego Jabłka.

Sahem

Na Wisteria Lane powoli zapadał zmrok, ludzie zjadali swoje kolacje, przygotowywali się do snu, część czytała książki.
Ale żadna z tych rzeczy w tej chwili nie interesowała Shannon Rutherford.
Kobieta stała nad otwartą walizką pakując do niej swojego ubrania. Wokół stało kilka kartonów pełnych różnych szpargałów. Większa część mebli została przykryta specjalnymi pokrowcami chroniącymi je przed kurzem.
Tak. Shannon wyjeżdżała. Wkrótce miała na zawsze opuścić Fairview.

Sahem

Umówiła się z klientką. Ostatnią klientką w Fairview.
Cholera! Jeszcze musiało się rozpadać. Pięknie, po prostu pięknie...
Przebrała się w coś bardziej odpowiedniego, po czym wyszła z domu kierując się do swojego samochodu.
Odjechała.

[wychodzi]

Sahem

/rotfl xP ponad miesiąc temu Shannon miała wypadek xP

[wchodzi]

Jak jej tu dawno nie było... Dom prawie w ogóle się nie zmienił. No, może poza stertą gazet pod drzwiami i skrzynką pełną listów.
Podeszła do drzwi i w tym momencie przypomniała sobie, że nie ma klucza.
Przeklęła przez zęby cicho.
Zaraz. Shannon miała gdzieś zapasowy klucz...
Ruszyła na tył domu. Która to była doniczka? Wszystko wyglądało teraz inaczej niż kilka lat temu. Cóż...
Zaglądała pod każdą z donic modląc się w duchu, żeby pod którąś znaleźć klucz.
W końcu trafiła. Wyraźnie zadowolona wróciła do frontowych drzwi. Otworzyła je i chwilę później znalazła się w środku.
Dom wyglądał, jakby ktoś chwilę temu się pakował. Wszędzie porozstawiane były kartony, meble poprzykrywano płachtami chroniącymi je przed kurzem. Zostawiła walizkę i od razu udała się na piętro do "swojej" łazienki.
Weszła do wanny i leżała tam dłuższy czas rozkoszując się gorącą wodą, pianą i ciszą.

Sahem

*przeskok*

Jej każdy dzień wyglądał prawie tak samo.
Wstawała rano, brała prysznic, jadła śniadanie i wyjeżdżała w kierunku szpitala. Każdego dnia miała nadzieję, że Shannon otworzy w końcu oczy...
Dzisiaj było tak samo.

[wychodzi]